– Możesz powtórzyć? – zirytowany Halt spojrzał
na swojego rozmówcę.
Od samego początku mężczyzna
wydawał mu się podejrzany. Czerwone włosy, dziwne oczy – już to wystarczyło,
aby obudzić w starym zwiadowcy podejrzenia. Na dodatek jeszcze miejsce, w
którym mieszkał. Halt prawie skręcił kark, gdy próbował dostać się do starego
dworu w samym środku Czarnej Puszczy. Szedł za krukiem, wciąż nie mógł w to
uwierzyć, który pojawił się dwa dni po tym, jak uprzednio zniknął. Podsłuchana
rozmowa rudowłosej czarownicy wciąż niepokoiła zwiadowcę, dlatego dwa tygodnie
później siedział w wygodnym fotelu i słuchał czerwonowłosego dziwaka, zamiast
być w drodze do Genowesy, aby odbić Willa i resztę zwiadowców.
– Proponuję szybki środek transportu przez morze, a
potem kogoś, kto pomoże ci odbić przyjaciół – powtórzył spokojnie Lysander,
wpatrując się w zwiadowcę przeszywającym wzrokiem. Halt prychnął, piorunując
mężczyznę wzrokiem. Nie potrzebował pomocy. Sam znajdzie bezpieczny środek
transportu, człowieka, któremu będzie mógł zaufać, że bezpiecznie dobije do
brzegu. Pomoc w odbiciu przyjaciół? Wątpił, aby istniał ktoś, kto nadawałby się
lepiej niż zwiadowca. Jedna sprawa – jeden zwiadowca. Odwieczne hasło członków
Korpusu. Jeszcze nigdy nie zawiodło.
Jednej osobie łatwiej było przemknąć
niepostrzeżenie za linię wroga, nie zwracając na siebie uwagi. Tym bardziej,
jeśli był to zwiadowca, wyszkolony w pozostawaniu w cieniu. W tym wypadku im
mniej osób, tym lepiej. Nie potrzebował kolejnego cudaka, który z pewnością
rzucałby się w oczy.
– Nie
potrzebuję twojej pomocy. Czy oprócz tego jest jakaś sprawa, o której chciałeś
porozmawiać? – mruknął, popijając kawę, którą przed chwilą przyrządził nad
ogniem. Oczywiście ze swoich zapasów, nie będzie brał niczego od tego dziwaka.
Kto wie, co mógłby tam dosypać? Nie potrafił określić, do jakiego typu ludzi
należy czerwonowłosy. Z pewnością jego osobowość nie dała się określić jednym
słowem. To była skomplikowana dusza i starszy zwiadowca nie wiedział, czego
może się po nim spodziewać.
– Trudno, ale
spodziewałem się takiej odpowiedzi. Masz jakieś pytania – stwierdził.
Po co on go tutaj w ogóle ściągnął? Dlaczego poszedł za krukiem,
zamiast podążyć własną drogą? Coś go przyciągało do tego miejsca, do tego
dziwaka. Instynkt mówił mu, że musi się tu zjawić, poznać tego człowieka. Kim
był? Wrogiem czy sojusznikiem?
– Jakim
sposobem kontrolujesz ptaki? Najpierw myślałem, że po prostu ten kruk był
wyszkolony, ale zmieniłem zdanie, gdy nagle zniknął, a na środku drogi pojawiła
się rudowłosa wiedźma. O co tu chodzi? Dlaczego chciałeś, abym podsłuchał tamtą
rozmowę? Halt pochylił się do przodu,
wpatrując z napięciem w rozmówcę. Dostrzegł drgnięcie kącika ust, jakby
mężczyzna powstrzymywał uśmiech. Dlaczego? Zdecydowanie zbyt często zadawał to
pytanie. Ale taka jest cecha zwiadowców…
– To
tajemnica – Lysander uśmiechnął się szeroko, przykładając palec wskazujący do
ust, aby potwierdzić swoje słowa. – A rozmowa… Miała cię tylko zaciekawić, abyś
nie przeszedł obojętnie obok wydarzeń, które będą miały miejsce w przyszłości.
Odegrała swoją rolę, prawda? Widzę, jak zżera cię ciekawość. Biedny zwiadowco,
będziesz musiał trochę poczekać, aby poznać odpowiedzi na swoje pytania.
Ręka, która zmierzała w kierunku czekolady leżącej na stole,
zamarła, gdy ostrze saksy wbiło się kilka milimetrów od niej. Lysander uniósł
głowę, spoglądając zniesmaczony na swojego gościa. Lubił ten stół, a teraz jego
powierzchnia była zniszczona.
Halt pochylał się nad nim, mrużąc oczy. Był rozgniewany, chyba
zbyt długo się z nim drażnił. Starszy zwiadowca też miał granice swojej
cierpliwości, mało komu udało się go zdenerwować. Gilan i Will wiele razy
próbowali wystawiać jego cierpliwość na próbę, ale rezultatów nie było widać.
– Nie żartuj
sobie ze mnie. Przeszedłem ten cholerny las, nie wiedząc, dokąd idę. Zamiast
być na statku na kontynent, siedzę tutaj, marnując swój cenny czas! I mam nie
dostać odpowiedzi?!
Halt rzadko podnosił głos, lecz gdy do tego doszło, robił
wrażenie. Przynajmniej na ludziach, którzy posiadali zdrowy rozsądek. Lysander
zamrugał kilka razy, zdziwiony wybuchem. Nie sądził, że zwiadowca tak szybko
straci nad sobą panowanie. Chyba był zbyt zmęczony, za bardzo martwił się o
przyjaciół, aby całkowicie się kontrolować. Wyglądał, jakby ledwo powstrzymywał
się przed chwyceniem za broń i zaatakowaniem czerwonowłosego.
Mrukliwy zwiadowca spodziewał się różnych reakcji na swój wybuch,
ale nie tej. Głośny wybuch śmiechu spowodował, że jego złość gdzieś się
ulotniła. Zrobił krok w tył, wpatrując się uważnie w gospodarza. Ten śmiech…
Nie było w nim nic radosnego, odrobinę szaleńczy, trochę drżący, jakby jego
niespodziewane zachowanie sprawiało Lysandrowi chorą przyjemność. Jak dziecko,
które odkrywa nowe przeznaczenie dla lalki, gdy odrywa jej głowę i traktuje ją
jak piłkę.
– Przepraszam
– zachichotał, próbując się uspokoić. – Jesteś niesamowity, Halcie O'Carrick.
Niewiele osób może mnie zaskoczyć.
– Po co mnie
tu sprowadziłeś? – spytał zwiadowca, jedną ręką szukał swoich rzeczy, drugą
zaciskał na rękojeści saksy, nie spuszczając wzroku z rozmówcy. Musiał się stąd
wynosić. Nie widział tego wcześniej, ale powietrze zdawało się drgać wokół
czerwonowłosego, sprawiając, że włosy Halta stawały na baczność, a mięśnie
drżały z wysiłku. Ten mężczyzna był niebezpieczny. Dotąd zwiadowca uważał
Morgaratha, zabitego przez Horacego władcę Gór Deszczu i Nocy, za
najniebezpieczniejszego i za najmniej przewidywalnego przeciwnika, ale teraz
zmienił zdanie. Były baron był niczym w porównaniu z Lysandra.
