Gilan
Lancaster był duszą towarzystwa, młodym arystokratą z wiecznym uśmiechem na
twarzy, zwykle szczerym. Żył chwilą, nie myślał o przyszłości, bo miał
wszystko, czego potrzebował. Nic nie przysparzało mu zmartwień. Nic, z czym nie
mógłby się zmierzyć i pokonać. A teraz się martwił. I to bardzo. W swoim umyśle
podzielił wszystkich na kilka grup.
Martwił
się o swojego ojca, który wciąż znajdował się w niewoli u Genoweńczyków. Nikt
nie wiedział, jak brutalni mogą być ci zabójcy, jak obchodzą się z jeńcami. Mógł
mieć tylko nadzieję, że sir David, król Duncan i pozostali członkowie rady
żyją. Na dobrą sprawę nie miał pojęcia, co się dzieje z jego matką. Jak zniosła
porwanie męża? Czy wie, że jej syn uniknął tego smutnego losu? Jak by
zareagowała, gdyby zobaczyła go w towarzystwie zabójczyni?
Byli
Will i Horace, których także dopadli Genoweńczycy. O ile drżał na samą myśl o
losie ojca, to tutaj mógł być odrobinę spokojniejszy. Jego przyjaciele
potrafili o siebie zadbać. Jego tatę mogły zgubić duma i honor rycerza. Will
natomiast, podobnie jak reszta korpusu, potrafił to wszystko schować do
kieszeni zwiadowczego płaszcza i znosić obrazy. Horace, choć Najwyższy Rycerz
Królestwa, przebywał ze zwiadowcami tyle czasu, że nauczył się, kiedy trzeba
się wycofać i milczeć, a kiedy kłamać.
Halta
nie zaliczał do grupy, przebywającej aktualnie w ,,gościnie” w Genovesie.
Podczas ucieczki z Araluenu, Gilan natknął się na plotki, według których
legenda korpusu mknęła na Abelardzie na zachód. Biorąc pod uwagę umiejętności
jego starego mistrza, było to bardzo prawdopodobne. Na zachodzie znajdowało się
morze, a dalej kontynent i baza Genoweńczyków. Idealny kierunek, jeśli chcesz,
na przykład, uratować Willa i swoich towarzyszy. Znając Halta, który nie bez
powodu był nazywany najlepszym zwiadowcą, miał już cały plan i był gotowy do
działania. Dodając do tego umiejętności wojowników przebywający w niewoli –
ucieczka była już tylko kwestią czasu.
Istniało
jeszcze wiele problemów, które przyprawiały go o ból głowy, ale jego największy
i aktualny problem pędził na koniu tuż przed nim.
Gilan
martwił się o Adrianę.
Odkąd
zaczęli uciekać przed kalkarem, nie odezwała się nawet słowem. Nie rzuciła
żadnego komentarza na temat jego wcześniejszego zachowania, nawet się nie
wściekła, gdy wyprzedzając ją, odgiął niechcący gałąź drzewa tak, że uderzyła ją
w twarz. Mruknęła tylko coś pod nosem, nie zwracając na niego uwagi. To nie
było normalne. Nic mu nie mówiła, a przecież miał prawo wiedzieć. Już został
wmieszany w tą dziwną sytuację, wiedza mu nie zaszkodzi, a może uratuje życie.
Jednak najwyraźniej Adriana nie była do tego przekonana. Milczała uparcie,
tylko od czasu do czasu popędzała Cazadora.
Ryki
kalkara powoli cichły, co oznaczało, że oddalają się od potwora. Szkoda, że nie
wiedział, gdzie jadą. Gdyby monstrum ich nagle dopadło i musieliby się
rozdzielić… Gilan niekoniecznie chciał zostać sam w sytuacji, w której się nie
orientował. Rękę, którą trzymał w kieszeni płaszcza, zacisnął na złotym
medalionie, zastanawiając się, co to za przedmiot. Dlaczego miał go chronić
nawet za cenę własnego życia? Dlaczego ta ruda wiedźma najwyraźniej chciała go
dostać w swoje ręce? Tyle pytań, a żadnej odpowiedzi. Spiorunował wzrokiem
plecy Adriany.
Zerknął
na Blaze’a, a potem na Cazadora. Konie zaczynały się już męczyć, ostatnio dużo
przeszły, a nie mogli znaleźć żadnego źródełka bądź jeziorka. Koń zwiadowcy
mógłby biec jeszcze pół dnia, ale Gilan wolał go nie przemęczać, jeśli nie było
takiej potrzeby. Tym bardziej, że Cazador zaczynał ciężko oddychać, a na sierści
pojawiły się krople potu. Czarny wierzchowiec był niebywale wytrzymały, jeśli
brać pod uwagę konie tej wielkości. I w przeciwieństwie do Blaze’a, nadawał się
do tratowania ciężkozbrojnych żołnierzy.
– Powinniśmy się
zatrzymać, choć na chwilę! – krzyknął w stronę dziewczyny, próbując przebić się
przez wycie wiatru. Niebo było zakryte chmurami, słońce dawno zniknęło za
horyzontem, a temperatura drastycznie spadła. Zwiadowca po raz dziesiąty
dziękował Crowley’owi za ocieplany płaszcz. Las, przez który przejeżdżali,
skrywał mrok, przyprawiając go o ciarki. Zwykle o tej porze siedział już przy
ognisku, uprzednio zbadawszy teren na wypadek nagłego ataku. Nie powinno się
jeździć po zmroku, konie tak łatwo mogły się potknąć o wystający korzeń i
zwichnąć nogę, natomiast jeździec złamać sobie kark.
Nie
oczekiwał odpowiedzi, ale, o dziwo, ją dostał.
– Za pięć minut powinna
pojawić się polana. Na niej odpoczniemy godzinę, jest też sadzawka, o ile
dobrze pamiętam – poinformowała go zabójczyni, wreszcie się do niego
odwracając. Widząc jego uporczywe spojrzenie, uniosła pytająco brwi.
– Jakieś uwagi, wasza
wysokość?
– Ależ żadnych, madame –
odpowiedział szybko. Tak, miał wiele uwag i wiele pytań. Jednak tym mogą zająć się
rano, gdy już wyjadą z ciemnego lasu i znajdą się w bezpiecznym miejscu.
Okazało
się, że Adriana dobrze pamiętała. Chwilę później wjechali na niewielką polanę,
skąpaną w blasku księżyca, który właśnie wyłonił się zza chmur. Po prawej
stronie błyszczała tafla wody w sadzawce. Nad nimi przeleciała sowa, pohukując
cicho. Odgłosy nocnego życia dobiegały z każdego zakątku gąszczu drzew, który
otaczał polanę. Wszystko było takie spokojne, jakby wyjęte w innego świata.
