Lista utworów

04 marca 2016

Rozdział XXV

Księżyc królował już na niebie, gdy na dworze rozpoczęło się przyjęcie. Tej nocy chmury się nie pojawiły, więc gwiazdy i tarcza satelity były doskonale widoczne. Zachwycały swym blaskiem wszystkich gości Lucindy Vermount, dzisiejszej jubilatki. Nawet samo położenie wielkiego dworu budziło podziw. Wielkie jezioro mieniło się srebrnymi promieniami, w dębowym lesie tańczyły świetliki. Toń wody co jakiś czas marszczyła się, gdy przepływały po niej łódki z parami zakochanych, pragnących oddalić się od gwarnej sali i nacieszyć się swoim towarzystwem. Sielankowy wieczór, sceneria wyjęta jakby z baśni.
Hrabia Vermount osiągnął swój cel. O tej zabawie w środowisku arystokracji będzie się wspominać przez kolejne tygodnie. Może przy okazji ktoś zainteresuje się współpracą z jego firmą jubilerską? Złota w kieszeni nigdy nie za dużo, nawet, gdy jesteś dobrze usytuowanym arystokratą, którego córka wychodzi za mąż za bajecznie bogatego markiza. Niechętnie.
Lucinda siedziała na honorowym miejscu, ponurym wzrokiem omiatając salę balową i bawiących się gości. Dla nich była to okazja do świętowania, zjedzenia wyśmienitego posiłku, zaciągnięcia języka to tu, to tam, czasem nawet do stworzenia nowych intryg. Dla niej – to był pogrzeb, przybicie wieka do jej trumny, za którą czekał na nią stary markiz Mendel i życie w przysłowiowej klatce. Umowa, którą zawarł z nim jej ojciec, była prosta – gdy Lucinda skończy siedemnaście lat, zostanie żoną pięćdziesięcioletniego markiza, a ten wspomoże interesy jej ojca. Pewnego rodzaju wymiana handlowa.
– Rozchmurz się, moja droga. Jeszcze pomyślą, że jesteś nieszczęśliwa z zaręczyn z moim bratem – wesoły głos dotarł do uszu dziewczyny.
Francis Mendel, młodszy brat jej przyszłego męża. Już nawet on byłby lepszy od tego starca. Różniło ich nie tylko dwadzieścia lat, ale także podejście do życia i interesów. Francis wszystko przeznaczył na swoje podróże po świecie i ciekawe książki, tak drogie w tych czasach. Był typem lekkoducha, który, w przeciwieństwie do swojego brata, ledwo wiązał koniec z końcem. W środowiskach pisarzy i artystów jego imię przewijało się dość często, wielu podróżnych minstreli miało o nim dobre zdanie. Lecz była to grupa ludzi, z którymi arystokracja się nie liczyła. Markiz Mendel chętnie ukrywał swoje pokrewieństwo z młodszym bratem, lecz tym razem nie miał wyjścia. Musiał wyjechać w interesach, a obecność na urodzinach Lucindy i jednocześnie na przyjęciu zaręczynowym przedstawiciela jego rodziny była konieczna. A ponieważ Francis właśnie wrócił z podróży… Ubranie go w odświętne ubrania i wysłanie w swoim zastępstwie nie stanowiło problemu.
– Ależ ja wręcz promieniuję radością, panie. Nie widzisz tego? Serce się raduje, a dusza śpiewa – wycedziła Lucinda, zaciskając mocniej dłoń na posrebrzanym widelcu. Przed nią na talerzu stał nietknięty królik. Mięso z pewnością było przepyszne, ale nie miała ochoty nic jeść. Stan ten utrzymywał się od kilku dni.
– Strasznie cięty język… - mruknął do siebie, zastanawiając się, jak sobie z nim poradzi jego starszy brat. Albert nie przywykł do pyskowania i nieposłuszeństwa.
– Powinnaś jednak coś zjeść. Nie chcesz chyba obrazić ojca.
– On mnie nie obchodzi. A tak w ogóle… Nie jestem w stanie nic przełknąć – drugą część wypowiedziała już szeptem, aby usłyszał ją tylko Francis. Trzydziestolatek spojrzał na nią zamyślony, nagle w jego oczach rozbłysły wesołe ogniki, które odejmowały mu lat. Szeroki uśmiech wpłynął na jego twarz, a Lucinda mimowolnie go odwzajemniła swoją mniejszą wersją. Nie potrafiła tego powstrzymać.
– Mam pomysł! Posłuchasz czegoś pięknego i wróci ci humor. W drodze do domu poznałem świetnego barda. Mój przyjaciel jest naprawdę utalentowany, z pewnością jego muzyka odpędzi twoje smutki. Zaprosiłem go, więc gdzieś powinien tu być. Zaraz go poszukam i poproszę…
Przerwało mu pociągnięcie za rękaw. Dziewczyna spojrzała na mężczyznę błagalnie, kątem oka obserwując ojca, który rozmawiał z zarządcą. W ogóle się nią nie interesował, podobnie jak reszta gości.
– Mogę posłuchać, ale nie tutaj. Wolałabym w swoich komnatach, bo jeśli jego muzyka porusza serca, tak jak mówisz, to nie chcę, aby ktoś inny widział moje łzy.
Francis uśmiechnął się szeroko i złożył żartobliwy ukłon, który sprawił, że kąciki ust dziewczyny nieznacznie drgnęły.
– Więc zaczekaj na nas w salonie, niedługo się zjawimy.