– Och, po
prostu pragnąłem cię poznać – przyglądał się jak drugi mężczyzna łapie swój
worek podróżny i łuk, po czym wycofuje się w kierunku drzwi. Uśmiechnął się
szeroko, wstając z fotela, który zajmował.
– Tylko
dlatego?
– Tak. Już
wychodzisz? – jego uśmiech stał się bardziej przebiegły, na skórze Halta
pojawiła się gęsia skórka. Wyciągnął nóż w kierunku przeciwnika, który zrobił
krok w jego stronę.
– Tak, dość
się zasiedziałem. Wychodzę, masz mnie zostawić w spokoju.
Kolejny śmiech, tym razem
cichy, melodyjny. Lysander pokręcił głową, w jego oczach błyszczało
rozbawienie. Przeszedł przez pokój tak szybko, że Halt zdążył tylko drgnąć, gdy
zielona szata ze srebrnymi wykończeniami otarła się o jego zwiadowczy płaszcz.
Czerwonowłosy podszedł do dębowej komody, na której stały kieliszki i wino.
Wlał trunek do szklanego naczynia i spojrzał na Halta kątem oka. Zwiadowca
wycofywał się powoli, będąc już prawie przy drzwiach. Nie zamierzał go
zatrzymywać, jego plan tego nie przewidywał.
– Obawiam
się, że jeszcze nie mogę cię zostawić w spokoju. Ani ciebie, ani twoich
ukochanych uczniów – zanurzył usta w winie, uśmiechając się z zadowoleniem.
Oblizał usta, rozkoszując się smakiem. Jego ulubiony rocznik.
Zwiadowca na wzmiankę o swoich byłych podopiecznych zamarł, po
czym otworzył drzwi. Musi uwolnić wszystkich, a potem dopilnować, aby ten
wariat nie położył ręki na Willu i Gilanie. Odwrócił się i przestąpił próg. W
ciągu dwóch dni znajdzie się w najbliższym porcie, morska podróż zajmie co
najmniej tydzień…
– Halt – zatrzymał się, słysząc poważny głos
Lysandra. Nie chciał tego, pragnął stąd zniknąć, ale coś go powstrzymywało.
Jego nogi nie chciały się ruszyć, a ręce zamknąć za nim drzwi, które
odgrodziłyby go od gospodarza. Całe ciało czekało cierpliwie na to, co ma do
powiedzenia Lysander.
Mężczyzna nie patrzył się już na zwiadowcę, nieobecnym wzrokiem
wpatrywał się w ścianę. Jego głos także brzmiał, jakby jego właściciel nie do
końca był obecny duchem.
– Okręt
Gobernante.
– Co z nim?
– Przybył
dzisiaj do portu, wypływa za dwa dni. Dusze są niespokojne. Będzie sztorm.
Rozbije się u wybrzeży Iberionu, nikt nie przeżyje. Nie płyń nim.
Halt kiwnął tylko głowę, po czym, odzyskawszy władzę nad ciałem,
wypadł na zewnątrz. Aberald zarżał cicho, słysząc jego kroki.
Po chwili pędził już przez Czarną Puszczę, kierując się w stronę najbliższego portu. Nie
zamierzał zawracać sobie głowy głupimi przepowiedniami Lysandra. Dusze są
niespokojne? Co to za bełkot?
Miał wrażenie, że powoli traci
kontrolę nad swoim życiem. Zacisnął mocniej palce na lejcach, poganiając konia.
Nie, uratuje Willa, zwiadowców i króla, a wszystko wróci do normy. Będzie
jeździł na misje, pilnował porządku w lennie, czytał cudzą korespondencję i
dogryzał Gilanowi po jego nieudanych próbach podejścia go. Pauline będzie mu
zrzędzić nad głową, aby się ogolił i ściął włosy, Alyss ją poprze, a Will
będzie chichotał w kącie.
Jego życie znów będzie takie,
jakie było, bez żadnych czerwonowłosych dziwaków, rudych czarownic,
tajemniczych osób knujących przejęcie władzy nad światem. I bez kruków
łypiących na niego swoimi diamentowymi oczami, tak jak ten, który wciąż za nim
podążał.
***
Lysander
spoglądał na zatrzaśnięte drzwi, za którymi zniknął Halt. Machnął ręką,
otwierając okno, przez które po chwili wyleciał czarny kruk. Będzie obserwować,
jak to robił od stuleci. Z cichy westchnieniem odstawił kieliszek z winem,
gratulując sobie doskonałego gustu.
Podszedł
do regału z książkami, wymruczał zaklęcie, a mebel zniknął bez śladu. Wilgotne
powietrze uderzyło go w twarz, niosąc ze sobą zapach deszczu i morza. Grota
znajdowała się na oddalonym o kilkaset kilometrów półwyspie, ale utworzenie
przejścia między jego domem a pracownią było banalnie proste. Gdy tylko
przekroczył próg, obraz pokoju gościnnego za jego plecami zamazał się i po
chwili zastąpiła go lita skała. Przeszedł korytarzem oświetlonym wiszącymi w
powietrzu kulami energii, aż jego oczom ukazała się jaskinia.
Pomimo
otaczających je ścian, pomieszczenie było przytulne, księgi zabezpieczone
odpowiednimi zaklęciami leżały w stosach na podłodze obok trzech foteli, stojących
tuż obok kominka, w którym wiecznie trzaskał ogień. Było tu ciepło, chłód
bijący od morza nie był w stanie tego zmienić. Chociaż zimno już dawno
przestało przeszkadzać Lysandrowi.
Przeszedł
obok biblioteczki, minął kąt, w którym na blacie stały przeróżne substancje i
składniki, które mogły po wymieszaniu zamienić się w eliksir uzdrawiający, ale
też i truciznę. Zatrzymał się przy wschodniej ścianie, kładąc rękę w sobie
tylko znanym miejscu.
Słowa
w dawno zapomnianym języku rozbrzmiały w pomieszczeniu, Lysandrem szarpnęło i
znalazł się u celu swojej wędrówki. Poprzednie pomieszczenie miało tylko zmylić
wroga, dać mu złudną nadzieję, że odnalazł jego gabinet, jego miejsce. Chociaż
mało prawdopodobne, aby nieproszony gość zaszedł tak daleko.
Miejsce,
w którym się znalazł, było wykłutym w skale, stojącej bezpośrednio za jego
domem, pokojem. Na środku znajdowało się rozległe jezioro, pamiętające jeszcze
okres kształtowania się tych gór. Wyjście z groty było zamaskowane od zewnątrz,
nic nieznaczący gapie nie byli go w stanie dostrzec. Teraz na dworze panowała
noc i można było obserwować tysiące gwiazd wyłaniających się zza chmur.
Uwagę
Lysandra natychmiast przyciągnął stół wielkości małego pokoju, na którym
namalowano szachownicę i postawiono wielkie pionki mieniące się określonymi
kolorami. Z zadowoleniem zauważył, jak wieża przesuwa się o dwa pola do przodu.
Spojrzał w taflę jeziora, która ukazywała zdarzenia widziane oczami jego kruka.
Mała postać otulona zielonym płaszczem pędziła na koniu przez ciemny las.
