– Możemy się
zatrzymać? Chciałbym przypomnieć, że w przeciwieństwie do twojego, mój koń nie
jest osiodłany. To odrobinę niewygodnie, nie wspominając już o twojej ranie,
którą należałoby opatrzyć, zanim wda się zakażenie.
W odpowiedzi na narzekania Gilana Adriana mocniej zacisnęła usta.
Uparcie milczała przez ostatnie trzy godziny, przedzierając się przez kolejne
zarośla i pnącza. Miała wrażanie, że cały las robił jej na złość, specjalnie
zagradzał drogę. A irytujący głos zwiadowcy nie pomagał. Tym bardziej, że rana
w ramieniu piekła coraz bardziej. Próbowała zapomnieć o bólu, ale chłopak
najwyraźniej wziął sobie na cel przypominanie jej o nim.
Nie mogli się zatrzymać. Nie wiedziała, na jak długo unieruchomiła
Lilith. Nie miała wątpliwości – jej dawna przyjaciółka przeżyła zawalenie
murów. Już w dzieciństwie przejawiała niesamowite zdolności magiczne. Babcia
Adriany, choć nieomylna w przepowiadaniu przyszłości, nie znała wielu zaklęć,
które rozwinęłyby dar rudowłosej. Najwyraźniej dziewczyna samo znalazła sobie
nauczyciela, przy okazji pomagając mu wybić cały Zakon.
– Adriana?
Twoje ramię nie chce przestać krwawić. Zatrzymajmy się.
Znów zignorowała prośbę. Najważniejsze było teraz określenie celu
podróży. Na myśl przychodziło jej tylko jedno miejsce, ale niezbyt miała ochotę
tam wracać. Choć to właśnie w posiadłości pośrodku Czarnej Puszczy znalazła
kogoś, kogo mogłaby nazwać przyjaciółką. Było to naciągane określenie, ale to
właśnie Angeline była go najbliżej. Jednak…
– Cazador,
nie bądź nieczuły. Zatrzymaj się, bo twoja pani się wykrwawi i umrze.
Co on…?
Koń stanął. Wrył kopyta w ziemię i ani drgnął, gdy spięła go
kolanami. To było nie do pomyślenia, aby słuchał się kogoś innego. Przeklęty
zwiadowca. Ona próbuje ich ratować, a on tylko przeszkadza. Pociągnęła za
lejce, próbując zmusić Cazadora do dalszego marszu. Nic. Zwierzę stało uparcie,
nie reagując na jej działania.
Westchnęła ciężko, odwracając się, aby zgromić Gilana wzrokiem.
Wpatrywał się w nią zadowolony, już wcześniej zsiadł z konia i teraz przeszukiwał
swoje torby podróżne. Dziwne, że zdążył je chwycić, zanim wybiegł z Wieży.
– Zsiadaj.
Już – rzucił tonem nieznoszącym sprzeciwu, podchodząc do niej. Zacisnęła zęby,
zeskakując na ziemię. Ramię pulsowało tępym bólem, upewniając ją, że nie jest
to powierzchowna rana. Jeśli opatrzy się ją teraz, nie będzie stanowiła
zagrożenia dla życia. Lecz przecież mogła jechać jeszcze godzinę, nic to by nie
zmieniło, a oddaliłoby ich od Lilith. Chociaż to nie jej powinna się bać, a
tego, który ją wysłał. Musiała porozmawiać z Gilanem na temat medalionu, ale
trzeba było znaleźć jakieś ustronne miejsce. Najlepiej pełne magicznych ksiąg,
bo zabójczyni niewiele wiedziała o złotym przedmiocie. Co znów sprowadzało ją
do dworu w gęstym lesie.
– Jesteś
upierdliwy – mruknęła, pozwalając się posadzić na trawie. Oparła się głową o
pień drzewa, przyglądając się, jak zwiadowca opatruje jej rękę.
– A ty
nieodpowiedzialna.
– Chyba
mówisz o sobie. To drugie słowo, które pojawi mi się w głowie, gdy o tobie
pomyślę. Pierwsze to idiota – parsknęła, odchylając głowę do przodu.
Prawdopodobieństwo, że ich znajdą, rosło z każdą chwilą, z każdym słowem.
Najlepiej będzie pozwolić się opatrzyć, a potem ruszyć w dalszą drogę.
– A myślisz o
mnie często?
– Co?! –
spojrzała na niego zszokowana. Nie spodziewała się takiego pytania. A już na
pewno towarzyszącego mu szerokiego uśmiechu i śmiejących się oczu. To ułatwiało
sprawę, bo gdyby pytanie padło na poważnie, to byłby problem z odpowiedzią.
Uśmiechnęła się złośliwie, przyciągając go do siebie za poły płaszcza, gdy
skończył opatrywać ranę. Spojrzał na nią zdziwiony.
– Oczywiście,
skarbie. Przez ciebie nie mogę trzeźwo myśleć. Gdy chcę spokojnie zasnąć,
pojawiasz mi się przed oczami. W snach mnie także prześladujesz, jesteś moim małym,
osobistym, słodkim koszmarem. Cokolwiek chcę zrobić, zawsze kończy się na tym,
że myślę o tobie. Więc, co o tym sądzisz, zwiadowco?
Gilan zamrugał kilka razy, mając bardzo głupi wyraz twarzy. Po
chwili uśmiechnął się szeroko, wyswobadzając się z uścisku. Wstał, otrzepał się
z piasku i spojrzał na zabójczynię. Dziewczyna zadowolona z efektu zajęła się
oglądaniem opatrunku.
– Cóż, zawsze
wiedziałem, że jestem cudowny – oznajmił pewnym siebie głosem, kierując się w
stronę konia – Nie miałaś szans mi się oprzeć…
Adriana podniosła się z ziemi, próbując ukryć czerwone policzki.
Słońce chowało już się za horyzontem, niebo pociemniało. Z zachodu nadciągały
chmury, zasłaniając gwiazdy i przynosząc ze sobą wiatr znad morza. Zbliżał się
zmierzch, czas, gdy podróżni powinni się zatrzymać i rozbić obozowisko. Jednak
oni nie mieli chwili do stracenia. Bezpiecznie będzie dopiero, gdy przekroczą
granicę drugiego lenna. Cazador był wyszkolony w jeździe po zmroku, Blaze też
powinien dać sobie radę.
– Adriana?
Cichy głos zwiadowcy rozniósł się po polance, na której się
zatrzymali. Spojrzała na niego, osłaniając oczy przed blaskiem zachodzącego słońca.
Stał tyłem do niej, wpatrując się w przedmiot trzymany w swojej dłonie. Złoty
przedmiot. Proszę, niech nie pyta…
– Co to jest?