Od
razu skierowali konie w kierunku wody, aby mogły się napić i odpocząć. Adriana
ukucnęła obok, czyszcząc sztylety z krwi. Od spotkania z Lilith nie miała na to
czasu, a metal mógł pokryć się rdzą, jeśli nie zajęłaby się nim odpowiednio.
– Jest za cicho. Kalkar
nie powinien tak łatwo odpuścić. To piekielnie dobry łowca, nie zgubiłby
naszego śladu – mruknął Gilan, rozglądając się niespokojnie dookoła. W ręce
wciąż trzymał naciągnięty łuk, tak na wszelki wypadek. Lepiej zakładać, że
niebezpieczeństwo jest tuż, tuż, najwyżej się pomylisz i czeka cię miła
niespodzianka w postaci spokojnie spędzonej nocy.
– Ciesz się tym, co masz.
Może to nie o nas mu chodziło – powiedziała cicho dziewczyna, całkowicie
skupiona na swoim zadaniu. Myślami była daleko stąd, zastanawiała się, jak na
ich wizytę zareagują Lysander i Angeline. Kobieta pewnie się ucieszy, a mag…
Nigdy nie potrafiła go rozszyfrować, więc dlatego nie pałała do niego sympatią.
– Naprawdę w to wierzysz?
– Nie.
– Dziwnie się ostatnio
zachowujesz.
Proszę,
powiedział to. Ciekawe, jak zareaguje. Jakoś nie miał ochoty mieć styczności z
ostrzami, które właśnie czyściła. Podniosła głowę, patrząc na niego uważnie.
– Co masz na myśli?
– Przez większość czasu
mnie ignorujesz, albo zbywasz krótkimi odpowiedziami. Jesteś nieobecna duchem,
a w sytuacji takiej jak ta, nie jest to dobre rozwiązanie. Każdy może nas
podejść. Nie chcesz mi powiedzieć, gdzie idziemy, z kim chcesz się spotkać. O
medalionie wiem tylko tyle, że mam go chronić. Ale dlaczego? Nie, bo przecież
to za dużo wiedzy dla mnie. Ta ruda baba, która chciała mnie zabić, znała cię i
rzucała kulami ognia? To z pewnością cyrkowiec! A dlaczego ja w ogóle z tobą
idę? Wiesz może? – prychnął zirytowany jej wyrazem twarzy. Spokojny, bez cienia
uczuć, nawet w oczach nie dało się nic wyczytać. Nie wiedział, czy się bała,
czy była wściekła. Chciał ją rozumieć.
– Po prostu mnie lubisz.
– Najłatwiej tak
odpowiedzieć! Jasne, idźmy po najmniejszej linii oporu…
– Coś jeszcze? –
przerwała mu, unosząc jedną brew do góry. Nie wiedział, że to potrafiła. Halt
był w tym mistrzem. Gilan próbował przed lustrem tysiące razy, ale nigdy nie
wychodziło. Wtedy uznał, że Halt jest niezwykły i jedyny w swoim rodzaju i
istnieją rzeczy, które tylko on potrafi zrobić.
– Tak, ktoś się do nas
zbliża – warknął. Dopiero po kilku sekundach zdał sobie sprawę z tego, co
powiedział. Odwrócił się w stronę skraju polany, unosząc łuk. Adriana pojawiła
się metr od niego, sztylety błyszczały w jej dłoniach. Słyszał to, słyszał już
od jakiegoś czasu. Jednak był tak zirytowany rozmową, że nie zwracał uwagi na
to, co zarejestrowały jego zmysły.
Szelest
był coraz wyraźniejszy, gdy niespodziewany gość zbliżał się do polany.
Zwiadowca ucieszył się, gdy usłyszał ciche przekleństwa. Przynajmniej to nie
był kalkar. Z człowiekiem spokojnie sobie poradzi, tym bardziej, że
najwyraźniej była to tylko jedna osoba. Krzaki, oddzielające ich od gęstwiny
lasu, poruszyły się. Najpierw pojawił się łeb karego konia, potem cała reszta.
Na końcu wyszła jego właścicielka. Widząc skierowane w swoją stronę sztylety i
łuk, podniosła ręce i powoli zsunęła kaptur peleryny z głowy.
Adriana
westchnęła ciężko, widząc włosy połyskujące fioletem. Ciemnozielone oczy, które
patrzyły na nią ze zdumieniem, nie zwracając uwagi na zwiadowcę ani na jego
łuk. Co ona tu robi? Na twarzy gościa pojawił się lekki uśmiech.
– Opuść łuk, zwiadowco –
zarządziła zabójczyni, chowając swoje sztylety pod peleryną. Spotkanie Angeline
w takim miejscu i w takim czasie z pewnością nie było dziełem przypadku. Mogło
być dziełem, pomyślmy… Lysandra? Tak, to bardzo prawdopodobne. Ciekawe, czy na
tych jego czerwonych włosach pojawiły się jakieś siwe kosmyki. Adriana chętnie
by to skomentowała.
– Żarty sobie robisz? A
jeśli nas zaatakuje?
– Nawet gdybyś wypuścił
strzałę w jej kierunku, to i tak by nie doleciała. Znam ją, to czarownica.
Cichy
śmiech uniemożliwił Gilanowi zadanie całej serii pytań. Fioletowowłosa
zasłoniła wdzięcznie dłonią usta i stanęła obok Adriany. Ku zdumieniu zwiadowcy,
położyła jej rękę na ramieniu, która nie została odcięta ani nawet złamana.
– Oj, Adriano, nie
przedstawiasz mnie twojemu zwiadowcy w najlepszym świetle. Słowo czarownica,
wiedźma źle się kojarzy.
– Tak jak i ty, Angeline.
– To nie było miłe…
– Mogę coś sprostować? –
przerwał im Gilan, bojąc się, że zaraz się na siebie rzucą. Nie z morderczymi
intencjami, ale aby udowodnić swoje racje. Rozumiały się aż nazbyt dobrze, co
przyprawiało go o zdumienie, ale też przerażało. Zachowywały się prawie jak
przyjaciółki, a Adriana wspominała przecież, że nie ma żadnych przyjaciół.
– Oczywiście – odparła
Angeline, jakby tylko jej zdanie się liczyło. Adriana prychnęła, spoglądając na
niego wyczekująco.
– Nie jestem JEJ
zwiadowcą.