***


Nikt nie zauważył, kiedy nadciągnęły deszczowe chmury. Ciemne obłoki zasłoniły księżyc i gwiazdy, zabierając światu ich srebrzysty blask. Krople wody spadały na ziemię, uderzając w liście drzew, zakłócając nocne życie małych zwierząt, które chowały się w swoich norach. Drapieżniki niezadowolone krążyły nad lasem, pozbawione ofiar i dzisiejszej kolacji. Pioruny i grzmoty skutecznie wystraszyły gości, którzy opuścili dziedziniec, szukając w dworze ciepła i suchego miejsca. Lub kolejnego kieliszka wina.
Lucinda Vermount nie zauważyła żadnej z tych rzeczy. Odkąd Francis przyprowadził swojego przyjaciela, a ten zaczął grać, zupełnie straciła kontakt z rzeczywistością. Nie zarejestrowała nawet momentu, gdy Francis, widząc na jej twarzy spokój i odprężenie, zadowolony wycofał się z pokoju. Nie powinna tu przychodzić, a już na pewno z kimś nieznajomym. Gdyby służba się dowiedziała, rozeszłaby się plotka o jej domniemanej niewierności. Lecz nie to było ważne. Ważny był jej posag, który stał dumnie na środku komnaty. Czerwony, niezwykle unikatowy kryształ, nie wiedziała, skąd go wziął jej ojciec. Z pewnością jego wartość wystarczyłaby, aby kupić całe miasto. A jeszcze ta niezwykłość, którą zdawał się wręcz emanować… Każdy miałby na niego chrapkę.
Jej wątpliwości zniknęły momentalnie, gdy do uszu dopłynęła melodia następnej pieśni. Minstrel przeciągnął palcami po strunach lutni. Diren Notelrac, tak się chyba nazywał. Miał piękny głos, którego brzmienie dosłownie ją hipnotyzowało. Wpadała w trans, zapadając się w swojej podświadomości, zapominając o problemach i niechcianym zamążpójściu. Wszystkie troski odpływały, pojawiał się spokój i dziwna lekkość. Czuła się szczęśliwa.
Uchyliła lekko powieki, przyglądając się grajkowi. Mógł być o osiem lat od niej starszy, blond włosy spięte w niechlujny warkocz opadały na ramię. Nie wyglądał na takiego, który przesiaduje w gospodach i tawernach, a przecież jakoś musiał zarabiać na życie. Wydawał się zbyt delikatny na takie towarzystwo. Skąd u niej taka nagła troska? Przecież był od niej sporo starszy i raczej umiał poradzić sobie w życiu. Najbardziej zapadły jej w pamięć jego oczy. Widziała je tylko przez chwilę, teraz miał je zamknięte, skupiony całkowicie na wykonywanej pieśni. Turkusowy kolor, tak intensywny, że nie mogła oderwać wzroku. Jaśniały jakby wewnętrznym światłem, w ogóle Diren cały wyglądał, jakby coś rozświetlało go od środka. Naprawdę nie pasował do podniszczonych ubrań w kolorze wyblakłeś zieleni, które na sobie nosił.
– Nie chciałbyś zostać dłużej na moim dworze? – spytała cicho, gdy tylko muzyka umilkła. Bard schylił się, chowając lutnię do torby podróżnej i wyjmując skrzypce. W dzisiejszych czasach był to naprawdę drogi instrument. Ciekawe, skąd miał na niego pieniądze?
– Wybacz, pani, lecz cenię sobie to, że podczas mojej pracy mogę zwiedzić cały świat. Chciałbym kontynuować swoją wędrówkę, mam nadzieję, iż nie masz nic przeciwko – rzekł, kłaniając się głęboko. Widząc zainteresowane spojrzenie arystokratki, które spoczęło na instrumencie w jego dłoni, uśmiechnął się. – Dostałem je od pewnego szlachcica, który stwierdził, że grając tylko na lutni, marnuję swój talent.