– światło odbijało się na powierzchni medalionu. Wyryty na wieczku miecz wbity
w kamień był doskonale widoczny. Adriana zacisnęła usta, nie wiedząc, co
powiedzieć. Mogła się podzielić podstawowymi informacjami, ale sama wiele ich
nie posiadała. Ten przedmiot był skarbem jej Zakonu, chronionym przez wieki i
powierzonym w opiekę przez założyciela ich grupy. Tylko dwie osoby z jednego
pokolenia o nim wiedziały, a jego przeznaczenie było tylko domysłami
wtajemniczonych członków. To właśnie jej babcia rzuciła nieco światła na ten
przedmiot, głównie dzięki swoim wizjom. Medalion pokazujący drogę do
starożytnej twierdzy, gdzie wbity w kamień spoczywał uśpiony legendarny miecz. Jeśli
były jeszcze jakieś informacje, to z pewnością znajdzie je w starym dworze. Ale
teraz…
– To coś, za
co masz oddać życie, jeśli będzie trzeba.
Gilan spojrzał na nią zdziwiony. Zwykle nie mówiła takich rzeczy,
a już na pewno nie takim tonem.
– Na razie
nic ci nie powiem, bo sama wiem niewiele. Ale dbaj o ten medalion. To tak,
jakbyś… Dbał o losy całego świata. Chroń go, w końcu to tobie go dał, a nie mi.
Jeśli dostanie go ktoś nieodpowiedni… - wzrok dziewczyny przestał być obecny,
odpłynęła myślami gdzieś daleko, gdzie nikt nie mógł jej dosięgnąć.
– Adriana? O
co ci chodzi? Masz na myśli tego niematerialnego faceta? I kim była ta ruda
kobieta? Przecież ona robiła niemożliwe rzeczy…
Nie, nie powinien wiedzieć. Jeszcze nie teraz. Musi znaleźć kogoś,
kto będzie mu w stanie wytłumaczyć całą sytuację. Głównie była zabójcą, o magii
prawie nic nie wiedziała. Może Angeline mogłaby…
– Potem ci
powiem. Musimy ruszać.
– Dlaczego…?
Głośny ryk przerwał Gilanowi. Z drzew poderwały się ptaki, chcąc
jak najszybciej oddalić się od źródła hałasu. Coś wielkiego wkroczyło do lasu,
niecałe dziesięć kilometrów za nimi. Śledziło ich, najprawdopodobniej na rozkaz
Lilith. O ile z ludźmi Adrianna mogła się mierzyć, nawet czasem dawała sobie
radę z czarownikami, lecz potwory i inne mityczne istoty stanowiły problem nie
do pokonania.
– Co to
jest?! Pospiesz się, zwiadowco, bo będzie po nas! – chwyciła lejce Cazadora,
próbując uspokoić zwierzę. Koń ledwo powstrzymywał się od stanięcia dębem, ni
to ryk, ni to pisk drażnił jego czułe uszy. Miał ochotę jak najszybciej znaleźć
się po drugiej stronie kraju.
Adriana wskoczyła na siodło, ignorując ból w ramieniu. Rana
została opatrzona, ale nie powinna jej nadwyrężać, co pewnie zrobi jeszcze
dziesięć razy tego dnia. Wyciągnęła miecz, jedną ręką trzymając lejce. Mityczne
stwory miały to do siebie, że lubiły wyskakiwać na podróżnika niespodziewanie z
ciemności. Przynajmniej tak twierdziły księgi, sama nigdy żadnego potwora nie
spotkała. Chyba, że mowa o potworach w ludzkiej skórze.
Odwróciła
się, czekając na Gilana. Zwiadowca stał w miejscu, blady jak kreda. Ręce mu się
trzęsły, z niedowierzaniem kręcił głową.
– Co jest,
zwiadowco? – spytała zdenerwowana. Nie miała czasu na załamania chłopaka,
musieli się stąd wynieść i to szybko. Albo staną się obiadem. Podjechała do
Blaze’a, przyczepiając na chwilę miecz do siodła. Wychyliła się, chwytając
Gilana za rękę i próbowała wciągnąć go na jego konia. Dopiero dotyk na dłoni wytrącił
zwiadowcę z tego dziwnego stanu, sam wskoczył na Blaze’a, jedną ręką chwytając
miecz.
– To kalkary.
Myślałem, że Halt z Willem wybili ostatnie. Ich wzrok paraliżuje, to idealnie
zabójcy. Są bardzo szybkie, ale boją się ognia. Chociaż to nieważne, bo nie
mamy czasu na rozpalanie ogniska.
– Więc co
powinniśmy robić?
– Uciekać.
Znowu.
– Mamusiu,
opowiesz mi bajkę? – spytała ośmioletnia dziewczynka, przykrywając się ciężką
pierzyną.
Lampa naftowa stojąca na stole oświetlała wnętrze skromnej chatki
góralskiej. Dwuizbowe mieszkanie było jednak pełne miłości i dziecięcego
śmiechu. Dwa proste łózka, stolik i wielka szafa. Wszystko bez ozdobników, lecz
zdolne przetrwać lata.
Kobieta w średnim wieku zasłoniła okno starymi firankami. Jej mąż
jeszcze nie wrócił z pracy, a kolacja stygła. Odwróciła się do córki, siadając
na skraju łóżka. Mała nigdy nie chciała zasnąć bez bajki. Słyszała już prawie
wszystkie. Tą o małych koźlątkach znała na pamięć. Więc co mogła opowiedzieć? A
może by tak…? W końcu Nyssa jest już duża…
– Więc
słuchaj. To będzie trochę inna bajka. Właściwie to legenda z południa.
Istnieją dwa światy. W
jednym żyjemy my, śmiertelnicy, w drugim istoty piękne i nieśmiertelne. Kiedyś
żyliśmy w zgodzie, lecz wywiązał się konflikt, powodu nikt nie pamięta.
Rozpoczęła się krwawa wojna, zginęło wielu ludzi, śmierć poniosły także istoty,
które potem człowiek zaczął utożsamiać z elfami. Jednak elfy były długowieczne,
posiadały niesamowite dary, więc trudno było je zabić. Wygrały wojnę, a ich
królowa postanowiła rozdzielić owa światy.
Odtąd żyliśmy spokojnie,
powoli odbudowując zniszczone miasta, naprawiając wyrządzone szkody. Ale to nie
o ludziach jest ta historia. Świat elfów wciąż był pełen intryg, ale raczej
nikt w nich nie ginął. Tak przeżyły kolejne stulecia. Królestwo podzieliło się
na cztery mniejsze, którymi władał inny rodzaj elfów. Wtedy na tronie jednego z
nich zasiadł Zimowy Król, biorąc za żonę Panią Wiśni.
Rządzili sprawiedliwie
przez dziesięć lat. A potem Król się zmienił. Zabił swoich przyjaciół i
doradców. Próbował zabić swoją żonę, lecz udało jej się przetrwać, zmieniając
się w drzewo wiśni. Wtedy odnalazł ją Rycerz Ognia i z pomocą największego
elfiego czarodzieja, zdjął zaklęcie. Następnie wypowiedział władcy
posłuszeństwo i podburzył lud. Król uciekł przed gniewem swojego wojska i
poddanych do innego królestwa, ścigany przez Rycerza. Inni władcy go odrzucili,
nikt nie dał mu schronienia.