Zapadła
cisza, gdy obie wpatrywały się w niego zdziwione. Próbował odwzajemnić to
spojrzenie, ale o ile w przypadku czarownicy się to udało, to zabójczyni nie
spuściła przeszywającego wzroku. Dopiero cichy śmiech Angeline zmusił ich do
przerwania tego niemego pojedynku.
– Jesteście uroczy. Cóż,
mój drogi, każdy ma własne zdanie i postarajmy się je uszano... – nie
dokończyła, tylko pochyliła się do przodu jęcząc cicho i trzymając się za
brzuch. Adriana z dumą spojrzała na własną pięść, która najwyraźniej żyła
własnym życiem.
– Chyba was sobie nie
przedstawiłam – przypomniała sobie, widząc znaczące spojrzenie Gilana.
– Angeline, to jest Gilan. Gilan, to jest Angeline. Skoro
mamy tę nieprzyjemną uprzejmość za sobą, możemy przejść do bardziej istotnych
spraw…
Problem
polegał na tym, że nikt jej nie słuchał. Angeline stała tuż przy zwiadowcy,
energicznie potrząsając jego ręką i uśmiechając się szeroko. Nie przypominała
osoby, którą znała Adriana. Skołowana dziewczyna nie wiedziała co robić, więc
stała tylko, przypatrując się scenie, która była niczym przedstawienie. Gilan
się uśmiechał, Angeline się uśmiechała. Ale napięte mięśnie każdego z nich
świadczyły, że są gotowi w każdej chwili odeprzeć atak rozmówcy. Wreszcie
zakończyli nieszczerą wymianę uprzejmości i zwrócili na nią uwagę. Cóż za
zaszczyt!
– Więc to jest twoja
przyjaciółka? – spytał chłopak, jego mina wrażała zdumienie i niedowierzanie.
Zabójczyni spochmurniała, spuściła głowę, jakby zastanawiając się nad
odpowiedzią. W końcu jej cichy głos dotarł do jego uszu.
– Ja nie mam przyjaciół,
zwiadowco. Przyjaciel to ktoś, komu możesz całkowicie zaufać, kto nigdy cię nie
zdradzi. Ale wszyscy jesteśmy ludźmi. I zawsze zdradzamy. Wychodzi więc na to,
że nie istnieje ktoś taki jak prawdziwy przyjaciel.
– Ja mam mnóstwo przyjaciół,
którym na pewno mogę zaufać…
– Kiedyś przez to
będziesz cierpieć.
– Nic się przez te lata
nie zmieniłaś, Adriano – chłodny głos Angeline przerwał ich rozmowę. Odrobinę
wyniosły i nieznoszący sprzeciwu o wiele bardziej do niej pasował.
– I nawzajem, wiedźmo –
odwarknęła, zaciskając pięści. – Skoro mamy za sobą te przedstawienie, to
przejdźmy do konkretów. Co tu robisz?
– Wracam do domu. Ktoś mi
polecił tę okrężną drogę – nawet nie zwróciły uwagi na Gilana, który westchnął
ciężko i podszedł do konia fioletowowłosej, aby zdjąć mu uprząż i napoić.
– Ach, więc to Lysander.
Jestem taka zaskoczona – powiedziała z ironią, przeciągając przedostatnie
słowo.
– Daruj sobie sarkazm.
Wiem, że zmierzasz do Czarnej Puszczy. Równie dobrze możemy jechać razem.
– Nie mamy najmniejszej
ochoty na twoje towarzystwo…
– Teraz mówisz także w
imieniu Gilana? – Angeline rozbawiona uniosła brew, spoglądając w kierunku
chłopaka. Jak na zawołanie, tamten odskoczył od jej konia z cichym okrzykiem na
ustach.
– Kto to jest?!
Adriana
w ułamku sekundy znalazła się przy nim, stając między nim a nieprzytomną osobą,
leżącą w poprzek na siodle. Jej oczy rozszerzyły się ze zdumienia, gdy w
świetle księżyca rozpoznała czerwony płaszcz, którym był przykryty młody
mężczyzna. To jednak nic nie znaczy…
– Angeline? – spytała
ostrożnie, a jej ręka powoli wędrowała w kierunku sztyletów. Nie zareagowała,
gdy Gilan podszedł do nieprzytomnego i ściągnął go z konia. Zachwiał się pod
jego ciężarem, ale ułożył go na trawie i zaczął sprawdzać, czy jeszcze żyje.
– To jest Michael –
Angeline uśmiechnęła się niewinnie, jakby nie wiedząc, o co chodziło Adrianie.
Uwielbiała się droczyć, a możliwość zobaczenia reakcji zabójczyni była cudowną
nagrodą.
Adriana
zacisnęła zęby, ledwo powstrzymując się, aby nie rzucić się na czarownicę.
Wmieszanie w sprawy nadprzyrodzone zwykłego człowieka było najgorszą rzeczą,
którą można było zrobić. Ludzie bali się magii, a gdyby ktoś doniósł o
niesamowitych zdolnościach władzom, czarodzieje byli by wyłapywani i zabijani.
Nawet tacy beznadziejni jak Adriana. Nie miała pewności, że Michael nie wygada
całemu światu o umiejętnościach, jakie posiada Angeline. Wtedy tropiciele dotrą
do Lysandra, aby jego także zgładzić. Mag spokojnie sobie poradzi, ale przez
niego mogą dotrzeć do innych czarodziei. Postępowanie Angeline było
irracjonalne i niebezpieczne. Istniało więc spore prawdopodobieństwo, że stoi
za tym Lysander, bo kobieta zwykle wykazywała się zdrowym rozsądkiem.
– Czy to Genoweńczyk? –
spytała wprost.
– Tak.
Nie
zdążyła nawet zareagować, gdy padła informacja, na którą od tak dawna czekała.
– Adriano – spojrzała na
Gilana, słysząc jego niepewny głos. Chłopak wstał i odsunął się na sporą
odległość, patrząc uważnie na Michaela. Jedną ręką chwycił rękojeść noża,
jednak nie wyjął go z pochwy. – To jest przywódca Genoweńczyków.
Uśmiech,
który pojawił się na twarzy zabójczyni, z pewnością nie można było nazwać
normalnym. Krwiożerczy i przerażający – to były idealnie określenia. Tyle lat
czekała na okazję, aby móc się zemścić. Kilkanaście lat temu dowódca
Genoweńczyków wydał im rozkaz zamordowania jej rodziny. Co z tego, że należeli
do konkurencji. Byli sobie równi, nie powinni atakować z zaskoczenia, gdy
przeciwnicy nie mieli jak się bronić. A przybysze z Genovesy zrobili to bez wahania.