Uśmiechnął się zadowolony. Działania Halta były na razie zgodne z jego planem,
miedziana wieża stała tam, gdzie powinna, powoli przybliżając się do
pomarańczowej. Już niedługo zwiadowca uratuje swojego ucznia.
– Zaszczytem
było cię poznać, Halt. Będziesz niezwykle przydatnym pionkiem…
Uśmiech
zniknął z twarzy maga, gdy spojrzał na ostatnią linię szachownicy, na której na
początku stały wszystkie istotnie pionki. Król i królowa ruszyli razem do
przodu, ominąwszy uprzednio czerwoną królową Marcusa. Kolor wokół niej
zamigotał i zaczął blaknąć. Adrianna spełniła swoje zadanie i pokonała Lilith,
przynajmniej na chwilę. Goniec i skoczek należący do niego zbliżały się króla i
królowej. Angeline najwyraźniej pojmała Michaela i zmierzała na wskazane przez
Lysandra miejsce spotkania. Zwykłe pionki i pomarańczowa wieża były otoczone
przez wroga. Wszystko szło po jego myśli i stało na właściwym polu.
Z
wyjątkiem turkusowego gońca i błękitnego skoczka, którzy uparcie stali w
miejscu.
Lysander
westchnął, machnięciem ręki zmniejszając szachownicę. Zawsze wolał na wszystko
patrzeć z góry. Usiadł na kamiennym fotelu przypominającym tron. Nad nim
unosiła się karta śmierci, która nie zmieniła wielkości razem z planszą. Jego
symbol. Karta Jokera unosiła się w powietrzu naprzeciwko. Marcus był jak
najbardziej realny. I był prawdziwym zagrożeniem. Lysander zacisnął ręce na
oparciach tronu. Sprawi, że ta karta i jej właściciel obrócą się w pył.
Pochylił
się do przodu, szachownica posłusznie uniosła się na wysokość jego wzroku.
Chwycił turkusowego gońca i oparł się wygodnie o siedzenie. Obracał pionek w
dłoni, kciukiem głaszcząc gładką powierzchnię.
– I co ja mam
z tobą zrobić, Alaricu? – westchnął cicho, unosząc pionek na wysokość swoich
oczu. Gdyby jego plan runął… Tylko ten jeden pionek wciąż stałby na
szachownicy. Inne mogły pójść do diabła. Swoją drogą dawno nie słyszał żadnych
wieść o Królu Piekła…
Otrząsnął się, nie pora na wspominanie przeszłości. Podniósł
pionek do ust, składając lekki pocałunek. Aura wokół figury pojaśniała, a jej
właściciel oddalony o tysiące kilometrów, poruszył się niespokojnie we śnie,
wyczuwając obcą interwencję w swoją magię. Rozpoznawszy aurę intruza zaraz się
uspokoił, nieświadomie pozwalając Lysandrowi dokończyć zaklęcie. Bariera
otaczająca Alarica Carletona została dwukrotnie wzmocniona. Marcus nie będzie w
stanie go namierzyć. Niestety, czerwonowłosy również nie będzie mógł dostrzec
jego poczynań w tafli jeziora.
– Jesteś taki
uparty…
W przypadku większości pozostałych pionków Lysander po prostu
włamywał się do ich otwartych umysłów i podrzucał pomysł, który gracze
traktowali jako swój własny. Ale Alaric był niezłym magiem, potrafił postawić
solidne mury w swoim umyśle. Czarownik mógł je sforsować, ale byłoby to
całkowite zbrukanie prywatności, cała wiedza przepłynęłaby do niego. W dodatku
Alaric od razu by się zorientował co się dzieje. Czasem kusiło go, aby
spróbować, zobaczyć, co jego przyjaciel myśli, czy ludzie otaczający go nie
stanowią zagrożenia dla maga. Ale nie mógł, umysł Alarica był tylko jego
własnością, gdyby tam wtargnął, tamten straciłby do niego całe zaufanie, które
i tak było mocno nadszarpnięte. Mógł go zmusić do wykonania ruchu, ale nie był
w stanie. Jeśli Marcus się dowie, że Alaric był jego słabością… Los maga albo
byłby policzony, albo doszłoby do starcia dwóch największych wrogów
zdecydowanie za szybko. Ludzie nie byliby przygotowani na zmiany, jakie
wywołałby ich pojedynek.
Do tego wszystkiego dochodziło pragnienie Alarica, aby być
nieśmiertelnym…. Kłopot na kłopocie. Będzie musiał poczekać i mieć nadzieję, że
jego przyjaciel wróci i zgodzi się zagrać w rozrywce.
Odmienny problem stanowił właściciel skoczka. Lysander odłożył gońca
na miejsce i chwycił drugą figurę. Ten człowiek powoli zaczynał go irytować.
Próbował podsunąć mu swoje pomysły, odpowiednio go zmanipulować do wykonania
pożądanego ruchu. Ale zawsze napotykał opór w postaci bariery i prostą
odpowiedź na jego starania. Spadaj.
Próbował zgromadzić informacje na jego temat, ale duchy nic nie znalazły. Z
wyjątkiem prawdziwego imienia. A raczej imion. Tristian Samael Lucjusz
Dantalion.
– Kim ty
jesteś, Jinie Croisseux? – mruknął. Błękitna aura wokół pionka zdawała się
migotać, jakby to nie był jej właściwy kolor. Nic o nim nie wiedział. Tchnięty
przeczuciem uczynił go swoim skoczkiem. Wyczuwał jakieś pokłady magii, ale nie
był w stanie stwierdzić, jakiej mocy dotyczą. Nie znał jego prawdziwego wieku,
był tylko pewien, że jest starszy niż wygląda. Rysy twarzy miał tak delikatne,
żaden lud na świecie takich nie posiadał. Skąd pochodził? Co chciał osiągnąć,
zabijając króla? Jaki miał cel? Lysandrowi wydawało się, że mężczyzna szuka
kogoś, pragnąc zemsty. Podsumowując: problematyczny pionek, który może go jeszcze
zaskoczyć. Pozytywnie lub negatywnie. Na razie go zupełnie olewał i robił co mu
się żywnie podoba. Wydawałoby się, że całą energię, jaką posiadał, wkładał w
odpychanie czarownika, który próbował przejąć nad nim kontrolę. A Lysander nie
lubił buntu. W tej grze liczyła się każda sekunda, nie było czasu na opór
pionków. Z wyjątkiem Alarica…
Jeśli chodzi o Jina, Lysander miał już pewną teorię. Uśmiechnął
się bez cienia wesołości. Jego oczy ciskały gromy, gdy wpatrywał się w
miażdżony w swej dłoni pionek.
– Dlaczego
przybyłeś do naszego świata, Tristianie? Dlaczego tak bardzo zależy ci na
niezależności? Nie możesz się mi się po prostu poddać i zostać grzecznym
pionkiem?