Rycerz dopadł go na
skraju światów, gdy ten próbował przenieść się do innego królestwa. Rozegrała
się bitwa, którą wygrał Bohater, jak go później nazywały elfy. Zepchnął Króla
do naszego świata, gdzie miał się zawsze błąkać i nigdy nie zaztać szczęścia.
Jednak, zanim Władca Zimy został pokonany, zdążył rzucić przekleństwo na świat
elfów. Podobno czeka go zagłada, której nikt nie będzie w stanie zapobiec, a
elfy pożałują swej zdrady.
Podobno po dziś dzień
Król Zimy błąka się po ludzkim świecie, knując zemstę. A gdy w zimową noc
jakieś dziecko wytknie nos ze swojego domu, zamienia je w lodowy posąg, który
ustawia w swym ukrytym pałacu.
Skończywszy swoją opowieść, spojrzała na córkę. Przerażone oczy
dziewczynki były ledwo widoczne spod kołdry, którą mała przykryła się aż po sam
czubek nosa. Kobieta westchnęła. Chyba przesadziła, przecież to wciąż było
dziecko. Historia opowiadana w jej rodzinie od pokoleń miała być przestrogą dla
dzieci i działała bardzo dobrze. Jednak teraz żyli w czasach pokoju, a dzieci
nie były przyzwyczajone do takich opowieści. Musiała poczekać na męża, aż wróci
z jakąś zabawną historią dla swej ukochanej córki. Inaczej mała nie zaśnie.
– Oberjarlu,
melduję gotowość do wypłynięcia – Svengal starał się zasalutować, ale średnio
mu to wyszło. Skandianie nie byli przyzwyczajeni do wojskowego rygoru ani
dworskiej etykiety. Nieokrzesani barbarzyńcy – to najlepiej ich określało.
Dlatego skirl Wilczego Wichru zachwiał się, gdy próbował stać wyprostowany na
złączonych nogach. Zadziwiające było to, że podczas walki mógł być uosobieniem
zwinności. Jego topór zawsze z gracją wirował wokół niego, przy okazji ścinając
głowy przeciwników.
– Doskonale,
skirlu. Już mnie naszły wątpliwości, czy aby zdążycie wyrobić się w terminie –
odparł majestatycznie Erak, oberjarl Skandii. Podniósł głowę, omiatając
łaskawie spojrzeniem członków swej załogi i mieszkańców portu, po czym zaczął
kroczyć w kierunku swej łodzi, wymachując wyniośle swą gustowną laską, którą
otrzymał od galijskiej delegacji. Zapatrzony w horyzont, jak na wielkiego
władcę przystało nie zauważył pewnej przeszkody.
– Oberjarlu,
proszę uwa…
Okrzyk Svengala zdał się na nic, Nawet pogorszył sprawę. Erak
odwrócił głowę w jego stronę, nie patrząc przed siebie. Kluf, wielki pies Hala
Mikkelsona, skirla wdzięcznego okrętu o nazwie Czapla, podniósł się z desek
pomostu, słysząc głos przyjaciela swego pana. Erak nie zauważył wielkiego
cielska, potknął się o nie i wpadł do wody. W czasie lotu wywinął widowiskowego
orła, zachwycając tym mieszkańców portu. Zewsząd rozległy się brawa i posypały
się pochwały. Co jak co, ich oberjarl potrafił zapewnić poddanym rozrywkę.
– Na zęby
Gorloga, niech ktoś odetnie głowę temu potworowi! On czyha na moje życie! –
wrzeszczał Erak, plując wodą, gdy członkowie jego załogi próbowali wyciągnąć go
z wody. Szarpał się, jedną ręką wygrażając Kluf i rzucając w jej stronę różne
obraźliwe gesty, który dobrze poukładany władca z gustowną laseczką nie
powinien znać. Cała majestatyczność poszła spać, gdy tylko Skandianin wgramolił
się na pomost. Powstał, rosły niczym góra, w oczach błyszczały mu niebezpieczne
ogniki. Z ciemnej brody spływały strugi wody, dyszał ciężko, próbując złapać
oddech. Jego wielka dłoń uniosła się powoli wyciągnięta w stronę Svengala.
– Svengalu!
Dawaj tu mój topór! Pokażę temu bydlęciu, gdzie jest jego miejsce! Żeby na moje
życie czyhać i wyskakiwać znienacka. Kto by pomyślał, że taki czort w tym
psisku drzemie. Ja już mu pokażę… Gdzie mój topór?! - wydarł się, nie spuszczając wzroku z psa.
Kluf wyszczerzyła się radośnie i zaczęła machać ogonem. Topór Eraka był jej
ulubioną zabawką do gryzienia, a Hal nie potrafił jej tego oduczyć. Oberjarl
nie raz znajdował swoją ukochaną broń, przekazywaną w jego rodzinie z pokolenia
na pokolenie, pogryzioną i obślinioną. Hala i Kluf ratowały wtedy szybka
ucieczka na łódź i wypłynięcie w morze, aby patrolować szlaki handlowe.
Czekali, aż gniew Eraka minie, potem wracali, przywożąc przeważnie jakiś drobny
prezent. Zadowolony z nowego nabytku Skandianin zapraszał całą załogę Czapli na
biesiadę. Jednak często zdarzało się, ze podczas tej zabawy ponownie ginął jego
topór, bądź, nie daj Gorlog, jego gustowna laseczka. I zaczynało się od nowa.
Hal prawie zamieszkał na Czapli.
– Daj sobie
spokój, Erak. Przecież i tak jej nie zabijesz, tylko nawrzeszczysz na Hala, a
on wręczy ci swój nowy wynalazek i odpuścisz Kluf. Mówiąc, że to ostatni raz,
oczywiście.
– A widzisz
gdzieś tu Hala? – spytał Erak, niewinnie się uśmiechając. Jakiś młody chłopak
wręczył mu swój topór, chcąc zyskać wdzięczność oberjarla. Erak spojrzał na
niego, zapamiętując twarz. Rozsądny młodzieniec dostanie dużo złota za pomoc, w
momencie próbie zamachu na życie władcy. Z czułością pogładził rękojeść broni.
– Nie, wypłynął
z chłopakami godzinę temu – odpowiedział podejrzliwie Svengal, przypatrując się
toporowi, którego ostrze właśnie robiło ósemki w powietrzu. Nie podobał mu się uśmiech
przyjaciela.
– Ha! Więc
nikt nie uratuje tej poczwary! Zabiję ją, zanim wróci! Najwyżej kupię mu
jakiegoś królika na pocieszenie – wielki uśmiech zagościł na twarzy Eraka, gdy
uniósł broń do góry. Kluf patrzyła na niego, szczekając radośnie. Czekała ją
nowa zabawa.