A największą winę ponosiła osoba, która wydała taki rozkaz.
– Nie, skarbie –
mruknęła, podchodząc do nieprzytomnego Michaela i wyjmując sztylet. Nareszcie,
zemści się. Przynajmniej częściowo. – To nie jest dowódca Genoweńczyków. To
trup dowódcy Genoweńczyków.
– Przecież oddycha.
– Nie martw się, zaraz
naprawię to niedopatrzenie.
Jednak
jej ręka, zmierzająca bez przeszkód w kierunku serca Michaela, zatrzymała się
gwałtownie bez jej zgody. Próbowała nią szarpnąć, lecz nic to nie dało.
Wściekła na Angeline, której zaklęcie powstrzymywało ją przed kolejnym
morderstwem, próbowała zadać cios drugą ręką. Ten sam efekt. Jej spojrzenie
padło na zwiadowcę, który stał kilka metrów dalej, przyglądając się jej
niepewnie.
– Na co czekasz? –
warknęła w jego kierunku, próbując przełamać zaklęcie. Angeline stała cicho,
przyglądając się jej ze smutkiem. – Zabij go, bo ja nie mogę.
– To nie jest…
– Merde! Gilan, on mi
zabił rodzinę!
Zwiadowca
tylko pokręcił głową. Jakaś część jego umysłu zarejestrowała, że Adriana po raz
pierwszy od dłuższego czasu użyła jego imienia. Szkoda tylko, że w takiej
sytuacji. Przynajmniej potwierdził swoje przypuszczenia odnośnie jej rodziny.
– Mylisz się, on nie mógł
tego zrobić. Jest za młody. Nie powiedziałaś mi, kiedy to się stało, ale to
musiało być około dwudziestu lat temu. A on wtedy nie miałby mniej niż dziesięć
lat.
Wrzasnęła,
nie przejmując się tym, że zdradza ich położenie. Jej umysł ogarnęła
wściekłość, gdy szamotała się z zaklęciem Angeline, próbując się wydostać i
spełnić jeden ze swoich życiowych celów. Jak zwiadowca mógł jej to zrobić?!
Zdradził ją…
Oczywiście, wszyscy zdradzają. W
końcu to tylko człowiek…
Przez
jakiś czas zaczęła nawet myśleć, że może mu zaufać, przynajmniej częściowo.
Sądziła, że znalazła kogoś, komu może opowiedzieć swoją historię, podzielić się
myślami. Kogoś, kto, choć niepoważny, będzie ją wspierał.
Wiedziałaś, że tak będzie. Wszyscy
zdradzają. Najpierw Lilith, teraz on… Kto będzie następny?
– Uspokój się, albo pozbawię
cię przytomności – beznamiętny głos Angeline dotarł do jej umysłu, łamiąc
wszelkie blokady, które próbowała stworzyć. Złość mijała, pozostało tylko
poczucie niesprawiedliwości, ale z nim potrafiła sobie radzić. Zaklęcie
ustąpiło, a jej ręce opadły bezwładnie na ziemię. Po policzkach pociekły krople
łez. Gilan podszedł do niej i powoli zabrał jej sztylety. Wzdrygnęła się, gdy
poczuła jego dłoń na swoim ramieniu. Nie strąciła jej , ale przysunęła się
bliżej. Chwila słabości, zanim wszystko wróci do normy.
Angeline
odetchnęła z ulgą, podchodząc do Genoweńczyka. Cofnęła zaklęcie, za godzinę
powinien się wybudzić, a Adriana zdążyć pogodzić się z rzeczywistością.
Machnęła ręką, a drewno znajdujące się na polanie, ułożyło się w zgrabny
stosik. Kilka słów w nieznanym Gilanowi języku i zapłonął ogień. Czarownica
przeniosła Michaela, wspomagając się odpowiednimi zaklęciami i ułożyła przy
ognisku. Okryła czerwoną peleryną, przecież nie chciała, aby zamarzł. Trup to
nie lada kłopot, a Lysander byłby niezadowolony. Nie wspominając o tym, że ona
sam poczułaby się ze świadomością jego śmierci nieswojo. Dziwne, biorąc pod
uwagę fakt, że poznała go dopiero kilka dni temu, a przez większość tego czasu
był nieprzytomny.
Spojrzała
na zwiadowcę, który rozmawiał z Adrianą przyciszonym głosem, próbując ją
przekonać do swoich racji. Od razu polubiła tego chłopaka.
– Gilanie, masz może przy
sobie tę waszą słynną, zwiadowczą kawę?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Proszę bardzo - nowy rozdział. Jestem z siebie dumna, bo niezwykle szybko się z nim uwinęłam. Pracuję nad sobą, aby częściej wstawiać rozdziały. Opowiadanie jak zawsze wstawione zaraz po skończeniu, więc proszę zgłaszać błędy.
Mam pewną informację. Razem z Bianką spróbujemy coś razem napisać, łącząc postacie z mojego bloga i jej. Nie wiem, czy cokolwiek wyjdzie, bo nie mamy pomysłów, czego może chcieć zły facet i co będą robić Adriana, Gilan i Marge, aby go powstrzymać. Ratujcie i dajcie pomysł, bo my już kilka dni się głowimy!
Zapraszam także na jednoczęściowe opowiadania, które napisałam na pewien projekt. Przeczytajcie i jeśli możecie, wyraźcie swe opinie w komentarzach.
Zapraszam i pozdrawiam,
Mentrix
Pierwsza!!!
OdpowiedzUsuńKoffam to!!! Brak mi słów... I jest GIL!!!
Linya480
P.S. Mentrix, co ty zrobiłaś?!?!?! Pokazałaś mi wattpada i teraz na nic nie mam czasu, bo cały czas czytam!!! CZemu mi to zrobiłaś???
P.S.2. Piszę z telefonu, więc sorry, za błędy...
Ktoś zawsze musi być pierwszy :) A większość jest chyba teraz w szkole... Chociaż kto wie, w końcu dziś dzień wagarowicza! Korzystajmy z tego (tak jak ja).
UsuńJeju, a jak ma być rozdział bez Gilana? To znaczy... Jest Adriana - jest i Gil. Potem się to będzie czasem zmieniać, ale na razie to reguła.
Przepraszam, ja ci tylko cudowne opowiadanie o zwiadowcach chciałam pokazać. Wybacz (pada na kolana). Nie wiem, ja tam zbytnio nie korzystam z wattpada. Jakoś nie znalazłam niczego, co by mnie bardzo zainteresowało. Polecasz coś?