– Zgadzam się z tym nieznajomym, jesteś niesamowity. Francis chyba naprawdę cieszy się, że cię poznał. Jesteś pewien swojej decyzji? Mógłbyś pozostać tu na jakiś rok, a później ruszyć dalej – zaśmiała się wdzięcznie, humor powrócił, choć nie wiedziała, kiedy to się stało. Czuła równowagę, której od wielu miesięcy nie doświadczyła.
– Dziękuję, pani, choć chyba oboje mnie przeceniacie. Sądzę, że to moje serce bardziej się raduje, mogąc przebywać z kimś takim, jak panicz Mendel. Znajomość z nim przyniosła nieoczekiwane owoce, lecz pozwól, pani, że szczegóły zachowam dla siebie. A moja decyzja pozostaje niezmienna. Marzenia czekają, trzeba tylko za nimi podążyć, a człowiek nie jest nieśmiertelny.
– Schlebiasz Francisowi, pewnie nie zasłużył na takie słowa, lecz nie mnie to oceniać – wstała z fotela i podeszła do okna. Pierwsi goście zaczęli opuszczać już pałac, spiesząc do swoich rodzin i niedokończonych interesów. Niedługo i bard będzie musiał opuścić dwór, aby nikt go nie przyłapał. – Masz rację, ludzie nie są nieśmiertelni. Jakie jest prawdopodobieństwo, że markiz Mendel odejdzie z tego świata, zanim stanę się jego żoną? Niewielkie, a kobiecie nie wypada dopomagać przeznaczeniu.
– Francis pragnął, aby pani na chwilę przestała o tym myśleć. Dlatego tu jestem. Proszę usiąść i posłuchać. Powiadają, że muzyka koi nerwy.
Lucinda opadła na miękkie poduszki, ściskając kieliszek z winem. Trunek ogrzewał ją od środka, powoli odciągając od rzeczywistości. Towarzysząca mu piękna melodia skrzypiec dokończyła dzieła. Zasnęła, nie niepokojona przez ducha zmarłej matki, z dala od niechcianego zamążpójścia i nieszczęśliwego życia. Wokół niej szumiał las, latały motyle, a świat znów był piękny, jak siedem lat temu, zanim pani Vermount opuściła ziemski padół.
Gdy otworzyła oczy, zegar wybił już trzecią rano, a na zamku panowała cisza. Diren zniknął, tak samo jak błogi spokój, który ze sobą przyniósł. Rozejrzała się po pokoju i zamarła, gdy jej wzrok spoczął na pustym piedestale, na którym dotąd spoczywał jej posag. Wielki czerwony kryształ, który przekonał markiza Mendla do przymierza z jej ojcem. Prezent ślubny od panny młodej dla pana młodego – choć to określenie w przypadku Alberta było kpiną.
Podeszła bliżej, wciąż nie dowierzając. Czy to Diren go zabrał? Bard wydawał się delikatny i nietknięty złem tego świata. Czy mógł coś ukraść? Potem przypomniała sobie dziwny błysk w jego oczach, gdy wszedł do komnaty i jego wzrok padał na kryształ.
Ale czy to źle, że straciła posag? Może zaręczyny zostaną odwołane, a ona będzie wolna?
Zwiążemy nasze rodziny, choćby sam diabeł próbował nam przeszkodzić.
Słowa ojca skutecznie znów odebrały jej nadzieję. Nie miała szans, aby uniknąć przeznaczenia. Musi się z nim pogodzić i odnaleźć w nim choć odrobinę szczęścia.
Jej wzrok padł na białą kartkę, wetkniętą pomiędzy podłogę na piedestał. Przykucnęła, wyciągając papier, zapisany pięknymi literami. Do oczu naszły jej łzy, gdy zapoznawała się z tekstem. Przecież nie mogła… A może… Dlaczego ma się zawsze zgadzać z ojcem? Zacisnęła zęby, łzy przestały płynąć. Zrobi to, przeciwstawi mu się. Pokaże, że Lucinda Vermount ma swoje własne zdanie i nie da sobą pomiatać.
Wyszła z komnaty, zatrzaskując drzwi. W płonącym kominku ogień zaczął trawić białą kartkę, czarne litery powoli przestawały istnieć. Lecz słowa na zawsze pozostały jej w pamięci.