Svengal widząc zamiary swojego przyjaciela, wyrwał mu topór. Erak
spojrzał na niego zdziwiony, nie spodziewał się czegoś takiego. Zmarszczył śmiesznie
brwi, starając się wyglądać na zagniewanego.
– I ty
przeciw mnie, Svengalu? W takim razie uduszę to bydlę…
– Chłopaki,
brać go! – wrzasnął skril Wilczego Wichru, trafiając pięścią swojego władcę w
brzuch. Ten zgiął się wpół, jednak chwilę później rzucił się na przyjaciela. Nie,
stój, teraz wroga. Zdołał podbić mu oko, gdy runęła na niego ludzka masa,
składając się z członków załogi Wilczego Wichru. Uderzał na ślepo, szeroki
uśmiech wpłynął na jego usta. Tak, takiej bijatyki mu brakowało. Tylko raz zerknął
na szczekającą radośnie Kluf, która przemykała pomiędzy okładającymi się
Skandianami. Miał się na nią rzucić, ale wpadł na niego Thorn, zamierzając się
na niego swoją protezą. Na niego wpadł Erikk i runęli na ziemię, próbując
trafić przeciwnika. Erak odetchnął głęboko, po czym z okrzykiem bitewnym rzucił
się na Alvara i Gottfrida.
To jest życie. Mieszkańcy portu klaskali, dopingując swoich
wybrańców. Jeszcze chwilę się pobawią, a potem wyruszą w podróż.
Znaleźć Halta i mu pomóc, bo jak szpiedzy donoszą, ma trudną misję
do wykonania.
A trzydziestu Skandian to siła, z którą każdy musi się liczyć.
***************************************************************************
Skończyłam dopiero przed chwilą, więc nie sprawdzałam błędów. Jutro się tym zajmę, gdy już trochę zapomnę tekst. Macie Ari i Gila, ale w trochę poważniejszej odsłonie. Ten kalkar jest znany tym, którzy czytali książkę. Najwyraźniej jeden się jeszcze uchował. Są też Skandianie - dziękuję za podsunięcie mi tego pomysłu. Zastanawiałam się, jak Halt ma odbić Willa i resztę, a oni spadli mi z nieba.
Dziękuję jeszcze za tyle wejść, bo nigdy nie podziewałam się, że dojdę do takiej liczby. A jeśli chodzi o komentarze pod poprzednim postem - wiem, nie odpisałam na sporo z nich. ale ja już nie ogarniam, co tam było. Ta rozmowa o Gilanie z lisimi uszkami... Na czym my stanęliśmy?
Pozdrawiam,
Mentrix
Jak mi brakowało tych ich przekomarzanek...teksty walisz 1 klasa.Ja też od zawsze wiedziałam że Gilan jest cudowny.jej własny słodki koszmar ja też chce taki koszmar.Wg przez chwilę myślałam że go pocaluje dla większego efektu a tu tylko dziwny wyraz twarzy i zaraz uśmiech.zazdroszczę Ci tego ze umiesz tak nagle przejść z luznego dogryzajacego se klimatu do powagi ja mam z tym zawsze problem.Miecz w skale...gilan wyciągnie go i wszystkim galy wyskocza z orbit i szczęki opadna.ALE SUPER ze wprowadzilas kalkara...lubię te stworki takie duże misie...w szkole by sie przydaly.Scena z skandianami wyszła Ci bosko! <3tacy typowi skandianie a erak z ta swoją laska nie no rozwalilas mnie tym.30 Skandian to siła z która każdy musi się liczyć...wescie przyjdźcie do mnie na bio plissss (babka od bio jest STRASZNA...a ostatnio się jeszcze wkurzyla na moją klasę więc wiury leca).Wiedziałam że jin jest elfem...tylko nie wiedziałam ze takim strasznym i wrednym elfem.rzucić przekleństwo na jedno z moich ulubionych fantastycznych ras...jinie ja Ci pokaże!!!!!!
OdpowiedzUsuńPytanko na ile lat właściwie wygląda lysander???
Nie martw się też się pogubiłam w tamtych komach.A wg to gilan mial miec wilcze uszki(nie lisie).
Okay podsumowując:Rozdział cudowny,scena gilxari supi (tylko trochę mało ich),scena skandianie BOSKA!!!!,a zimowy król(olafa mu dodaj)niech się wali
nooo pisz szybko bo ciekawość mnie zżera od środka dużo dużo weny i powodzenia
Pozdrawiam
Kochana Mentrix!
OdpowiedzUsuńRozdział niesamowity, wyznaję mu miłość <3 Chociaż trochę mi mało wątku romantycznego, ale trudno.
Jest Hal :3 Jego lubimy, Hal dobry ziomek. Niech przypływa i ratuje, kogo tam ma. Skandianie, po zwiadowcach, to najfajniejsze postaci tego uniwersum :3
Potem spisek GilanxkucAdriany. To już było hamstwo. Gilan no. Tak się nie robi XD Żeby aż kuca przekabacać na swoją stronę?
W ogóle, krótko. Chcę więcej. Dużo więcej <3
Może weny i góry pomysłów (Mika [*])
Issa
Hal!!! I wygląda na to, że niedługo Will!!! Kocham Skandian, a w Twoim wykonaniu... cudo
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny
3 komek!!! YAY!!!
OdpowiedzUsuńTa rozmowa była cudna *mdleje*.
Jesteś MOIM małym, osobistym koszmarem, Giluś!!!
Lisie uszka? Miały być kocie, psie a podczas pełni wilcze...
CO TY ZROBIŁAŚ Z ERAKIEM??? ON DO WODY I ON ZAATAKOWANY PRZEZ SVENGALA???
Kto to ta mała dziewczynka... Lubi dżem malinowy Gilana? Ma,kocie uszka...
ARI ZABIERA GILANA... NIE... ON JEST NASZ...
Wyznanie miłości? Hmmm... Co dalej...
MUSISZ PISAĆ TAKIE POSTY ZAAWWSSZZEE!!!!!!!
MÓJ ULUBIONY POST!!!
Mentrix, wymyśliłam, że zaciągniemy też ciebie do naszego więzienia, żebyś nam pisała... Bianka, co ty na to?
Klej, Topór i... Tarka!!! Będę też ciebie buchać fajerwerkami!!!
Dziękujesz za pomysł o Skandianach?
Proszę bardzo, (ja tego nie podawałam, Hahahaha *szajbuje na punkcie Gila* -Kotek? Hahaha)
Linya... Jak nie zrobisz do poranku, to ci Mentrix urwę głowę, i gotowe. Pisz dalej... Gil, gil, gil, gil, gil, gil... Następny też o gilu? Ari niech go chroni, ale słodkie oczka, niech zostawi dla siebie...
Będzie całusek Gila? *szajbuje po raz kolejny* Gil, gil, gil, gil, gil... A elfów, to ty pożałujesz... Kocham Gila i kocham Elfy, a ty mi to psujesz *płacze* Elfy są dobre, a klątwa jest taka, że ja ciebie rozwałkuję, zmielę na dżem malinowy... (możliwe) i zjem na... RANDCE Z GILEM... *rozmarzona*
Jaki mój kom jest długi?