Nie, ale... Odkrywam... Tylko większość opowieści autorzy w połowie zawieszają...
UsuńJa tam w ogóle nie chodzę do szkoły... (Zgaduj, czemu :D)
Czyli... Będzie się zmieniać, ze w rozdziałach będą zawsze?!?!?!
Opowiadanie cudowne (tak jak twoje)... Ja na Wattpadzie zaczytuję się teraz w ff Książek Ricka Riordana, ale sensownych jeszcze za bardzo nie widziałam :( *smutna minka*
linya480
Zawieszają? To się to niczym od blogspot nie różni. Wszędzie zawieszają, ja tego nie rozumiem. A potem zakładają następnego bloga i znów zawieszają.
UsuńNie mam pojęcia :D Coś mi świta, ale na pewno z takiego głupiego powodu opuszczałabyś lekcje...? Taaa, baardzo głupi powód...
No bo czasami Adriana gdzieś pójdzie, a Gilan zostanie i na odwrót. A potem może jednego z nich po prostu nie będzie...
Nie słodź tak, właśnie czekoladę zajadam, co za dużo to nie zdrowo :D
Przez chwilę szukałam właśnie Ricka na wattpadzie, ale też na marne. Jak coś znajdziesz, to daj znać.
O! Wreszcie konto sobie założyłaś!
Och, Mentrix...
UsuńMam z 50 takich kont z przed 3 lat, a że nie chciało mi się znów ¿przelogować? (nie mam incognito, bo mi rodzice zablokowali!!!???). Teraz pomyślałam, że zrobię Ci przyjemność i z mojego prawdziwego konta napiszę...
Jesz czekoladę? Daj kawałek... Rick na wattpadzie to nie ff, tylko załamka :C
Ja nie opuszczam lekcji... Ja przez cały rok nie chodzę do szkoły... (Jestem w wieku, w którym chodzi się do szkoły ;) )
Zawieszanie... To słowo same w sobie jest złe. Zawieszam, zawieszam, zawieszam... Ech...
Czemu odpowiadam na komy od tyłu??? Nie wiem, ale musicie się przyzwyczaić...
linya480
Przez ten rozdział spałam pół h Ale co tam (twoja wina...Nie no żartuje cough cough wcale nie)
OdpowiedzUsuńMatka Gilana będzie w niebowzieta jak się dowie ze przebywa z zabójcą o ojcu już nie wspomnę ale w koncu geny ma po nich więc niech winia siebie...
aaaa widzę ze moje ulubione duo robi postepy ta użyła jego imienia i nawet dała mu się dotknac (ja to się nawet rodzicom dotykać nie daje).Ej to bylo takie przykre jak ona ze wszyscy ja zdradzają i nawet gilan ja zdradził...Adriana jego serce zbyt szwankuje przy tobie by Cię zdradzić.
Gilan jeszcze będzie cierpiał z powodu ze wszystkim ufa...szczerze to fajnie by było gdyby ktoś napisał historię gdzie ktoś co zdradził zranił wszyscy się od niego odwrocili itd
Ej polubiłam Angeline.Fajna laska(narazie).od razu polubiła Gilana...A kto by nie polubił?!!!przecierz to wariat a wszyscy kochają wariatów...
Wg niego lilith jest z cyrku??? Ja bym ja raczej skojarzyla prędzej z wsciekla panią od chemi która robiła jakieś doświadczenie i teraz rzuca w uczniów.
Nawet nie wiesz ile czekałam aż ktoś w koncu użyje nie jestem jej zwiadowca...pokazujemy charakterem co??no ale jakoś pasuje mi do Gilana tekst typu ja nie należę do nikogo (U mnie w historyrkach pasuje świetnie).
A propos histori wielkie dzięki za polecenie tej histori o zwiadowcach na wattpadzie...kocham psycho gila <3 <3 <3
Jeśli Ciebie i Bianke interesują psycho pomysły przekraczające wszelkie granice z udziałem Gilana to ja mam kilka tylko one na serio przekraczają wszelkie granice (ostatnio zaginął na 3 lata i wrócił z dość trudnymi przeżyciami i jest lagodnie mówiąc nie stabilny psychicznie)
No nic pozdrawiam i życzę weny
Aww :3 Giluś się martwi ^.^ Takie kawaii...
OdpowiedzUsuńZ przyjaciółką stworzyłyśmy Gilana - Jedi (zwiadowcza peleryna, miecz świetlny, botki rycerza jedi i łuk amorka ) Tak wiem w temacie XD
Pozdrawiam i życzę weny ;3
Muszę Ci się pochwalić, Mentrix, chyba przeczytałam to jako pierwsza. Wprawdzie nie spałam od trzeciej, ale było warto :)
OdpowiedzUsuńWprawdzie, czytając po kolei jestem na rozdziale 11, ale nie mogłam się powstrzymać. Nawet jestem zdziwiona, bo nie miałam większych problemów z ogarnięciem dalszego rozwoju akcji.
Pozdrawiam,
E.
Wybacz, że dopiero teraz obczaiłam, ale miałam dziś strasznie zakręcony dzień. Rozdział jak zawsze świetny. Uwielbiam wątek Gil+Ari i nie mogę się doczekać aż go bardziej rozwiniesz.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział i pozdrawiam
Kot
Ps: Życzę duuuuuużo weny ;)
Zapraszam na drugi rozdział link:
Usuńhttp://ostatniamysl.blogspot.com/2016/03/rozdzia-2.html?m=1
pozdrawiam
Kot
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńHej!
UsuńJuż na początku przepraszam,że poprzednie rozdziały nie komentowałam(oczywiście je przeczytałam,bardzo fajne)nie mam zbytnio dużo czasu im bliżej egzaminów tym bardziej nauczycielki nas męczą.
Ale dziś komentuje.
"Jak zniosła porwanie męża? " hmmm....wyprawiła wielkie przyjęcie......
"Czy wie, że jej syn uniknął tego smutnego losu? " przeciesz wie,że jest super a ludzie,którzy są super zwykle takie rzeczy omijają(poniekąd)......
"Jak by zareagowała, gdyby zobaczyła go w towarzystwie zabójczyni?" padłaby na zawał...
" Podczas ucieczki z Araluenu, Gilan natknął się na plotki, według których legenda korpusu mknęła na Abelardzie na zachód. " patataj....czytałaś "wczesne lata"?