****************
Oto i rozdział! Dość długi wyszedł. Jestem z siebie dumna, że go tek szybko napisałam. O piętnastej miałam pustą głowę, a tu proszę! Wena wróciła! Wiedziałam, że Apollo mnie kocha! Proszę mnie nie bić, że nie ma tutaj Ari i Gila. Cały następny rozdział powinien być im poświęcony. Powinien - bo nie mam pewności, co mi do tej łepetyny wpadnie. Niektórzy chcieli Halta - oto i on. Co prawda jego osobowość mi zupełnie nie wyszła, ale załóżmy, że za jego dziwne zachowanie jest odpowiedzialny Lysander. W jego pobliżu bohaterowie czują się odrobinę nieswojo. Nawiasem mówiąc, zaczynam go coraz bardziej lubić.
A więc tradycyjnie: proszę o komentarze, uwagi, pochwały, nie zabijanie mnie (grozić możecie, ciekawe, co jeszcze jesteście w stanie wymyślić), jeśli widzicie jakieś błędy, to napiszcie.
Pozdrawiam,
Mentrix
Yay jestem pierwsza! Rozdział cudny :3 Znalazłam tylko kilka literówek: ,,Były baron był niczym w porównaniu z Lysandra." ,,Halt kiwnął tylko głowę, po czym, odzyskawszy władzę nad ciałem..." ,,Z cichy westchnieniem odstawił kieliszek z winem..." Ogólnie jak napisałam cudnie. Dzięki tobie mój dzień nie jest nudny ;3 Weny, weny i jeszcze raz weny :3
OdpowiedzUsuńDziękuję :D Głowę chylę przed tobą za znalezienie tych literówek, niby sprawdzałam,ale to jednak inaczej, jak wiem, co tam jest napisane i mój umysł sam dopowiada potrzebne litery.
UsuńMam zamiar napisać jeszcze po rozdziale na oba blogi, więc może uda mi się coś wstawić w odpowiednim terminie.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńWięcej Willa! Ale poza tym fajny...
OdpowiedzUsuńPopieram!
UsuńKolejny świetny rozdział :) A co do długości- to dla czytelnika, tradycyjnie, jak zawsze za krótki :p Ciekawi mnie Lysander, także bardzo miło czytało mi się cały tekst praktycznie tylko o nim. To teraz pozostaje cierpliwie czekać i życzyć aby Apollo dalej stał nad Tobą i przesyłał do głowy same świetne pomysły ;) ~V
OdpowiedzUsuńJa jestem dzisiaj happy(znowu wypadly nam lecje...JUHU!!!) a do tego jeszcze dalas nowy rozdzial wiec jestem extremely happy(pisz szybo zebym dalej byla extremely happy)
OdpowiedzUsuńokay to ze cie chce udusic,posiekac,przykleic i co tam jeszcze to juz chyba wiesz bo pod ostatnimi rozdzialami troche sie tego napisalo(powod nadal ten sam)...
rozdzial supi x100000000000 no wiemy co i jak z haltem mozna miec tylko nadzieje ze nie bedzie starym upartym oslim lbem i nie wsiadzie na ten statek.
,,Nie znał jego prawdziwego wieku, był tylko pewien, że jest starszy niż wygląda. Rysy twarzy miał tak delikatne, żaden lud na świecie takich nie posiadał.''zaden lud...pierwsze co mi przyszlo do tepego lba to to ze jest elfem lub inna ''piekna''rasa(rasa nie płeć) bo delikatne rysy,wyglada mlodo ale nie jest mlody...ale to tam taka 1 mysl.
''Ale zawsze napotykał opór w postaci bariery i prostą odpowiedź na jego starania. Spadaj'' nauczyciele napotykaja dokladnie to samo kiedy ze mnie cos probuja wyciagnac.
Dobra to teraz przechodzimy do pana Lysia z pomidorowymi wlosami...myslalam ze to jest bez duszny kretyn a tu prosze ma slabosc wykorzystam ja jesli cos zrobi gilanowi hehehe jestem zla...albo nie polubilam alarica wiec sama mu przywale
''Inne mogły pójść do diabła'' sam mozesz isc do diabla ty nadęty pomidorze.Gilan tam nie idzie,tak samo Adriana i Halt nawet Willa bym tam nie poslala(pomimo to ze mnie wkurza i za nim nie przepadam)
Biedny zwiadowco, będziesz musiał trochę poczekać, aby poznać odpowiedzi na swoje pytania...Przeszedłem ten cholerny las, nie wiedząc, dokąd idę. Zamiast być na statku na kontynent, siedzę tutaj, marnując swój cenny czas! I mam nie dostać odpowiedzi?!!!!'' no dokladnie zadnych odpowiedzi!!!!??? ty mnie wykonczysz tymi zagadkami
mam wrazenie ze wymyslisz cos przez co wszystkim oczy wyskocza z orbit szczeki sie roztrzaskaja o podlogi(dentysci sie wzbogaca...psycholodzy tez)takie cos czego nikt by sie za chiny nie spodziewal
no wiec masz pisac szybko zebym mogla potwierdzic swoje domyslenia
wiecej tej durnej weny i pomyslow no i w nastepnym m byc gilan i adriana bo stesknilam sie za nimi
pozdrawiam
Kurczę, normalnie teraz mam wyrzuty sumienia, bo już prawie zapominałam o Halcie. Nie tak całkowicie, ale co się u niego ostatnio działo, to już trochę gorzej... No, ale grunt, że jest, i mamy akcję :) Halt z Lysandrem to naprawdę intrygujące połączenie i z ogromną ciekawością czytałam ten fragment. No cóż, nie dziwię się, Haltowi, że nie ufa nieznajomemu, w dodatku tak... ekscentrycznemu. Pozostaje mi mieć nadzieję, że jednak uda mi się jakoś uwolnić króla i resztę. I że nie wsiądzie na ten statek! Nie zrobi tego, prawda? Albo inaczej - ty nam tego nie zrobisz, prawda? No nic, wszystko w twoich rękach. Powiem ci, że coraz bardziej podoba mi się postać Lysandra. Wątek tej gry i graczy jest naprawdę fascynujące. Trochę takie theatrum mundi, które bardzo mi się podoba :) Fajnie tak spojrzeć na tę sytuację z perspektywy kogoś postawionego wyżej. Gdy osoby, które dla nas są tak ważne, stają się tylko pionkami na planszy... Super :) O, a teraz to Alaric i Tristian niesamowicie mnie intrygują. Nie mogę się doczekać, aż dowiemy się o nich czegoś więcej! I naturalnie czekam z niecierpliwością na Gilana i Ari ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Lakia
PS
Wybacz, że się streszczam, ale w poniedziałek o ósmej rano czeka mnie dwugodzinny sprawdzian z łaciny, a jak sobie zapewne wyobrażasz, przez ferie tyyyyyle się uczyłam... Więc teraz muszę się ogarnąć. I przeczytać książki do olimpiady, bo inaczej AW mnie zabije. Trzymaj kciuki!