Załóż chat, bo trudno tak komkami gadać... I❤ Gilan *marzy dalej*
Linya (po raz drugi)
Jestem jak najbardziej za! Do więzienia i żeby pisała!
UsuńMój komek ponad pół godziny pisałam? Inni odpisać zdążyli.
OdpowiedzUsuń*marzy dalej* Gilan, ty mój skarbie...
Linya
No dobra, tym razem nie będę przepraszać za opóźnienie, bo wyrobiłam się bardzo zgrabnie, prawda? ;) Także tylko poświęćmy minutę ciszy, by opłakać właśnie umierający weekend, i lecimy z tym koksem!
OdpowiedzUsuńWreszcie Gilan i Ari! Juhu! Mater Dei, jak ja kocham tę dwójkę! Są po prostu przecudowni i koniec, kropka. Ari, która próbuje być silna... Znaczy ona faktycznie jest silna, ale wiesz, o co mi chodzi ;) I Gilan, Boże, Gilan, z rozdziału na rozdział kocham go coraz bardziej. Akcja z koniem była bezbłędna! Po prostu cudo i w ogóle całą scenę czytało mi się bardzo przyjemnie. Te ich słowne utarczki są bezbłędne i wspaniałe. Szacun, moja droga! I za tę część komiczną, i za tę poważną. Z kalkarami pewnie nie będzie łatwo, ale chwilowo najbardziej nie mogę się doczekać ich wizyty u Angeline. Jestem niezmiernie ciekawa jej przeszłości z Ari. No i tego, czego się dowiemy o medalionie. Robi się coraz bardziej intrygująco! Oho, coś czuję, że Władca Zimy jest bliżej, niż byśmy sobie tego życzyli. Matko jedyna, co fragment, to jestem coraz bardziej zaciekawiona i chcę wiedzieć jeszcze więcej i to już, teraz, natychmiast! W trybie now ;) Jeśli chodzi o przyciągnięcie i wciągnięcie czytelnika w opowieść, to normalnie tylko ci pozazdrościć. No i dochodzimy do Skandianów (czy jak to tam się pisze). Przyznam, że ubawiłam się nieco przy tej scenie, Erak wydał mi się sympatyczną, może nieco nawet groteskową postacią. Choć przyznam, że był jeden moment, kiedy się przeraziłam, że jednak zrobi coś Kulf. Urocza psinka! No, ale najważniejsze, że Halt ma teraz kogoś do pomocy, bo ta pomoc zdecydowanie może mu się przydać!
Ech, w weekend nie zrobiłam absolutnie nic do olimpiady, ale jakoś szczególnie mi to nie przeszkadza ;) Wystarczy, że w piątek przez całą długą przerwę AW maglowała mnie z Cycerona. Podeszłam do niej, by spytać o jedno zdanie, a ona kazała mi tłumaczyć całą stronę! Normalnie trauma na całe życie, mówię ci... Dajcie mi finalistę, nie chcę matury, proszę, proszę, proszę... Bardzo ładnie proszę... ;)
Pozdrawiam,
Lakia
Tylko takie małe pytano...
OdpowiedzUsuńPies Hala to była Kluf, czy Kulf (jak piszcie)??
Kurczę, pomyliłam się. Masz rację, to była Kluf. Jak wrócę do domu to poprawię.
UsuńZapomniałam podpisu ;)
UsuńLinya
P.S. Jak wrócisz do domu, to piszesz też nowy rozdział...
Ciągle bujasz w obłokach, jak widzę. Wracam i piszę rozdział? Nie, moja droga, czas się pouczyć hiszpańskiego.
UsuńTo napisz rozdział po hiszpańsku... (evil smile )
UsuńPiąteczka!!!
UsuńTeż się uczę hiszpańskiego... Ale rozdział ważniejszy... A jak nie... Nie chcesz wiedzieć
Linya
Może słowo UCZĘ, to za dużo powiedziane. Ja odliczam sekundy do końca lekcji. Pani jest tak roztrzepana, że nie ogarniamy, o co jej w ogóle chodzi. Przeczytałaś tan paragraf o prawie pod ostatnim rozdziałem, prawda? Ja tylko upewniam się, ze znasz konsekwencję gróźb, nawet niedokończonych :D
UsuńPo hiszpańsku? To rozumiem, że trzy zdaniowy rozdział ci wystarczy? Spoko, jeszcze nauczę się na sprawdzian z angielskiego na czwartek i w czwartek mogę zacząć pisać. Właściwie to mam już jedną stronę, ale to nie to, czego oczekujecie. Ale też ważne.
Ty chyba trochę szybciej piszesz te rozdziały teraz...chyba musimy więcej gróźb wymyślić...nie żartuje nie stresuj się pamiętam ten kodeks prawny (nadal mam beke z tego koma).Jeśli ma być 3 linijkowy rozdział to chyba jednak poczekam ten miesiac (dostane kilka siwych włosów z denerwowania się).Nie to czego oczekujemy...Ja chce wiedzieć czy oni zwiali przed przerosnietym miskiem (witamy w krainie troskliwosci).Ty mi nic nie mów o nie ogarnietych nauczycielach...chcieliśmy pisać Z klasą petycję by babę od bio zmienili bo ona wg nie uczy.ostatnio stwierdziliśmy że ona jest tak samo nieogarnieta jak podr do bio...może sama go pisała.
UsuńTeż się uczycie hiszpańskiego... Ja się męczę z nim już od 5 lat... Koszmar... Ale chyba nie jest tak źle... Czasy ogarniam xd Trochę słownictwa brakuje, ale przecież od czego jest tłumacz google?
UsuńMentriiiix, czyją córką jest ta dziewczynka? Proszę, odpowiedz!
OdpowiedzUsuńE.
Czyją córką? Kurczę. nie wiem. Po prostu wprowadziłam ją, bo ktoś musiał słuchać tej historii. Jeśli myślisz, że to ktoś z przyszłości, dziecko np. Ari i Gilana, to się mylisz. Im bym nie dała dziewczynki, bo by z takimi rodzicami nie wyrobiła.
UsuńA tam zaraz nie wyrobila...przynajmniej miałaby świetny ubaw i zabojcze poczucie humoru.Chociaż ja bym im prędzej syna dala(jakoś bardziej mi pasuje jeśli wg ta 2 miała by mieć dzieci)
UsuńJak zawsze świetny rozdział. Bardzo się cieszę, że mój pomysł ci pomógł. Życzę duuużo weny i powodzenia na hiszpańskim ;)
OdpowiedzUsuńPS: Ja uważam,że Gilan i Ari mogliby mieć bliźniaki.
Takie jak w Harrym Potterze<3...Ale szczerze Gilana nie umiem sobie wyobrazić jako ojca a Adrianny w roli matki tym bardziej...