"przerwała mu, unosząc jedną brew do góry. Nie wiedział, że to potrafiła. Halt był w tym mistrzem. Gilan próbował przed lustrem tysiące razy, ale nigdy nie wychodziło. Wtedy uznał, że Halt jest niezwykły i jedyny w swoim rodzaju i istnieją rzeczy, które tylko on potrafi zrobić. " niezręczna sytuacja...
"Adriana westchnęła ciężko, widząc włosy połyskujące fioletem."-fiolet a czemu by nie...
" Ciekawe, czy na tych jego czerwonych włosach pojawiły się jakieś siwe kosmyki. Adriana chętnie by to skomentowała. " ja też.....
"Ja nie mam przyjaciół, zwiadowco. Przyjaciel to ktoś, komu możesz całkowicie zaufać, kto nigdy cię nie zdradzi. Ale wszyscy jesteśmy ludźmi. I zawsze zdradzamy. Wychodzi więc na to, że nie istnieje ktoś taki jak prawdziwy przyjaciel." jakże to smutne ale prawdziwe..
"– Gilanie, masz może przy sobie tę waszą słynną, zwiadowczą kawę?" bo kawa najważniejsza jest.
Rozdział fantastyczny i czekam na więcej.
Życzę weny.
Pozdrawiam Esmi
Jest Gilan! Jest Ari! Jest szczęśliwa Lakia! ;) Serio, z rozdziału na rozdział coraz bardziej lubię tę dwójkę, o ile to w ogóle możliwe. Po prostu nie mogę się nie uśmiechać, gdy o nich czytam. Chociaż wiesz, jakoś tak wyczuwam, że zaczyna się robić poważniej. Ten medalion i w ogóle... Gilan dalej jest kochanym Gilanem i dalej rzuca te świetne teksty, ale on chyba też to wyczuwa, nie? A Ari to już zwłaszcza... To, jak mówiła, że nikt nie ma prawdziwych przyjaciół, jak chciała zabić Michaela, jak pomyślała, że Gilan ją zdradził... To wszystko było bardzo mocne. O takiej... Dużej sile wyrazu, o, właśnie :) Devastating, ale mocne, poruszające, zapadające w pamięć. Naprawdę współczułam Ari i aż miałam wrażenie, że ona już ledwo to wszystko znosi, że jest na granicy. Ale jest też Ari, więc wstanie, weźmie głęboki oddech i zaraz pójdzie kogoś ukatrupić ;) I za to właśnie ją kochamy. Naprawdę, udało ci się stworzyć świetną postać - brawa dla ciebie! Tak dumam nad Angeline, bo na razie nic do niej nie mam i być może jeszcze ją polubię. Ale na razie chyba było jej za mało, bym mogła powiedzieć coś więcej. Ale ciekawi mnie jej postać, a także przeszłość z Ari. Najbardziej chyba jednak czekam na ich spotkanie z Lysandrem - bo ono nastąpi, prawda? Już czuję nadchodzącą epickość! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Lakia
Hej, hej!
OdpowiedzUsuńPiszę ten komentarz po raz drug -.- I wiesz dlaczego tak późno? No wiesz, w sumie. Coś pochłania mój cenny czas xd
Ale do rozdziału. Gilan i Ari znowu razem! Cały rozdział czekałam na trupa genoweńczyka i się doczekałam! Cały rozdział!
Czekaj, czekaj... Czy Ari nazwała Gila po imieniu?! Czy to się naprawdę wydarzyło?! Robią postępy!
,,Po prostu mnie lubisz" - to było takie fajne! AH te ich sprzeczki! Tęskniłam za tym!
Wiesz.. Ta sytuacja z zabijaniem Genowńczyka, który w końcu nie został zabity, była taka smutna. To stwierdzenie, że jednak nie może mu ufać... Płaczę... przecież oni muszą sobie ufać...
Nie wiem, czy lubię Angeline. Nie mam po prostu pojęcia. Niby jest miła i fajna, ale jednocześnie obraża Ari! A ją może obrażać tylko Gilan!
A więc czekam na kolejne rozdziały! I więcej Gila i Ari! Nie rozłączaj już ich! No chyba, że w taki sposób, o którym mi mówiłaś!
Pozdrowionka,
Bianka
Ej Bianka czemu twój blog jest tylko dla zaproszonych???
UsuńBo jest w remoncie xd Ale jak się remont skończy, to dla wszystkich będzie! A już idzie ku końcowi :)
UsuńYEY!!! No powodzenia z tym remontem...a jak ci cos nie wyjdzie zawsze możesz się zgłosić do programu Dorota was urzadzi tam na pewno coś wymyśla.A wg to jestem zła na cb...Czemu napisalas"nie rozlaczaj ich chyba ze w taki sposób o którym mi mowilas..."!!!!teraz jeszcze to mi nie będzie dawać spokoju(a osoby które chce zamordować za konczenie rozdziałów w głupich miejscach jest coraz więcej...)
UsuńA wg jak wam idzie wymyślanie tamtego bloga z mentrix???macie już pomysł czy jeszcze nie za bardzo...
Bianka, jestem z ciebie dumna! Chyba nie będę musiała w takim razie spełniać swej groźby...
UsuńWymyślanie opowiadania? Em... Teoretycznie, to pomysł już jest, tak ogólnie zarysowany, szczegóły wyjdą same z siebie w trakcie. Problem polega na tym, że to ja muszę zacząć pisać. A nie mam na razie zbytnio ochoty. Aktualnie Mentrix Hadley jest zajęta oglądaniem anime. Obejrzałam już 200 odcinków po 25 minut, pozostało mi 450 (coś koło tego). Więc moja wyobraźnia skupia się w tym momencie na różnych scenariuszach tego anime, więc o ile będę w stanie napisać kolejne rozdziały na blogi, to w przypadku nowego opowiadania, musicie zaczekać, aż skończę oglądać i faza mi przejdzie. Pocieszę, że te 200 odcinków obejrzałam w jakieś trzy, cztery dni, więc nie jest tak źle. Niedługo powinnam się wziąć za siebie.
Przyrzekam! Słowo harcerza!