Przyznam się, że też prawie o nim zapomniałam. Jeśli autorka zapomina o postaci, to co ma robić czytelnik? Król i reszta to są te zwykłe pionki na szachownicy, więc jak myślisz? Lysander nie może sobie pozwolić na stratę pionków, nawet tych najsłabszych. On ma zwiadowców i wojsko króla, a Marcus ma Genoweńczyków. Co do tego statku - sama się zastanawiam. Theatrum mundi? Kurczę, nie znałam tego sformułowania, ale okazuje się, że właśnie to lubię w książkach. Miło wiedzieć. Powiem ci tylko, że Alaric w porównaniu do Tristiana (lub Jina, jak wolisz), jest zupełnie normalny :D
UsuńIstnieje coś takiego jak dwugodzinny sprawdzian? Oooo... Dobrze, że jestem w pierwsze a nie trzeciej. Też się tyle uczyłaś? To po prostu jak ja! Od poprzedniej soboty umiem już śpiewająco WOK (zgiń, przepadnij siło nieczysta), a z łaciny słówek już do końca roku się nauczyłam. Mam nadzieję, że wyczuwasz sarkazm. Też się powoli ogarniam, tworząc listę tego, co muszę zrobić. Ale znając życie, pewnie zajmę się tym dopiero jutro. Powodzenia! Trzymam kciuki za olimpiadę, te książki, sprawdzian z łaciny i przyszłą maturę.
Spoko, mi też się zdarza zapominać ;) Raz to normalnie miałam ochotę samej sobie strzelić w łeb, bo mam jedną ślepą postać - Kratosa - i pisząc fragment z jego perspektywy, zupełnie wyleciało mi z głowy, że nie widzi. Na szczęście zorientowałam się przed publikacją, bo dopiero by było! Także znam ten ból ;)
UsuńNo, mam nadzieję, że Lysander tutaj troszkę zadziała. Nie będą nam się Genoweńczycy panoszyli, nie? Jeśli chodzi o statek, to już się możesz przestać zastanawiać, bo ja ci mówię, abyś tego nie robiła ;) Chociaż ja sama jak najbardziej bym go tam wsadziła, aby było bardziej tragicznie. Pewnie bym dała, że Halt chciał zrobić na przekór i nawet przez chwilę pozwoliłabym czytelnikom myśleć, że zginął, a potem nagle BUM! jednak żyje! I albo by go uratował Lysander albo ktoś od Lysandra... Albo Marcus chcący go przejąć! Albo by go zgarnęli piraci/handlarze niewolników, by drodze jeszcze się trochę namęczył... No, ale ty tego wszystkiego! O, spokojne, theatrum mundi jeszcze przerobicie na polskim wzdłuż i wszerz ;)
Ta, istnieją dwugodzinne sprawdziany, ale mają dwie części. Teraz pewnie wam robi oddzielnie z kultury i oddzielnie z języka, nie? Przynajmniej my tak mieliśmy. To od drugiej klasy one idą ciągiem, jednego dnia, na dwugodzinnym bloku. Chociaż teraz już w sumie nie mamy oddzielnego sprawdzianu z kultury, bo za mało jej robimy w stosunku do języka. Zazwyczaj na jednej lekcji jest część z gramatyką i kulturą, a na drugiej tłumaczenie albo wypracowanie z jakiejś lektury, którą omawiamy. W sumie nie taki diabeł straszny, ale nie chce się w dalszym ciągu tak samo ;) O, też uważasz WOK za kompletnie bezsensowny? Czyste zło! Sorry, ale interpretacja sztuki współczesnej to jakaś kpina chyba. Już lepsza byłaby historia sztuki, naprawdę. Ale spoko, po pierwszej klasie to się kończy :D O, tak, jutro brzmi świetnie na robienie wszystkiego, czego się nie zrobiło przez dwa tygodnie ;P
Wielkie dzięki :) Już jestem w trzecim etapie olimpiady, więc teraz wystarczy mi tytuł finalisty, już nawet niekoniecznie laureat, i nie piszę matury z łaciny. Tak blisko! Mater Dei, jak ja nie chcę tego pisać! Dajcie mi finalistę, bardzo proszę... ;)
Hej, hej!
OdpowiedzUsuńA kogo my tutaj mamy, no kogo? A Halta naszego ulubionego! A tak czekałam, tak czekałam!
Kurczaczki pieczone!
Rozwalił mnie ten tekst, że przeszedł ten las, coś tam dalej... I że nie dostanie odpowiedzi. No. To było dobre. Podobało mi się.
Cały czas zadaję sobie pytanie: czy ja lubie Lysandera? To jest taka postać, która jest po dobrej stronie, ale jednocześnie z charakteru jest taka... No nie chciałabym się z nim zaprzyjaźnić. To, że on wszystko kontroluje, wszystkimi zarząda jest trochę takie przerażające... wszystko troszczy się o dobro świata i chyba powinnam go lubić. Ale jest taki zbyt przemadrzaly... taki mi sie wydaje :/ poza tym to zdanie, że nie lubił buntu... Ono tez jest takie wlasnie... Lysanderowate. Wiesz o co chodzi, prawda? No. Jakoś nie mogę się dzisiaj pożądnie wysłowić...
I właśnie dlatego lubię Alarica. Postawił się Lysanderowi xd Co z tego, że to może zachwiać całą misją Gilana, Ari i tak dalej, ja i tak go lubię, bo zrobił na złość Lysanderowi.
A co to za ciekawa teoria o Jinie, którego lubię z tych sAmych powidów co Alarica?
Czekam na następny rozdział! Ten był cudowny!
Pozdrowionka,
Bianka! :)
Hej :)
OdpowiedzUsuńJestem tu nowa.
Błagam Cię, odpowiedz mi na jedno pytanie: ile rozdziałów jeszcze planujesz (+jakiś epilog)?
Proponuję Ci wprowadzić coś takiego, że przy dodawanym rozdziale, piszesz kiedy dodasz next (następny).
A rozdział bardzo intrygujący, świetny <3
Pozdrawiam,
A.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńWitam i mam nadzieję, że zostaniesz tu na dłużej :)
UsuńNie jestem ci w stanie odpowiedzieć na to pytanie, sama nie znam odpowiedzi. Mogę tylko powiedzieć, że nawet 1/3 tej historii nie napisałam. Epilog oczywiście będzie, już mam go mniej więcej napisanego, ale liczby rozdziałów nie kontroluję. Jak mi wpadnie do głowy jakiś pomysł i będę go chciała zrealizować - dojdą kolejne trzy rozdziały itd.
I przy twojej propozycji - choć wiem, że ułatwiłoby to czytelnikom życie - nie jestem w stanie przewidzieć, kiedy dopadnie mnie wena, kiedy coś napiszę. Nie mam napisanych rozdziałów do przodu, czasem cały miesiąc mi zajmuje zebranie się i napisanie czegoś, nawet więcej. Więc przepraszam, ale nie jestem w stanie tego zrobić :(
Rozumiem, że ta propozycja jest związana z tym, że nie wiesz, kiedy będzie następny i cię to irytuje? Jak nie masz konta google i będziesz chciała wiedzieć, kiedy pojawi się nowy rozdział, to możesz podać maila, poinformuję cię. Jeśli chcesz, oczywiście :D
Pozdrawiam,
Mentrix
Nie nazwałabym tego irytacją, raczej niecierpliwym oczekiwaniem przepełnionym ekscytacją ;)
UsuńTak, chętnie skorzystam z propozycji, dziękuję.