UsuńRacja, w sumie to chyba nie mieliby czasu na wychowywanie dziecka, a co dopiero bliźniaków. Ale z drugiej strony wyobraź sobie małych, uroczych Gilanków którzy uwielbiają dżem :3
UsuńI wkurzaja i irytuja halta do granic możliwość...takie diabelki z twarzyczkami aniołków(tak se Gilana w każdym razie wyobrazam)
UsuńMyślałam, jak zakończyć tą historię, więc dzieci mi się przez głowę przewinęły. Na razie mam pomysł, że będą mieć syna, bardzo ważnego syna, kurczę, chciałabym napisać jego imię, ale nie mogę. Ale równie dobrze mogą oboje umrzeć, jeszcze nie wiem, jak to się skończy. Do trochę dramatu musi być.
UsuńPrzecież w pewnym sensie Gilan i Adriana są tak nieodpowiedzialni, że aż się boję, co by było, jakby mieli dzieci. Synek, 5 lat - Gilan chce go uczyć strzelania z łuku, a Adriana rzucania nożami, bo to przecież najlepsza rozrywka. I w dodatku Adriana raczej czekałaby z niecierpliwością na jakąś wojnę, aby móc ruszyć się z domu. Bo Gilan byłby wciąż zwiadowcą, a ona nie mogłaby już być zabójcą. Dziewczyna by się zanudziła.
Halt i Pauline w roli dziadków... To chyba oni wychowywaliby te dzieci, żeby na kogoś wyrosły. Ale ogólnie rzecz biorą, to Ari i Gil jako rodzice... nie, autorka nie może sobie tego wyobrazić. Ale wybiegamy za bardzo w przeszłość, w końcu Adriana ledwo co uświadomiła sobie, że Gilan jest znośny.
Ja też tak sobie wyobrażam Gilana.
P.S. https://www.wattpad.com/217733930-zwiadowcy-czerwoni-zab%C3%B3jcy-prolog
Zobaczcie sobie to. Naprawdę fajne, ale Gilan jest mój i ewentualnie Ari.
Ja tam sobie mogę wypbrazić Gilana jako rodzica. Niezbyt ogarniętego i odpowiedzialnego, ale mogę. Własnie w taki sposób jak ty. Nauczajacego swoich dwóch synków strzelać z łuku. A przy nim Ari, która marudzi, że noże są lepsze, a łuk to broń, która nadaje się tylko do ogniska xd
UsuńA tak btw - zna ktoś może jakiegoś fajnego bloga o igrzyskach, niezgodnej albo więźniu labiryntu?
OdpowiedzUsuńZ góry dzięki za odpowiedź
Kot
PS: Mogliby mieć syna i on by się zakochał w Maddie (w sensie córce Horace'a i Cassandry)
W Maddie? Jakoś jej nie trawię...
UsuńJa kiedyś czytałam blogi o igrzyskach, ale już nie pamiętam. Niezgodnej jakoś nie potrafię strawić, ale więzień labiryntu... Książki nie czytałam, trochę mnie odrzuca ta terminologia (świeżaku itd.), ale film i pomysł cudowny. Nie mogę się doczekać kolejnej części. Jak znajdziesz opowiadania, to chętnie poczytam.
Czekaj... Z Igrzysk to był chyba taki blog Pod Skrzydłami Kosogłosa czy jakoś tak... Bardzo mi się podobał, ale to było ze trzy lata temu.
http://podskrzydlamikosoglosa.blogspot.com/
Też jej jakoś nie lubię ale mogliby być mniej więcej w tym samym wieku więc tak mi się skojarzyło.
UsuńDzięki za bloga!
Żadnej maddie błagam...ta postać to najgorsza rzecz jaką Flanagan mógł wymyślić.Ogółem mówiąc to ja wg se dorosłego Gilana nie umiem wyobrazić u mnie w wyobraźni on przestał rosnąć gdzieś w wieku 17-23.Ja po prostu jak se wyobraze kogoś już na początku serii jako nastolatka to on już pozostanie jako nastolatek w mojej wyobraźni...will przez całą serię miał 15 z wyglądu.Za to halta jako młodego za Chiny se nie wyobraze...sorry on się urodził stary.Taki bobas halt z podniesioną brwiaXD.No fakt trochę za bardzo wybiegamy w przyszłość(mi do Adrianny to mega pasuje ta piosenka i won't say i'm in love Polish version...pasuje idealnie) ale co tam.W tej twojej histori(i nie tylko) irytuje mnie to ze ostatniej strony nie mogę przeczytać...tak spoileruje sb książkę czytając ostatnią str Ale nic nie poradzę zbyt mnie ciekawość zawsze zżera.Dramatyczne momenty są the best w książkach filmach itd...Ja mam faze na family drama więc życie Gilana jest u mnie bardzo ciezke.uwierzcie mi bardzo ciężkie...raz nawet próbował się zabić ale to tylko chwilowe zalamanie (cough cough wcale nie)chyba trochę zbyt się nad nim poznecalam.Ja to tam nadal uważam że David coś ukrywa przed synem...wracając do adriany ona sb nawet ledwo uświadamia fakt że ma frienda a co dopiero ze się zabujala(zobaczysz zabija Ci go lub co gorsza inna go zabierze A kolejka jest długa i wtedy sb uswiadomisz jakia idiotka bylas) wg wal jakiś awkward moment...zabawne są.Szczerze mi to mega nie daje spokoju jak ty byś ich poloaczyla (jeśli ich polaczysz na dłużej) i co wtedy z assasyn Adriana bo zwiadowcaxassasyn nooo trochę to prawnie koliduje(teoretycznie to gilan powinien ja przed oblicze króla zaprowadzić).Nie wspominając o tym ze reszta dobrze by tego nie przyjęła a david raczej ich związku nie pobłogosławi.Ale w koncu we wszystkich filmach mówią "idź za głosem serca" a ze gila serce ciągnie do psycho wiedźmy zabójcy która mieszka z ptakiem koniem i przerosnietym kotem(jak stara panna która zamiast faceta mieszka z kotami...I fikusem)i która może mu gardło poderznac w każdej chwili no cóż nic się nie poradzi bo serce jest dość kaprysne.Adrianie wg to ja przypominam że miała gilanowi śniadania robić.Aaaa co do reakcji innych jeszcze to trzeba dodać jeszcze reakcję na fakt ze gilan okazał się trochę nie do końca normalny(znaczy bardziej niż wszyscy uważali bo on nigdy nie miał równo pod sufitem).Miecz w skale to mi się najbardziej kojarzy z tym ze tylko prawowity król camelotu go wyciągnie...powiązane jakoś z twoją historią??? Czy nie...nie musisz odp jeśli nie chcesz.A ja tak się ponownie spytam na ile lat wygląda lysander bo nwn czy se go jako rudego dziadka wyobrażać czy 45 czy co tam...