Przepraszam, ale musiałem to zrobić. Nigdy tego nie zrozumiesz, ale spróbuj nie chować urazy.
To my kształtujemy przeznaczenie, nadajemy swojemu życiu sens. Gdy będziesz się chować i milczeć, inni zaczną rządzić twoim życiem. Wtedy szczęście ucieka, bo tylko ty wiesz, co sprawia ci radość, wprawia w podziw. Weź los w swoje ręce, ukształtuj go tak, jak chcesz. On cały należy do ciebie i tobie podlega. Nie ma siły, która odebrałaby ci tę umiejętność. Tylko uwierz i rusz odważnie do przodu. Ukształtuj swe przeznaczenie, a nie poddaj się mu.
Bo gdy pragniesz czegoś całym sercem i duszą, to dzieją się cuda. A człowiek jest wolny.


************************************************

 Nie bijcie, a ty, Bianka, schowaj swój młot. Rozdział ma tylko cztery kartki, ale więcej nie dało się napisać. Pewnie większość spodziewała się Gilana i Adriany, ale nie tylko oni są w tym opowiadaniu. A gdy oni uciekają przed kalkarami, to ktoś inny coś knuje. Ktoś wie, kim jest ten pan z rozdziału? Od razu mówię, że Lucinda pojawiła się tylko w tym rozdziale. 
Myślałam, czy nie napisać go dłuższego, dokładając do niego Gilana i Ari, ale stwierdziłam, że jeśli chciałabym ich umieścić w tym rozdziale, to byłby to krótki fragment, o wiele za krótki. A tak, będę mogła napisać następny rozdział cały o nich i większość z was będzie happy. A tak w ogóle, to mam pytanie. Dlaczego tak bardzo nie lubicie Lysandra? Przysięgam, że w porównaniu do Marcusa jest nikim :D Rozdział wstawiam bez sprawdzenia błędów, więc jak jakieś zauważycie, to proszę mnie powiadomić.
Pozdrawiam,
Mentrix

35 komentarzy:

  1. Hej, hej!
    Schowałam swój młot, kiedy zobaczyłam, że dodałaś rozdział tak szybko! Jestem bardzo zadowolona, usatysfakcjonowany i co tam jeszcze można powiedzieć.
    A więc przejdźmy do rozdziału. Nie mam pojęcia, kim jest ten facet od gry, ale na początku skojarzył mi się trochę z Jinem. Jak go tak opisałaś z delikatną urodą, to od razu jakoś mi na myśl tamtem przyszedł, jednakże... Ten tutaj ma oczu turkusowe, a Jin ma fiołkowe. Ha! Ale są podobni, prawda? Delikatne rysy, nienaturalny kolor oczu...
    A biedna Lucinda... Biedna... Musi wyjść za 50-latka... To naprawdę było kiedyś straszne... Mam nadzieję, że się zbuntuje.
    Pytasz się, dlaczego nie lubimy Lysandera?
    To nie jest tak, że go tak całkiem nie lubię. Ja po prostu nie przepadam za ludźmi, którzy uważają się za najlepszych, najważniejszych, panów świata w ogóle... No po prostu! A Marcusa po prostu nie nawidzę, tak odnosząc się do tego, co tam pisalaś.
    Ale to jest po prostu głupi dureń, który manipuluje innymi ludźmi (Dumbledore też taki był -.-). Nie przepadam za takimi...
    A i mam pytanie! Kiedy będzie o Zimowym Królu? Aaaaaa! Tak mnie to ciekawi!
    Czekam na next! Rozdział świetny, choć krótki :(
    Pozdrowionka,
    Bianka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z Jinem ci się skojarzył... I tak wpadłam na genialny (w moim mniemaniu pomysł). I go wprowadzę w życie. Dziękuję! Teraz się bój... Właśnie poszła się buntować, pewnie teraz tłumaczy ojcu, co o nim myśli :D
      Udało mi się, skoro uważasz, że Lysander uważa się za pana świata. Ogólnie jego charakter odrobinę się zmieni, a raczej pokażę wam go tak bardziej prawdziwego i w życiu codziennym. Ja tam nigdy nie czułam niechęci do Dumbledora, szkoda, że tak skończył.
      O Zimowym Królu? Właśnie sobie robię na kartce plan spotkań bohaterów i wychodzi na to... że jeszcze musisz trochę poczekać. Alaric też się przez kilka następnych rozdziałów nie pojawi...

      Usuń
    2. Ja też nie czułam nigdy niechęci do Dumbla, ale niedawno zdałam sobie sprawę, że właśnie taki był xd Manipulował ludźmi, na co dzień będę miłym, mądrym staruszkiem w bardzo dobrej formie xd
      Nieeeeeee!!! Ja ich chcę!

      Usuń
  2. Rozdział jak zawsze świetny, ale chyba zapominasz trochę o dwóch wątkach: Will i Horace, Halt.
    Kot
    PS:Dzięki za komentarze pod moim blogiem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma za co :)
      Co do Halta - akcja z Ari i Gilem, a teraz to, co się dzieje w tym rozdziale, jest chwilę po tym, jak Halt wyjechał od Lysandra. Więc Halt sobie jedzie teraz do portu, gdy Ari i Gil uciekają przed kalkarem. W następnym go jeszcze nie będzie, ale w 27 rozdziale powinien się pojawić, bo w końcu musimy wiedzieć, czy wsiadł na ten statek, prawda?
      A Willa i Horacego będę musiała niedługo opisać, ale najpierw skończę ten wątek z kalkarem. Może dobrze by było, że gdy będę opisywać Halta w porcie, to potem przenieść się do jego ucznia, którego próbuje ratować?
      Muszę to sobie wszystko rozrysować na kartce, całą historie do końca.