Jakie anime ? (tak z ciekawości)
UsuńJa mam faze na muszkieterow a na czym moja wyobraźnia się skupia?...na wszystkim tylko nie na tym na czym powinna.Ogółem mówiąc to teraz próbuje rozgryźć co się stało z gilanem w histori scarlet (na nią się powinna ta ściana zawalic za konczenie w takim miejscu...). Mi się nigdy nie chce pisać nic.Jak mam coś napisać na polski to jestem CHORA!!!!Ale to moze dlatego ze nie umiem pisać.Ja to najlepiej umiem spać i jeść...no i słuchać muzyki <3 to wymyslanie wlasnych scenariuszy <3<3 <3...zazwyczaj na biologi lub wosie.Twojej histori tez juz wymyslilam ciag dalszy (i to nie 1)
UsuńTrzymam Cię za słowo...pamietaj
Yui Ayu:
UsuńStwierdziłam, że skoro Fairy Tail mi się bardzo spodobało, to może sięgnę po kolejnego tasiemca. Naruto teraz oglądam, całkiem to przyjemne :)
Anonim (mogłabyś założyć konto):
Na muszkieterów? Też kiedyś miałam. Ja tam jestem pewna, że Gilan w jakiś magiczny sposób przeżyje, innej opcji nie ma. Ale chyba już jutro powinien być następny rozdział, przynajmniej trak jest napisane. Więc cierpliwości. Spać i jeść? Moja ty bratnia duszo! Mi tylko tego do szczęści potrzeba (wyłączając podróże, książki i może jakieś fajne anime). Ja na wosie to sobie cały plan rozrysowywałam dotyczący tej historii. Pan przechodzi obok, patrzy, a tam na kartce powypisywane imiona, różne kreski, kto z kim się spotka, z kim będzie walczył, kto wygra itp.
Napisz, jakie masz pomysły na ciąg dalszy. Chętnie się zapoznam :D
Też się zastanawiam nad ciągiem dalszym twojego bloga. Nie mam pojęcia co ty wymyślisz, ale ja bym zorganizowała małą scenę zazdrości Ari o Gilana ;)
UsuńTo by było ciekawe...
Fajnie by było jakbyś też wróciła do dwóch pozostałych wątków, o których ci już pisałam (tak wiem, jestem upierdliwa)
Ja mam takie "szczęście", że najlepsze pomysły mam na sprawdzianach, kartkówkach albo ogólnie lekcjach, na których trzeba się skupić.
Kiedyś na matmie piszę sprawdzian i takie nagłe olśnienie, więc zaczęłam pisać na dłoni. Pani mi zaproponowała kartkę żebym "nie musiała się męczyć obliczeniami na ręce". Tia...
Zastanawiam się nad tym jak ty to rozwiniesz. Znając ciebie zrobisz to w sposób, którego się nie spodziewam (nie żeby mi to przeszkadzało ;))
Pozdrawiam
Kot
Ps: Weny, weny i jeszcze raz weny, bo upierdliwa fanka czeka ;D
Huehuehue
UsuńWłaśnie wyobraziłam sobie jak Ari daje Gilanowi plaskacza.
Jaka ja jestem zryta...
Dobra nie ważne.
Ej bez przemocy tu (i to mówię ja...)Gilana się nie bije...jego się dotyka z większą siłą
UsuńWiesz smieszne jest to ze ja wlasciwie to mam konto tylko czemu z niego nie korzystam sama nie wiem...my logic.
UsuńNo ja mysle ze on jakos magicznie przezyje innej opcji nie ma.Dosc sie juz fanficow naczytalam gdzie on umiera...
Tak ze ciag dalszy histori to nawymyslalam duzo baaaardzo duzo choc w wielu przypadkach to jest baaaaaaardzo pozmieniana versja ...co do domyslow sprawdzilo sie to ze gilan jest tym wladca miecza i z michaelem ze widzi przyszlosc...nad dalszymi mam nadal rozkimime.Czego sie na 99% spodziwam to jakies wielkiej finalowej bitwy bo bez tego ani rusz lub innego MEGA waznego wydarzenia.Bedzie cos z GilxAri(fajny skrot gilari lub arigil...) pokloca sie ktoremus z nich sie cos stanie uswiadomia sobie ze nie moga bez siebie zyc noo i jest jeszcze ta swiadomosc ze on zwiadowca ona assasynka(zakazana milosc...najlepsza<3)raczej ich zwizek nie ma przyszlosci(z tym tez se juz cos wymyslilam)itd. po za tym wliczajmy jeszcze do tego reakcje innych(ojciec halt itd) bo nie sadze ze po przejsciach z genovianczykami beda mieli dobre podejscie do jakich kolwiek assasynow...sprzeczka rodzinna sie szykuje.I nie tylko rodzinna(no przynajmniej jak ja se to dalej wyobrazalam) a wg co do rodzicow ta ja bylam swiecie przekonana ze matka gilana juz dawno oglada kwiatki od spodu...coz co dalej to na 97% jestem pewna ze bedzie moment angelinaxmichael.Tego co ja sie domyslam i swoich versji jesli chodzi o ta historie jest o wiele(wiele)wiecej ale nie chce mi sie pisac...lenistwo sie klania.Jesli chodzi o mnie to oprocz fazy na muszkieterow mam tez teraz faze na mega tajemnicze historie i jakies takie tragedie rodzinne.Co ja zawsze no prawie zawsze wciskam do opowiadan to jakies tajemnicze przedmioty lub blizny...gilan ma np albo blizne na ramieniu albo taki wisior z czyms(zalezy od mojej fazy).Jesli chodzi o jego blizne to nie ma zielonego pojecia skad sie wziela wie tyle ze ma ja od zawsze.Jeszcze mu czesto wciskam jakies dziwne wspomnienia ktore tez nie wie skad sie wziely a ze lubie nie ludzkiego gila to umiejetnosci nad przyrodzone tez mu wciskam(jakie to zalezy na co mam w danej chwili faze...raz jest elfem raz jest vampirem raz jest mieszanka wielu stworzen).Co tak do twojej histori jeszcze dalej dodalam to STRASZNE monstra...powiedzmy ze byla to mieszanka nazgula<3 i dementora nooo i Gilanowi dalam jakies tam healing powers lub cos w tym stylu(podobne do tego co elfy w wladcy pierscieni umialy).Z adriany gilana alarica michaela angeliny jina i kogos tam jeszcze tez stowrzylam jakis krag.Jak cie interesuje jakis pomysl to napisz moze bardziej rozwine jaki watek jak nie to historie raczje na zawsze zostana w mojej glowie(taaak wiem powinnam sie wziasc i cos napisac brat tez mi to mowil...)w nie ktorych przypadach to moze to i lepiej.
A ostatnio leciał film o trzech muszkieterach tylko w przyszlosci xd Czlowiek w zelaznej masce czy jakos tak. Ogolnie az do zakonczenia bylo bardzo fajne, bo na sam koniec... A nie bd spoilerowac, obejrzyjcie sami/same.
UsuńWitajcie moi ludzie! Dołączam do waszego kręgu osôb, ktôrym do życia jest potrzebne tylko spanie i jedzenie! No moze jeszcze pisanie i czytanie...