OdpowiedzUsuńZgadzam się, Maddie to najgorsza postać, jaką Flanagan stworzył. U mnie Gil maksymalnie wygląda na 25 lat, ale to już szczyt, starszy po prostu nie może być. I z tym wiekiem mam tak samo, Will zawsze pozostanie dzieciakiem uciekającym na drzewa. Bobas Halt z uniesioną brwią?! To jest komiczne i jeszcze ten wzrok: a ty co się gapisz?!
UsuńJeju, też czytasz ostatnie strony? A myślałam, że tylko ja jestem tak szalona. Ale nie mogę powstrzymać ciekawości. Albo przypadkowo otworzę książkę gdzieś w środku, zobaczę imię ulubionego bohatera i przeczytam cały rozdział, chociaż nie zaczęłam jeszcze tej książki. Jeśli wymyślacie historię z Gilanem, to dlaczego, na bogów, ich nie zapiszecie? Poczytałabym chętnie. Co David mógłby ukrywać przed synem? Nie przychodzi mi nic ważnego do głowy.
Taa... W tych kwestiach Adriana jest bardzo nieogarnięta, ale co się dziwić. Praktycznie odkąd straciła rodzinę, była sama, więc raczej najpierw musi odkryć, co to jest przyjaźń, a potem skapnąć się, że ona czuje coś mocniejszego.
Zobaczę, co wykombinuję, bo Ari raczej na zwiadowcę się nie nadaje. Za mało jej cierpliwości i chyba kiedyś wspomniałam, że jedyna broń, z którą sobie nie radzi, to właśnie łuk. I za bardzo ma gdzieś zasady. Jeszcze zobaczymy. Taka scena mi się marzy: Gilan przychodzi z Adrianą do króla, prosić o błogosławieństwo, a tamten się dowiaduje, że to zabójczyni. Jeszcze nie wyobraziłam sobie jego reakcji. Halta też pewnie będzie ciekawa, chociaż on zawsze wiedział, że Gilan do końca normalny nie jest.
Psycho wiedźma? Moja droga, to określenie lepiej do Lilith pasuje :D Kojarzysz ją? Taka ruda wiedźma, co umrzeć nie chciała, choć jej się mała twierdza na głowę zawaliła.
Właśnie, dobrze, że przypomniałaś. Dawno nie pisałam, co się dzieje z pupilkami Adriany. Będę musiał to nadrobić. A o śniadania to się jeszcze posprzeczają. Pamiętam o tym. A Gilan lubi spać, więc nie odpuści.
Witaj, królu Arturze! Niech żyje król! Tyle powiem.
Lysander? NIe, to nie jest rudy Gandalf ani Dumbledore :D I on nie jest rudy, włosy ma czerwone, to Lilith jest ruda. 45 lat to nie. Z wyglądu daję mu jakieś 26, 27. Z wyglądu.
Nie no z wieku to ja wie ze on jest starszy...wielka mi roznica ruda czerwone.Taki 27 letni pomidor(pan pomidor wlaz na tyczke i przedrzeznia ogrodniczke).Bobas halt z podniesiona brwia i tekstem gdybys naprawde myslala to by nie pytala(czasami mam ochote tak nauczycielowi palnac).Wiesz jak adriana nie na zwiadowce to moze gilan na zabojce...choc on moze miec problem by zabic kogos z zimna krwia(chyba ze cos jeszcze wymyslisz ze nie bedzie mial tego problmu).''Witaj królu Arturze!!!Niech żyje król!!!" moze gilan to kolejne wcielenie krola Artura???...to mi pierwesze przyszlo na mysl 2 mysl to bylo ze to jakis jego przodek a 3 ze nie ma nic z nimi wspolnego(ale herb to mi fajnie pasuje lew przerajacy weza...marcus mial weza).Ich reakcji to by sie zdjecie przydalo mina pt.WTF??? czy kojerze ja...kiedy to przeczytalam to akurat bylam z moja ruda koleznaka...taka ruda wiedzmaXD Adriana sie skapnie ze czuje cos mocniejszego kiedy nie bedzie gilana kolo niej lub kiedy bedzie ranny(jak to ktos powiedzial :''to co mamy zaczynamy doceniac dopiero wtedy kiedy to stracimy''...czy jakos tak).Ja to ksiazke zaczynam od czytania ostatniej strony pozniej czesto przekartkuje cala ksiazke jeszcze bo nie moge wytrzymac(na zwiadowce tez bym sie raczej nie nadawala).Co do sniadan to cos mi sie zdaje latwo nie bedzie oboje sa strasznie uparci i raczej zadne nie ustapi...pewnie mu cos ochydnego zrobi(lub doda trucizne).Co do moje histori to moge ci powiedziec ze pozmienialam prawie wszystko:gilan jest mlodszy niz w ksiazce.Ogolem mowiac to dodalam mu troche rodzinki.Jakich koles sie na niego wkurzyl przysiag mu wieczne cierpienie morduje mu wszystich po koleji i zawsze sie stara to zrobic w jakis orginalny sposob.Co david moze ukrywac przed nim? no u mnie to nie powiedzial mu ze ma brata i tak dalej...gilan tez nikomu nic nie mowi.Gdzies zaginal na 3 lata skonczyl na torturach itd byl na kilku wojnach(1 sam zapoczatkowal ) noo i bylo wiele wiecej.Chlopaczyna troche mi sie zalamal skoczyl z dachu ale jego barciszek go uratowal i ble ble ble.Komiczne momenty tez sa np Halt trzymal marchewke i sie spytal co to jest a gilan mu na to ze to crowley...strzelal sb to portretu halta i tez wiele innych.
UsuńWg wielkie dzieki za tego linka co podalas.Pokochalam tamta historie.<3 psychiczny gilan z napadami furi<3<3<3(moze nie jest ludziem)
Halt bobas. Nie no rozwaliłyście mnie tym pomysłem xD
UsuńJeśli chodzi o Willa i Gilana to tego pierwszego nie umiem sobie wyobrazić a drugiego mógłby grać Thomas Sangster (ten co grał np. Newta w więźniu labiryntu) Dlaczego? Ponieważ zawsze wyglądają na młodszych niż są w rzeczywistości.
Kot
Nie. Nie potrafię sobie wyobrazić Halta bobasa. Po prostu nie umiem... A Lysander i tak pozostanie w mojej głowie jako 40-latek... Myślę, że David by to jakoś przetrwał... W moim mózgu nic nie stoi na przeszkodzie, żeby Ari i Gil się ze sobą złączyli xd Nie widzę problemy :)
UsuńA mi tam Maddie nie przeszkadzała. To znaczy na początku była nieznośna, później było lepiej, ale to i tak najgorsza postać, którą Flanagan stworzył... Nie. Nie mógłby go grać... W ogóle sobie go tak nie wyobrażam xd
Akcja z marchewką mnie rozbroiła :'))) płaczę ze śmiechu :))
Ja też tak mam, że muszę przeczytać trochę z końca książki. A kiedyś to w ogóle czytałam, czytałam i jakoś przeczytałam zdanie ze środka książki i ono mnie bardzo zaciekawiło i przeczytałam rozdział, drugi trzeci, a potem zapomniałam, że nie przeczytałam ze stu stron z książki i tak przeczytałam kolejne książkę i dopiero na koniec kiedy wertowałam sb jeszcze raz ksiazke zdalam sb sprawe, ze nie przeczytalam 1/3 ksiazki xd
Hmmm... może trochę z tym wyborem aktora kierowałam się moją miłością do Gilana i Thomasa...