      Usuń
  3. AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA.(wyraz mojej radości...naszczescie nikogo w domu nie bylo).Fajny rozdzial.Ja wiem ze opowiadanie nie jest tylko o gilu i ari ale oni maja naj klotnie.Alaric tez jest boski jesli chodzi o docinki.Gilan i on by sie polubili...znaczy z tego co narazie o nim wiemy.Tak ja tez nie mam zielonego pojecia co to za kolo z lutnia(a moze to mandola???).Ma skrzypce??? u mnie zawsze Gilan umial grac na skrzypcach i wg kochal muzyke(chyba przez to ze ja tez kocham muzyke nie wybrazam se zycia bez niej...i sluchawek) no i jeszcze mega lubil tanczyc.Halta to wkurzal tym swoim plasaniem i brzdakaniem.Szkoda mi dziewczyny.Jakby mi ojcic kazal wyjsc za 50-latka to ja bym poszla sie spakowac trzasnelabym drzwiami i swiat by o mnie zapomnial(nie zeby wg pamietal).Czemu pomidorka nie lubie...powody sa te same co u Bianki i jeszcze dlatego ze powiedzial ze gdyby co to reszta pionkow moze isc sobie do diabla...niech sam tam idzie bedzie kolorystycznie pasowal.Mowisz ze on nawet w polowie nie jest taki zly jak marcus...coraz bardziej mnie ciekawi ta postac.Troche sie boje co by sie stalo gdyby Gilan lub Adriana mu wpadli w rece.Chyba sie troche na nich wkurzy.Nooo a teraz kiedy Gilan ma jeszcze ten medalion to juz wg przekichane.A wg to kto jest silniejszy Gilan czy Adriana jesli brac pod uwage wszystkie umiejetnosci(te nie normalne tez).
    Wiec twoj rozdzial rozradowal moje narwane(i szalone)serce.Trzymam kciuki ze wena cie nie opusci i ze znowu bedzie szybko rozdzial
    pozdrawiam

    aaaa wg jak spr z hiszpana(czy co to tam bylo)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie! Jak ci poszedł spr z hiszpana? Pochwal się!
      Zgadzam się. Uwielbiam Alarica. Już go uwielbiam i czuję, że nic tego nie zmieni. Tak jak nic nie mogło zmienić mojej niechęci do Snapa, nie nie zmieni mojego uwielbienia do Alarica! Ile on w ogole ma lat? A na ile wyglada?
      Dokładnie! Co to ma znaczyć?! Gilan ma iść do diabła?! Tym spbie u mnie przekreślił całą swoją przyszłość. Brrrrr...

      Usuń
    2. Uwielbiacie Alarica? I tak ma być! Snape też nie był moim faworytem, choć jego historia jest trochę smutna. Będziesz wierna Alaricowi do samego końca! On ma i wygląda na 26. Ja po prostu nie mogę dawać starszych bohaterów, jeśli ich lubię. Alaric nie jest nieśmiertelny, on poszukuje dopiero przepisu na nieśmitertelność. A Lysander nie chce mu go dać :(
      Ale popatrzcie na to z innej strony. Zachowanie Lysandra jest dość ludzkie. Jeśli doszłoby do wojny, to każdego z nas obchodziłaby tylko jego rodzina i przyjaciele. Dajmy na to, że są dwa statki. Na jednym płynie 1000 osób, nieznanych tobie, a w drugim twoja rodizna, jakieś 10 osób. Zaczynają tonąć. Teoretycznie, powinniście pomóc tej łodzi, na której jest 1000 osób. Ale w realu, rzucicie się ratować swoją rodzinę, a nie będzie was obchodzić co się stanie z tamtymi, dopóki nie uratujecie rodziny.
      Lysander nie powiedział, że pośle sobie ot tak, wszystkich do diabła. Tylko, że jeśli jego plan pokonania Marcusa nie wypali i wszyscy będą mieli zginąć, to on zrobi wszystko, aby Alaric przeżył, bo to jego przyjaciel, a Ari i Gil oraz reszta to zupełnie obce osoby. Ale nie ma w planach, aby ich wszystkich uśmiercić.
      Oto Obrona Lysandra autorstwa Mentrix. Co prawda do Obrony Sokratesa autorstwa Platona wiele brakuje...
      A z hiszpańskiego była 5-teczka! Mentrix się cieszy i raduje, a jednocześnie płacze, bo choć sama 5 dostaje, to wie, że za skarby świata się po hiszpańsku nie dogada...

      Usuń
    3. Szczerze to kiedyś się mega długo zastanawiałam co bym zrobiła gdybym miała do wyboru: uratować przyjaciela,rodzinę itd. Czy 1000 innych ludzi.Takie ze pewnie przyjaciela bo innych nie zanm.Tylko później spojrzałam na to ze strony nie przyjaciel nieznajomy A ludzkie życie.No i teraz czy warto poświęcić 1000 ludzi by uratować 1 czy może lepiej poświęcić tego 1 Ale za to uratować te 1000 innych.No bo w koncu wśród tych 1000 też są przyjaciele i rodziny.
      Nie fer...wszyscy mają hiszpański a ja się muszę uzerac z niemieckim w którym jedyne co umiem to przedstawić się.Gratulacje 5 teczki!!!!!! Ja też się mogę pochwalić ze dostałam 5...Ale z histori