-->ania-krzemien55@wp.pl
Zauważyłam, że nie wszystkim odpisujesz, więc korzystając z okazji, mogę Cię zapewnić, że nie odejdę :) Za bardzo spodobał mi się Twój styl pisania. Kurczę, też kocham Zwiadowców i mam głowę pełną pomysłów, ale nie potrafię pisać dłuższych form. Może założę swojego bloga, kiedyśtam, jak się trochę podszkolę. Zauważyłam, że właściwie w każdym rozdziale rozwijasz inny wątek. W jaki sposób piszesz? Najpierw robisz "szkic" rozdziału, a potem dodajesz opisy, itp.? Czy opisy to część Twojego wyobrażenia, które zapisujesz od razu? Bo ja, widzisz, ma głównie ten problem, że każda dłuższa forma tylko zaczyna się długa, a potem nie mam na nic pomysłu, na ubiór postaci, krajobraz, itp. Potem opisuję już tylko puste emocje bohaterów, bo póki nie pozbędę się tych pomysłów, wariuję. Masz dla mnie jakieś rady?
P.S Pytałam o ilość rozdziałów, bo bałam się, że już kończysz xD
A.
Ok, teraz mam cię jak poinformować.
UsuńNie odpisuję wszystkim, bo zanim znajdę na to czas, to już minie miesiąc i nowy rozdział, więc nie ma po co odpisywać na komentarze pod poprzednim :D
I mam nadzieję, że utrzymam poziom, a nawet podniosę go wyżej ;). Na początku miało to być krótkie opowiadanko o zwiadowca, jakieś osiem rozdziałów, ale potem przyszła Adrianna ze swoją historią, którą trzeba było opisać choć trochę, Alaric, Lysander, Jin, Michael i cała reszta. I stwierdziłam, że choćby świat się walił i palił, ja to napiszę. I tak to się już ciągnie, gdybym nie założyła bloga, to bym przerwała pisanie w połowie, bo nie miałabym motywacji. Spróbuj założyć, najpierw miałam mało czytelników i cieszyłam się, jak miałam dwa komentarze pod postem, a potem stopniowo liczba czytelników zaczęła się zwiększać, aż doszło do tego, że patrzę: 12 komentarzy pod rozdziałem? Co tak mało? Serio, spróbuj założyć, wtedy będziesz zmuszona wręcz pisać, a ponieważ będziesz chciała dłuższe rozdziały, to stopniowa zaczniesz dodawać coraz więcej opisów.
No właśnie! W każdym nowy wątek... Trochę mnie to martwi, bo pewnie zapomnę o dokończeniu wielu wątków, bo ich nie ogarnę. Ale jeśli pomysł pojawił się w głowie, to dlaczego mam go nie użyć?
W jaki sposób piszę? Powolny na pewno. A przynajmniej dużo czasu mija, aż się do tego zabiorę. Szkic rozdziału? W życiu, w pewnym sensie nie panuję nad tym, co piszę i nie wiem, co mi wyjdzie. Pewnie w pewnej chwili w przyszłości zorientuję się: o! Uśmierciłam Gila! Trzeba to jakoś odkręcić... Po prostu biorę czekoladę, siadam przed komputerem i czekam na wenę. Modląc się do Apolla oczywiście :D Dość kapryśny bywa, gdy o wenę chodzi... Piszę całość, ewentualnie cofnę się, aby zobaczyć, czy w pokoju, który opisałam stała kanapa czy nie. Jeśli nie, a potrzebuję potem kanapy, to ją dopisuję, nic więcej. Chyba w moim przypadku nie ma sensu rozbić szkicu, bo tylko dążyłabym do ostatniego punktu, miała zamknięty umysł na nowe pomysły. Ale każdy ma inaczej, może ty właśnie potrzebujesz takiego szkicu? I obowiązkowo, do tego muzyka. Mi najlepiej się piszę przy jakiejś składance z youtube Medieval Music, albo składanka z utworami Two Steps from Hell, to sprawia, że umiem wczuć się w klimat.
Ja bym do ubioru postaci nie przywiązywała takiej wagi. Oczywiści, należy zaznaczyć, że zwiadowcy noszą płaszcz cudny i zielony, ale o reszcie można wspomnieć mimochodem w dalszej części tekstu, powoli kształtując obraz bohatera. Zachowaj sobie opis krajobrazu i po prostu przeplataj z emocjami i akcją. Daj się ponieść wyobraźni i wenie... Czy jakoś tak, bo nie jestem ekspertem. Ja to po prostu robię. I musisz czuć frajdę i przyjemność z pisani, bo inaczej to nie ma sensu, chyba że jesteś bardzo uparta.
Wiesz, że jedna z czytelniczek jest już na takim poziomie, że wyobrażała sobie Gila nawet jako wampira? Ja tak daleko nie zaszłam, choć mnie korci...
P.S. Nie nie skończę, chyba, że nas ruscy lub muzułmanie najadą. Chociaż mój wujek ma pozwolenie na broń i takie dwa fajne pistolety... A tacie powiedział, że w razie czego, to on ucieka za granicę, więc może pożyczę. I zginę w razie czego z klawiaturą w ręku!
Muszę Ci coś wyznać: na razie w czytaniu u Ciebie jestem na rozdziale czwartym. Nie spieszyłam się, bo widziałam, że dosyć rzadko dodajesz rozdziały, chciałam się nimi spokojnie pozachwycać.
UsuńKocham pisać! Jeśli w końcu założę bloga, mam zamiar napisać alternatywną historię, w której Alyss nie umrze; ogólnie odrzucam ostatnią część, bo przeszkadza mi w tworzeniu fabuły. Też tak miałaś, że pisałaś coś dłuższego, byłaś w zaawansowanym stopniu rozwoju akcji, a tu nagle uświadamiasz sobie, że przeoczyłaś jakiś szczegół i to wszystko nie ma sensu?
Muszę Cię znów pochwalić, że nie zrobiłaś z tego historii wielopokoleniowej. Ogólnie fajny pomysł z asassynami i z Adrianą. Moje opowiadanie będzie troszkę wielopokoleniówką, bo nie wpadłam na coś takiego jak Ty, a zgapiać nie zamierzam ;)
Wciąż nie jestem pewna, czy blog w moim wypadku jest dobry pomysł. Presja niezbyt dobrze na mnie wpływa. Wolę mieć opracowane kilka rozdziałów do przodu, żeby potem nie gonić się z terminami. Chyba jeszcze trochę z tym poczekam, lubię swą wolność. Czy to dokończę (tak, już zaczęłam) nie wiem, ale bardzo bym chciała.
Dziękuję za rady, mmm, czekolada <3
Co do muzyki, raczej przeszkadza mi ona, niż pomaga, ale można spróbować ;)
Dla mnie Gilan zawsze pozostanie tylko zwiadowcą, nie potrzebuję niczego więcej xD
Zauważyłam, że każdy fanfik różni się od oryginalnej serii. Choćbyś nie wiem jak się starała, opisujesz wszystko inaczej niż Flanagan, bo wyobrażasz to sobie inaczej, ale niemniej ciekawie. Każdy z nas ma własny styl pisania, nieprawdaż? ;)
A.
A hej!
OdpowiedzUsuńA dołączę się do rozmowy!
I ja piszę bloga o zwiadowcach... Aktualnie jest zawieszony, bo trochę mam mało czasu... Ale nie o to chodzi.