UsuńCo ja poradzę, że jeden z ulubionych aktorów łączy mi się w głowie z jedną z ulubionych postaci książkowych?
Sądzę, że Adriana jest zbyt dobra.
OdpowiedzUsuńDobra zabójczyni, dobrze walczy, jest mądra... To, że nie umie strzelać z łuku, to nic złego, jeśli i tak już jest tak bliska ideału.
Jest w stanie pokonać nawet Gilana, który przecież jest świetny w walce.
Skoro ukazujesz ułomności Gilana, powinnaś pomyśleć też, by nie faworyzować swojej bohaterki. Pozwól, by ktoś ją zaskoczył, poniżył, porwał, torturował, pokonał, i to nie z powodu przewagi liczebnej.
Pozdrawiam,
E.
Zgadzam się. Wydaje się trochę za idealna.
UsuńMoje drogie, ja też się zgadzam. Ogólnie to miałam zamysł, aby jeszcze przez chwile została taka idealna. Chodzi o to, ze skoro przez kilkanaście rozdziałów nikt nie mógł jej pokonać, to bierze się ją za bardzo silną. I wtedy chciałam ją zestawić z innymi bohaterami, z którymi nie da sobie rady. Wtedy wyjdzie na to, że ci są mega silni w porównaniu do niej. Bo w liście najpotężniejszych bohaterów, Adriana jest dopiero w drugiej połowie. A gdyby pojedynek z Lilith trwał trochę dłużej, to Ari źle by skończyła. Ale mogę wprowadzić jej porażki wczesniej, jak wolicie. Bo w następnym rozdziale już cos planuję.
UsuńNie spiesz się porażki mogą poczekać(gilan ja już raz pokonał).Coś planujesz...pewnie coś z przerosnietymi miśkami (na serio lubie te stworki).Na liscie najpotezniejszych bohaterów 1 miejsce zajmuje Dżem malinowy.Adriana mu do dekla nie dorasta...taki wiesz cichy zabojca: dużo cukru (a cukier to biała smierc) nawet największego cwaniaka przekupi swoim słodkim smakiem.A kiedy już wpusci swoje małe kawałki owoców których później nie da się wymyc zaczyna bardzo powolny i bolesny proces niszczenia zęba Ale ofiara nie może przestać go jeść bo się uzaleznila od jego słodkiego smaku.I tak tę żeby zaczynają się psuć coraz bardziej aż w koncu powstaje...próchnica.Wzera się coraz bardziej w ząb powodując u ofiary niemilosierny ból.Nie można spać nie można jeść ofiara już nie wytrzymuje i jeśli zmęczenie pomieszane z głodem i bólem jej nie zabije to sama sobie odbierze życie a dżem malinowy jak gdyby nigdy nic będzie se stał niewinnie na półce w sklepie i czekał na następna ofiarę...
UsuńHej, hej!
OdpowiedzUsuńByłam pewna, że skomentowałam rozdział. Weszłam sobie popatrzyć na bloga, czy czasem rozmowa się nie rozwinęła, a tutaj patrzę i nie ma nigdzie mojego komentarza! Jak to się mogło stać????!!!!!
No nie możliwe... Ale cóż... Tak to się jakoś stało, jestem teraz.
Tak czy siak, pewnie dobrze wiesz, co myślę o tym rozdziale. Jest cudny! W końcu więcej Gila i Ari! Jupijajajajjajajajajajajjajajajajjajaja!
Ta ich rozmowa była po prostu boska. No jak tu się nie cieszyć, skoro Gilan prawie pocałował Ari! To byłp takie śiwetne, że do teraz jestem po prostu tak podekscytowana! Ahhhhhhhhh ^^ Ja ich po prostu uwielbiam!
A później była rozmowa o medalionie... I myślałam, że coś więcej się o nim dowiem, a tu nic. Ale przynajmniej zapowiedziałaś, że się dowiemy.
I oczywiście chwilowy spokój zepsuły kalkary xd No trzeba znów uciekać, trzeba.
No i Skandianie nasi kochani! Świetnie opisałaś tą bójkę, fajnie nawiązałaś do Drużyny :) Było trochę o Halu i ta wzmianka o ucieczcie na morze i zamieszkaniu tam była bezcenna. W ogóle wszystko, co było o naszych braciach z pólnocy w tym rozdziale, było bezcenne. No i to ostatnie zdanie! ^^ Bo trzydziestu Skandian to siła, z którą każdy musi się liczyć!
Wiesz jak bardzo się cieszę, że dodałaś rozdział? Przeczytałam go już w pierwszy dzień, no ale jakoś mi umknęło, żeby go skomentować xd
Czekam na koleeeejnnneee! I pisz szybko, bo mojego młota nie zawacham się użyć!
Pozdrowionka,
Bianka!
Mentrix, wprowadzaj porażki, kiedy chcesz, to Twój blog ;)
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc, myślałam, że mnie ochrzanisz i każesz się odczepić, twierdząc, że nie mam racji. Na szczęście nie jesteś samolubną, zapatrzoną w swój niesamowity talent autorką.
Takie pytanko, jeśli jestem nieco do tyłu, mogę komentować poprzednie rozdziały, czy w ogóle tego nie czytasz?
Bianka, czy Twój blog o zwiadowcach jest już dostępny dla wszystkich? Jeśli tak, proszę o linka :)
Pozdrawiam,
E.
Porażki będą, ale akcja musi się rozwinąć. Bo gdyby Adriana przegrywała z jakimś tam nieważnym Genoweńczykiem, to co by było, gdyby musiał się zmierzyć z dajmy na to: wściekłą Lilith i, no nie wiem, Akarianem? Nie mielibyście głównej bohaterki. Chociaż śmierć na placu boju jest podobno honorowa...
UsuńZapatrzona w swój talent? Jest chyba raczej odwrotnie, gdyby nie wy i wasze komentarze, to pewnie zamknęłabym się w sobie i przestałą pisać.
Tak, możesz komentować do tyłu, czytam wszystkie komentarze. Chociaż spam z mniejszym entuzjazmem :D
Ja tam bym wprowadzała porażki Ari trochę później... Niech jeszcze sobie trochę z Gilem pożyje w spokoju...
UsuńA co do mojego bloga ekhm, ekhm, powiedzmy, że... no dobra. Jestem w trakcie. W lesie. Jeszcze to trochę potrwa, ale powiadomię was, kiedy blog się ponownie otworzy.
Nie macie pojęcia jak bardzo brakowało mi skandian!
OdpowiedzUsuń