Jakie tezy tutaj lecą!
Tak wiem, że będzie cie to teraz meczyć! Specjalnie to napisałam, żeby zwiększyć waszą ciekawość! Buhahahahahhaha! Taka jestem potworna! Co nie zmienia faktu, że dalej kryję się pod postacią słodkiej, grzecznej dziewczynki xd
Powinnaś coś napisać. Zdecydowanie. Tyle pomysłów nie powinno przebywac naraz w jednej glowie, bo by wybuchla. A więc czekam, aż cos stworzysz! I masz mnie o tym poinformować!
Witamy witamy im nas więcej tym weselej:jedz śpij czytaj blogi!!!
UsuńMOŻE jak znajdę czas to może spróbuję coś napisać ale ja jestem chyba lepsza w wymyslaniu niż pisaniu...więc jeśli coś napiszę to oczywiście ze Cię poinformuje.Będzie się można pośmiać z mojego beztalencia.
I ty bianka przeciw mnie?!!!No dlaczego nawet ty chcesz mnie zmęczyć...dlaczego ja się pytam?DLACZEGO?!!!!A nie martw się mnie też ludzie w szkole nadal uważają za cichutka grzeczna dziewczynkę.Co za szczęście ze mnie w domu nie widzieli...lub w lesie. Wg oficjalnie informuje wszystkich że wkraczam na ścieżkę wojenną z tym kto tłumaczył zwiadowcow (oj bój się boj)historia wygląda mniej więcej tak: czytałam sb fanfic po angielsku o zwiadowcach i tam w wielu historiach jest ze halt UWIELBIA wrzucać ludzi do fosy.Ja takie oni się zmowili wszyscy czy co???Ale okay. Później stwierdziłam że przeczytam płonący most po angielsku by porównać z polską wersją bo jak wiadomo dubbingowscy lubią zmieniać...no i tak czytam tą książkę i czytam a tu takie zaraz tego rozdziału nie było w książce...to sprawdzam w spisie treści a tam co 35 rozdziałów!!!! a w wersji polskiej ile... 32!!! Wycieli rozdziały z haltem...I to śmieszne rozdziały!!!!nawet bardzo śmieszne!!!!!I już wiem skąd się wzięły te wszystkie historie z haltem wrzucajacym ludzi do fosy...więc polscy tłumacze bójcie się.
Ooo... to mnie też powiadom jak coś napiszesz. Chętnie obczaję ;)
UsuńUwaga kluczowe slowo:JEŚLI coś napiszę... (jeśli...to dobre slowo)
UsuńCzekaj, czekaj, czekaj... COOOOOOO?!?!?!?!?!??!?! JAK TO WYCIELI?! JAK TO?!?!??!?!?!?!?!??!
UsuńTez nwm jak tak można... w ang versji jest 35 rozdziałów a polskiej 32...I oto rozpętała się 3 wojna światowa
UsuńAle te rozdziały na serio są fajne (pokazują co robił halt kiedy oni byli w celtii...A że nie miał willa by się wyżyć to wszyscy cierpieli)
A wg tak ostatnio myslalm(jesteś tylko uczniem na myślenie przyjdzie jeszcze pora...A nauczyciele to się w szkole czepiają)
Usuń1) skoro halt z urodzenia jest księciem a na zwiadowcy zaczął się szkolić dopiero w wieku 16 lat to czy przypadkiem on nie powinien tez umieć walczyć mieczem??? No bo w koncu wszyscy książęta się uczą walczyć...
2)we wszystkich szkołach sa wredne bachorki to pewnie w battleschool też były więc gilan też miał pewnie takich ktoskow którzy go nie lubili bo syn dowódcy ma lepiej ble ble ble...I pewnie jak odszedł z tej szkoły to oni mu jeszcze bardziej pewnie zaczęli dogryzac.A u zwiadowców też pewnie się takie wrednoty znalazły...JA CHCE HISTORIE DZIECINSTWA GILANA!!!!!+ JEGO SZKOLENIE!!!! (Flanagan proszę napisz coś takiego...)
3)czy Flanagan lubi blondynki??? Bo tam co rusz to ktoś jest blond : alyss,Paulin,jenny,cassandra,horace,Duncan...
4) czemu wszyscy w tej ksiazce spotykają od razu swoją miłość życia?!!! A gdzie historię złamanych serc ,zdrady itd
5) smieszbe by to wyglądało jakby zwiadowcy byli we współczesnym świecie...: redmont to szkoła
gilan will horace alyss jenny cassandra uczniowie
Duncan dyr
dorośli to nauczyciele
A halt za dnia wozny a w nocy...zwiadowca (nic nie mogłam do niego dopasować więc wcisnelam mu mopa w łapy...kij jest drewniany więc może przypominać łuk z wlochatym zakonczeniem)
No dobra. Teraz tradycyjnie się przedstawię:
OdpowiedzUsuńHej, jestem Annabell di Angelo. Jakiś czas temu szukałam sobie blogów o zwiadowcach, no i znalazłam to oto i cudo <3. Twoje opowiadanie jest fantastyczne, masz naprawdę świetne pomysły i styl pisania :). Jestem twoją fanką ^^ xD.
A tak poza tym... czytałaś może kiedyś Percy'ego Jacksona?? Jeśli tak, to zapraszam na mojego nowego bloga, który powstał parę dni temu. Jestem początkująca, zarówno w pisaniu, jak i w blogowaniu, także okaż proszę wyrozumiałość... o ile oczywiście tam wpadniesz :D, a mam szczerą nadzieję, że tak się stanie ;).
Co do rozdziału: jest Gilan i Adriana!! Jeejej ^^ Nareszcie. No i masz, Ada pozwala sobie na chwilę słabości?? O.o To do niej niepodobne... no ale każdemu się może zdarzyć ;). Ciekawe kim jest ta fioletowowłosa? Jaka jest jej historia? Obyśmy się tego dowiedzieli w następnym rozdziale :D.
Xoxo ;*
Annabell di Angelo
Tia, no i koniec końców nie wpisałam adresu xD:
Usuńspokojnie-to-tylko-ja.blogspot.com
Zapraszam ;)
Annabell di Angelo
Genialne jest to opowiadanie <3
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny świetny rozdział. Jestem tu od niedawna, ale szybko uporałam się ze wszystkimi rozdziałami. Mentrix jesteś wspaniała, bardzo podoba mi się twój styl pisania. No ale nie chcę zbytnio słodzić, bo jeszcze przytyjesz XD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Uczennica Mistrza Chubba