      Usuń
    4. Dobra, teraz do Anonima.
      Czasami mam wrażenie, że Gil i Ari istnieją tylko dlatego, aby się kłócić i sprzeczać :D A Gil z Alarikiem się polubią, chyba. Chocaiż mogą mieć odmienne zdanie na temat Lysandra. Do Gilana muzyka pasuje, chociaż Ari pewnie by się zapytała, dlaczego jego skrzypce tak jęczą i zawodzą :D
      Nie, nie, to lutnia. Tylko mandolę biednego Willa mylą z lutnią.
      A Lucinda właśnie poszła to zrobić :) Może drzwiami nie trzaśnie, bo za dobrze wychowana, ale nogą pewnie tupnie.
      Pomidorka? Uważaj, Lysander ma moc, jak cię usłyszy... Nie wiem, czy powstrzymam go przed zrobieniem ci krzywdy. Tylko Alaric może go obrażać i przeżyć ;)Będzie tam kolorystycznie pasował? Szkoda, biedny Lampka lub Lucek, jak kto woli (wiecie o kogo chodzi, prawda? Czytał ktoś Kossakowską?). Tak, Marcus jest o wiele bardziej zły, ale o tym się przekonacie. Bo Lys w gruncie rzeczy nie chce władać światem lub go zniszczyć. Gilan i Ari wpadają w ręce Lysandra? Zamówienie było w trakcie realizacji już kilkanaście rozdizałów temu. Pamiętasz, że Adriana wspominała o bibliotece, w której dowie się coś o tym medalionie? A ta biblioteka się znajduje w dworze, położonym w lesie? A gdzie był Halt? W domu Lysandra. A gdzie był dom Lysandra?
      Och, nie, Lysander będzie w siódmym niebie, że Gilan na ten medalion. Ale o tym później.
      Gilan czy Adriana? (Zastanawia się...) Są mniej więcej na tym samym poziomie, przynajmniej w tym momencie. Potem to się będzie zmieniało. Na razie Adriana jest wyżej, bo jest wyszkolona w większym zakresie i bardziej wszechstronnie, ale u Gilana trzeba wziąć pod uwagę emocje, które przecież też dają wielkiego powera. Więc autorka nie wie. W walce fair to raczej Gilan, bo Ari woli zajść przeciwnika od tyłu.


      Usuń
    5. Więc ja też gratuluję 5. Historia - ważna rzecz.
      Właśnie o tym mówię. Na trzeźwo rzecz biorąc, to powinnam uratować te 1000. Bo oni też mają rodziny i przyjaciół. Ale sądzę, że w takich chwilach człowiek jest egoistą i myśli tylko o sobie. Bo prawda wygląda tak, że większość ludzi świata wybrałabym swoją rodzinę.
      I oczywiście, nie warto poświęcać 1000 osób, aby uratować jedną. Trzeba zrobić odwrotnie. Ale to chyba tylko prawdziwi bohaterowie są do tego zdolni. Nie myśleć o sobie, tylko działać dla dobra ogółu.

      Usuń
    6. No pewnie tak ale ja bym chyba prędzej zemdlala i tyle by było z mojego bohaterstwa...
      Pomidor to wiem ze sie uciesz marcus (jemu też muszę jakieś przezwisko wymyslic ) już trochę mniej i to o jego reakcje się bardziej boję.Sie wie emocje Wielka rzecz...ja niestety jestem zbyt emocjonalna.na serio w czw się na lekcji rozplakalam a najgorsze było to ze to właściwie bez powodu a później się nauczyciel pyta co się stało(głupie oczy).Zmieniać się będzie mowisz...już się nie mogę doczekać.Zmiany są ciekawe.Co do emocji to zawsze we wszystkich filmach książkach itd mowi się ze najsilniejsza jest love...marcus ma przechlapane Bo kochać to on chyba za bardzo nie umie.Może samego siebie.Mnie ciekawi też jak zareaguje gilan kiedy mu już wszystko trochę bardziej wyjaśnia(może o nim samym też ) no bo jednak jego życie obrocilo się trochę do góry nogami nooo i co zrobi Adriana kiedy zobaczy Michaela zważając na jej podejscie do genowianczykow.Właśnie dlatego podpisuje się jako anonim...lysio może mi teraz nagwizdac hehehe.Ja se zadaje pytanie dlaczego skrzypce mojej siostry tak jecza.Ale skrzypce to jest idealny instrument do wkurzania ludzi a ze Gilan to umie najlepiej no to skrzypce mi do niego pasują.odgrywanie sb zawsze jest the best w książkach.Jak czytałam dary anioła to na niektóre teksty jace po podłodze się tarzalam ze smiechu...na twoich też tak tak ja jestem strasznie emocjonalna To Jak z byle powodu potrafię się rozryczec to to też idzie w drugą str Ale teksty to na serio dajesz 1 klasa