Tam widziałam na górze w jednym twoim komentarzu pytania odnośnie pisania. W moim przypadku szkice nadają się do niczego ew. do podtarcia xd nie potrafię pisać ze szkicami, wytycznymi, nawet nie lubię, kiedy ktoś mi podaje jakiś temat... Ogólnie to mam tak, że napiszę, co napiszęi po prostu nie lubię takich rzeczy, bo mnie ograniczają. Najczęściej w ogóle wymyślam jakieś sytuacje podczas pisania xd Zaczynam, że na przykład ktoś siedzieł sobie na skraju lasu i przychodzi mi do głowy, żeby w sumie tego kogoś uśmiercić, więc wprowadzam seryjnego mordercę, który później okazuje się jednym z głownych bohaterów xd Krajobrazy? A jak to widzisz w głowie? Ubrania postaci nie zawsze są takie ważne, można je wplatać między akcję (rozumiesz, o co chodzi?). Tak dla przykładu, piszesz, że Alyss przed kimś uciekała, to możesz dodać, że jej biała, kurierska sukienka, która jeszcze przed chwilą lśniła czystością, teraz była cała ubrudzona błotem. No coś takiego. Wejdzie ci to w nawyk.
Pomysł z założeniem bloga jest jednym z najlepszych, na jakie mogłam wpaść. Jest to dla mnie motywacją. I zdecydowanie się tym nie stresuję (wpływa źle na moje opowiadania). Podchodzę do tego na luzie :)
FF właśnie po to jest – żeby zmieniać fabułę, dać się ponieść fantazji i stworzyć swoją historię w świecie, który powstał dzięki autorowi :)
Gilan tylko zwiadowcą? A co z określeniami jak: odważny, przystojny, zabawny, wesoly, dobrze zbudowany, pewny siebie, irytujący, idealny mężczyzna?
Możesz mieć wiele, wiele innych rozwiązań, a historia nie będzie wielopokoleniówką. Ja na przykład wcisnęłam skandynawskich bogów :)
Zakładaj bloga i podawaj linka!
Bianka
Miło, że Ty też masz ochotę na pogawędki ;)
OdpowiedzUsuńMetrix, wrócisz tu jeszcze, prawda? Nie napiasałaś komentarza przez całą dobę, zaczynam się martwić...
Bianka, daj linka ;)
Dzięki za rady, na pewno skorzystam :)
Co do bloga, to chyba nie jest odpowiedni czas w moim życiu na takie decyzje (raju, jak to poważnie brzmi). Kiedyś na pewno, ale nie teraz.
Jeśli chodzi o Gilana, to jest on jedną z moich ulubionych postaci, wspaniałym zwiadowcą, ale jakoś nie miałam potrzeby wyobrażania go sobie jako wampira ;)
Sądzę, że wielopokoleniówka nie jest zła... No i w końcu, kto zabroni autorowi cofać się w czasie przed opisywanymi wydarzeniami? Ja tam nie widzę przeszkód :)
Pozdrawiam,
A.
Właśnie, Bianka, jak już jesteśmy przy twoim blogu... Dlaczego ja nie mogę na niego wejść?! Dla zaproszonych czytelników?! Czyś ty zwariowała?! Natychmiast mnie w takim razie zaproś! Bo przestanę pisać itp... Nie, nie byłabym w stanie.
UsuńDobę nie odpisywałam? Faktycznie, kosmici mnie pożarli, a tak na serio to się na Zwierzogród wybrałam. świetny, chociaż to trochę wstyd, że osoba w moim wieku na bajki chodzi. Ale wciąż jestem dzieckiem...
Tak... Dałyśmy ci takie przydatne rady, że hej. Po prostu chyba nie da rady tak radzić. Można powiedzieć coś w stylu: zmień czcionkę, mniej opisów i tak dalej, ale każdy zabiera się za pisanie w inny sposób, więc...
Właśnie, Bianka! Z tymi ubraniami o to mi chodziło. Ania, daj znać, jeśli kiedyś założysz bloga, okej? Tak szczerze mówiąc, to ja Gilana też tylko jako zwiadowcę potrafię sobie wyobrazić. W różnych sytuacjach, ewentualnie, jako rycerza, króla. DO wampira nie doszłam. Ale zawsze jest tak samo cudowny :D
Ja uwielbiam takie cofanie się w czasie. Retrospekcje, gdy wreszcie coś się wyjaśnia, co do tej pory było tajemnicą przeszłości.
Jejku, żyjesz! :)
UsuńJa też poproszę o zaproszenie, jeśli takowe trzeba ;)
Zwierzogród, taak, muszę to nadrobić!
Z tą dobą to strzelałam, bo ten zegar pokazujący, kiedy ktoś dodał koma jest nieco rozregulowany.
Jasne, dam znać :)
O właśnie, retrospekcje to się nazywa xD (skleroza)
No dobra... Mam jednego bloga. Nazywa się "Utonęła z wiatrem". Zastanawiam się czemu już dawno go nie usunęłam. Jest beznadziejny xD Pisałam go kilka lat temu. Musiałam wtedy tryskać antytalentem, żeby coś takiego napisać xD W każdym razie zapraszam. Można się nieźle pośmiać z mej głupoty :)
A.
Ej ja se go nie tylko jako wampira wyobrażałam to już był stan trochę krytyczny bo musiałam zrobić coś przez co reszta by go odrzuciła nienawidziła itd(tak krzywdze moja ulubiona postać)a po za tym chciałam trochę dramatu...W obecnej chwili jest tancerze (kocham muzyke wiec ja wciskam gdzie tylko się da...na serio ja np bez słuchawek to jak wóz bez kół) ma trochę dziwna dziewczyne (tylko troche )i brata o którym nie wiedział.Chyba wszyscy zakładają blogi tylko nie ja...ehhh len się kłania.A tak na serio to pomysły mam czasami(znaczy chyba)całkiem fajne ale po prostu pisać nie umiem żeby to jakoś wyglądało.Rady całkiem spoko przydadza mi sie jak będę musiała coś na polski pisać bo jak narazie moje prace wołają o pomstę do nieba...jak ja przeczytałam psu to wyszedł z pokoju...wielkie dzięki za wsparcie kundlu.Najbardziej to mnie jednak wnerwia w moim jakże cudownym i pełnym wrazen życiu brak czasu i len...jak nie szkoła to próby później koncerty A później jeszcze spr z lekcji na lekcje...A nauczyciele mowia:trzeba spać 8 H...to k***de nam tyle nie zadawajcie.Co do samych zwiadowców jeszcze to ja ich tak przerobilam ze to już czasami zwiadowców nie przypomina...są postacie z książek.Do samej książki to mnie już można chyba nazwać psychofanka ich(taaa szczególnie gila)Ale co mnie wkurza to to ze Flanagan mam wrazenie ze później strasznie faworyzuje willa A Gilana i jenny to chyba chciał na siłę wszystkich polaczyc bo oni wg mnie nie pasują do śniegu do niego to bardziej pasuje chyba jakaś rebel dziewczyna(moje zdanie zależy co kto lubi)...jeśli chodzi o retrospekcje w książkach to je kocham bo mega lubię takie właśnie odwracanie do przeszłości np jak ktoś był mały i co się zdarzyło.