      Usuń
    7. A wg to co ja się będę martwić lysandrem.Jak to powiedzieli timon i pumba...HAKUNA MATATA!!!! znaczy nie marwt się. (To nie byle bziiikkk)

      Usuń
    8. Nic się nie maaartw! Aaaż do końca swych dniii! HAKUNA MATATA! Nie... Nie potrafię śpiewać.
      Gratuluję piąteczki! I wypbraź sobie, że ja też muszę użerać się z niemieckim. To jest chyba najbrzydszy język świata... I też prawie nic nie umiem w nim powiedzieć... Ich brauche Skier! Tyle zapamiętałam z ostatniej lekcji, ale i tak pewnie zaraz zapomnę... Cóż! HAKUNA MATATA.
      Tak się namęczyłaś, tyle napisałaś w tej obronie... A ja i tak go nie lubię xd
      Czego mam się bać? W głowie powstał ci pewien plan? Jaki? Co się stało? Co ja zrobiłam?
      Ja pamiętam! Przecież oni cisną teraz do Lysia!
      Ja na pewno ratowałabym przyjaciela. Cóż. Takie życie.
      Bianka

      Usuń
    9. Gratuluję piątek! Ja w podstawówce zmarnowałam całe 2 lata na niemiecki i pamiętam tylko Ich bin, Du bist i... i to tyle.
      Teraz mam francuski i jest straaasznie trudny ale przynajmniej nie brzmi jak rozkaz rozstrzelania...
      Oczywiście nie mam nic do osób, które lubią ten język, ale ja osobiście nie znoszę.
      Kot

      Usuń
    10. Zmarnowałaś dwa lata? Ja w gimnazjum zmarnowałam na niemiecki trzy. Jeszcze w pierwszej klasie jakoś potrafiłam go znieść, ale druga i trzecia to była walka z sobą, aby nie podrzeć książki i nie powiedzieć nauczycielce, co myślę o języku, którego naucza. I faktycznie brzmi jak rozkaz rozstrzelania. I umiem tylko powiedzieć: So ein Pech!
      Możemy założyć klub antyfanów niemieckiego :D Większość ludzi, których na blogach spotkałam, nienawidzi go.

      Usuń
    11. A patrzcie jakie ja mam męczarnie... I hiszpański i niemiecki! Hiszpański jeszcze nie jest taki zły, bo przynajmniej ładnie brzmi, ale niemiecki... Po co ja się na niego zapisałam?!?!?
      Ale tak naprawdę tamten rok nie był taki zły, jeśli chodzi o sama naukę. Mieliśmy panią, która zamiast o niemieckim opowiadała o pieskach ze schroniska!
      Ale i tak czegoś się trzeba było uczyć...
      No a teraz to nam kobieta nie odpuszcza xd
      Jestem za! SONN! Stowarzyszenie Osób Nielubiących Niemieckiego!

      Usuń
  4. Ja tam nawet lubię Lysandra ^.^ Jest taki w miarę. I też nie mam pojęcia kim jest bard.

    PS. Zmieniłaś płeć, czy coś mnie ominęło? ,, będę mógł"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, zmieniłam płać, w końcu trzeba iść z nurtem czasu... Jezu, ja takich ludzi nie rozumiem, to jest chore. Nie chcę nikogo obrażać, ale taka jest prawda...
      Ostatnio cały czas się mylę i naciska złe klawisze, a dodatkowo jeszcze ten cholerny Windows 10. Jak pisałam poprzedni rozdział, to tam w tej historii o Zimowym Królu napisałam ,,lodowy posąg". Podkreśliło mi, że ten wyraz jest uznawany za wulgarny. Jak pisałam o lasce Eraka, to też mi tą laskę podkreśliło z tego samego powodu. Co to jest, ja się pytam?!
      Dobrze, że lubisz Lysandra, chyba jako jedna z niewielu :D A ten bard, pokombinuj z jego nazwiskiem, może poprzestawiaj litery, a wyjdzie ci jakieś inne nazwisko...?

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

      Usuń
    3. A ja już miałam wysilić swoją mózgownicę ^.^ Teraz jak już (prawdopodobnie) wiem kim jest, mogę spać spokojnie :3

      Usuń
    4. Ej, Anonimie, nie pisz tego! Usunę twój komentarz, nie pogniewasz się? Niech inni wysilą mózgownicę :D
      Ale nie powiem, czy to naprawdę on. Bo czytając komentarz Bianki, wpadłam na cudowny pomysł i zastanawiam się czy go nie wykorzystać. Na szczęście, nie muszę jeszcze teraz decydować.

      Usuń
    5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    6. Oczywiście ze sie ze sie pogniewam...nie żartuje będę patrzeć jak inni przeżywają cudowne meczarnie z nie wiedzy kto to jest hehehe o tak jestem evil.Właściwie to już 2 raz mnie zgonilas za rozgryzanie Ci histori.Za 1 razem coś o Michaelu palnelam.Skoro pomysł jest cudowny to go wykorzystaj mi się niezwykle rzadko trafiają cudowne pomysły i chwytam je jak tylko moge (carpe diem po prostu chwytaj dzień...nwm co to ma wspólnego z tym co wcześniej napisałam)

      Usuń
    7. Ha! Patrzcie jaka jestem mądra! Domysliłam się! Już faceta lubię!

      Usuń
    8. Gratuluję wszystkim, co się domyślili :D Mam nadzieję, że nie macie nic przeciwko takim przerywnikom, bo jednak są istotne.

      Usuń
  5. Jej, normalnie chyba poprawiają mi się statystyki, jeśli chodzi o tempo komentowania :) To pewnie dlatego, że jestem na tym etapie, gdzie już się ma dosyć szkoły i ciągłego gadania o maturze. No i rekolekcje, bądźmy za nie wdzięczni! Także let's get this party started!
    No nie powiem, ja tam wiecznie nie mogę się doczekać Gilana i Ari, ale fajnie, że dodajesz także inne postacie i wątki. Przerywniki od czasu do czasu każdemu się przydają, a w ten sposób Twoje historia i stworzony przez Ciebie świat nabierają głębi. W końcu już nie raz nam pokazałaś, że tu gra toczy się na wyższym poziomie ;) I powiem Ci, że w Twoim wykonaniu takie wprowadzenie nowych bohaterów czy też historii bardzo fajnie wychodzi. Lucinda wydała mi się bardzo autentyczną postacią i naprawdę ciężko było jej nie współczuć, choćby ze względu na kobiecą solidarność. A w ogóle to muszę powiedzieć, że po tym, jak oglądałam Reign, mam ochotę płakać, gdy tylko widzę/słyszę imię Francis, no ale to kompletnie nie ma związku z niczym, więc już pomijam ten wątek. O, szykuje się jakaś grubsza afera, prawda? Znając życie, to pewnie oczywiste, kim był ten bard i gdy to wyjdzie na jaw, to będę sobie pluła w brodę, że się nie zorientowałam wcześniej... Ale póki co bardziej mnie interesuje, o co chodzi z tym kryształem i dlaczego został skradziony. Bo znając Ciebie, tu wcale nie chodzi o zwykłą chęć napchania kieszeni, prawda? A końcówkę mogę skomentować tylko tak: Go, Lucinda!
    Naprawdę nie lubimy Lysandra? Jakoś mi to umknęło. No nie powiem, aby był moją ulubioną postacią, ale ja przy większości mastermindów czuję się niepewnie, bo sama jestem głupia i bardzo emocjonalna ;) Także aż tak się z nimi nie związuję... Ale do Lysadra generalnie nic nie mam i choć go nie kocham, jest dla mnie ciekawą, intrygującą postacią. No, to chyba tyle w tej kwestii :)

    Pozdrawiam,
    Lakia

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej, hej!
    Bardzo zapraszam chętnych do przeczytania nowej notki link: http://kotksiazkowyrecenzuje.blogspot.com/2016/03/zwiadowcy-druzyna.html?m=1
    Kot

    OdpowiedzUsuń
  7. Mentrix, mam do Ciebie pytanie, a właściwie prośbę. Nie musisz odpowiadać publicznie, możesz mailem. Oczywiście nie musisz odpowiadać w ogóle, Twoja decyzja.
    No więc, jakbyś opisała scenę spotkania po latach Willa i Alyss? Załóżmy, że miałoby się to odbywać wewnątrz zamku Araluen. Alyss byłaby już na miejscu, a Will tam dopiero przyjechał. Jak Ty byś to widziała?
    Pozdrawiam,
    E.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sorry, że tak późno odpowiadam. Możesz podać maila? Bo muszę się zastanowić, jak bym to przedstawiła, a potem to napisać, a to będzie pewnie dość długi wywód.

      Usuń
  8. Hej Mentrix!
    Żyjesz? Bo ostatnio jakoś cię nie ma.
    Pozdrawiam
    Kot

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żyję, żyję. Jak to nie ma? Przecież jakiś tydzień temu wstawiałam rozdział... Teraz piszę na drugiego bloga, mam tylko jedną stronę, ale to tam się możesz szybciej czegoś spodziewać. Sporo czasu zabrało mi pisanie opowiadania na takiego bloga z projektem, inaczej ten o bogach byłby już napisany. A w tej chwili piszę interpretację i analizę Kolosa z Rodos, ale nie tego oczekujecie :D

      Usuń
    2. Wybacz, może faktycznie trochę przesadzam, ale do cierpliwych nie należę.
      Pozdrawiam
      Kot
      Ps: Założyłam nowego bloga, więc jak chcesz to możesz wpaść :)

      Usuń
    3. Wpadnę, jak tylko znajdę chwilę czasu :D
      Ale co mam wybaczać. Dobrze, że jesteś niecierpliwa, bo mnie to pogania :D

      Usuń
  9. Może ten:
    halinkaskwarek@gmail.com
    E.

    OdpowiedzUsuń

Mia LOG