UsuńSorry za błędy pisałam na komórce
UsuńEhhhhh, mój blog jest aktualnie w remoncie... I zapewne za trochę ponad tydzień w remoncie nie będzie. Więc wtedy się spokojnie ponownie odblokuje:)
UsuńAleż oczywiście, że nie jest zła! Nikt tak nie powiedział.
Na Zwierzogród? Polecasz? Bo też się chce wybrać!
Do wampira też jeszcze nie doszłam, ale wszystko może się zdarzyć :)
Ohhh! Ja też je uwielbiam! Retrospekcje życiem!
Ja tam też myślę, że Gilan nie powinien być z Jenny... On był cały czas zarezerwowany dla mnie, a tu co? Na koniec zaczął ich łączyć i sraka z tego wyszła... Grrrrrrr!
Ej, ale załóżcie blogi! Czemu nie? Ja będę zawsze uważała, że to jest świetny pomysł!
Bianka
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńJakby co, to te dwa ostatnie anonimowe komy nie moje.
OdpowiedzUsuńJa nigdy nie miałam nic przeciwko związkowi Gilana i Jenny, ale jeśliby ich rozdzielił , jakoś bym to przeżyła (chyba xD) Niestety, padło na Alyss i Willa, a to już niewybaczalne :'( Ostatnią część ciężko mi się czytało, choć nie była taka zła.
A.
P.S Reaktywowałam konto, teraz bedę Emiko.
P.S2 Jak dla mnie, Flanagan może faworyzować Willa, nie mam nic przeciwko. Przydałoby się tylko trochę więcej Gilana i Halta.
OdpowiedzUsuńP.S3 Nie wiem, czy z całej grupy: Will, Alyss, Halt, Horace, Cassandra, Gilan, Jenny, jest osoba, którą lubię najmniej (bo najbardziej oczywiście Willa <3). Jenny oczywiście jest mi najmniej znana, ale lubiłam wątki z nią :)
E. (A.)
Ja akurat Willa najmniej lubiłam.Chociaż i tak był bardziej do zniesienia niż Clary(dary anioła...3 pierwsze cz mega 3 kolejne eeee niektóre wątki mogą byc) i meggi...ta to mnie juz strasznie wkurzala.A jak już jesteśmy przy książkach to polecicie jakies fajne ksiazki fantasy???nudzi mi sie i pomysłów nie mam...Ja jak ktos chce mogę polecić Atramentowa trylogię corneli funke<3 <3 <3kocham ta serię
OdpowiedzUsuńCzytałaś Trylogię Mgły? Artemisa Fowla? Teraz zaczęłam książkę Częściowcy i naprawdę świetna :) A jeśli nie musi być fantasy, to ,,dziewczyna z pociągu" – mega triller
UsuńWielkie dzięki;*
UsuńJa raczej nie czytam fantasy ale jeśli przeczytałaś Zwiadowców to może sięgnij po Drużynę?
UsuńK.
Tez już przeczytałam...mega fajna Ale zwiadowcy lepsi
UsuńWiecie co było najlepsze w drużynie? Był Giiiiilaaaan!!!
UsuńNo wiesz za gila w sensie gluta to nawet ja bym nie chciała wyjść za mąż...
UsuńSorry kom miał być niżej...głupi tel ciągle musi szfankowac
UsuńZaczęłam czytać twojego bloga wczoraj. Strasznie mi się nudziło więc szukałam czegokolwiek do poczytania. Tak się wciągnęłam, że nie spałam do trzeciej nad ranem. Na prawdę mi się podoba a należę do osób raczej wybrednych. Zazwyczaj nie lubię magii w książkach a jednak tu pasuje idealnie.
OdpowiedzUsuńŻyczę ci weny na następne rozdziały, na które nie mogę się doczekać.
To znowu ja. Tak, odpowiedziałam na swój komentarz. Chciałabym jeszcze dodać, że fajnie by było gdybyś wykorzystała Skandian. Co ty na to?
UsuńPs: Od teraz będę się podpisywać jako K.
Skandian? Hm... Nie myślałam o tym, ale... Kurczę, Erak to niezła postać, jakby sprał cały oddział Genoweńczyków. A jak cała jego drużyna wpadnie w szał... Dzięki za pomysł. Nie będą to beradzo znaczące postacie, ale się pojawią. Miałam niezły ubaw, gdy czytałam Bitwę o Skandię i opisy walki Skandian, to jak się rzucają... Przecież to epickie jest!
UsuńMam nadzieję, że przeze mnie nie masz worów pod oczami. Na szczęście do szkoły nie musiałaś wstawać. Fajnie, że cię zainteresowało.
P.S. Nie przeraź się tych wszystkich komentarzy nad twoim. Dziewczyny się rozgadały i nad nimi nie panuję ;D
No nie wiem czy ma się nie przerazic...nasze komentarze potrafią być dość zabojcze (taaa szczególnie dla ciebie...młotek pięści i klej nadal czekają )
UsuńA u mnie czeka Loki, niczym pies stróżujący. Pamiętasz jak wymieniałam członków mojej ochrony? Ostatnio dołączyli Juliusz Cezar, Aleksander Macedoński, Oktawian August, Leonidas, Trajan i Hadrian. I jeszcze Tutenchamon nas sponsoruje :)
UsuńZdrajcy...chociaż mój klej został ze mną.W takim razie ja zrekrutuje sobie capricorna baste zmijoglowego cienia i innech jego koleszkow nooo i Klausa mikaelsona (jedyna broń która mogła go zabić została zniszczona hehehe)
UsuńOprócz Klausa nie wiem, o kogo chodzi. Czy ty mi zaspojlerowałaś z tą bronią?! Czekaj, czekaj, co by tu zrobić. Wiesz? Właśnie zwerbowałam Chronosa. Cofnie moich obrońców w czasie i powstrzymają zniszczenie tej broni i sami ją zabiorą. I co teraz?
UsuńOd mojego czy jak kto woli Thora młota nic cię nie uchroni. Koniec kropka.
UsuńA co do skandian to to jest świetny pomysł! Czy tylko ja ich tak uwielbiam, jak wpadają sobie na wojne niczym na herbatkę, rozwalają wszystko i wszystkich i jeszcze świetnie się przy tym bawią?
Cieszę się, że mój pomysł wam się podoba. Jakby coś to nadal ja tylko założyłam konto więc teraz będę pisać już jako Kot Książkowy.
UsuńJa??!!!spoilerowac???!!!no może czasami coś przypadkowo palne(Ale mam nie wyparzony jezor )reszta to z ksiazki atramentowe serce(to jest 1 część jbc ) zajefajna seria jak nie czytałaś to na serio polecam...podróżami w czasie mi grozisz?!!to ja zwerbuje jakiegoś szpiega zabierze się z nimi i coś wymyśli by ich powstrzymać.
UsuńCo do skandian to lovciam ich...podczas bitwy to przypominają trochę mnie jak gram w kosza lub hockeya wali się wszystkich i ma się świetny ubaw z grania bez jakich kolwiek zasad.
Skoro kojarzysz klausa to oglądałas the vampire diaries lub the originals??? Bo pomysł na wampira Gilana wzial się z tego serialu...Klausa też wplotlam w zwiadowcow(oj nie mało się teraz dzieje w tej mojej historii)
Oj, Bianka,Bianka... Pamiętasz Diancechta z drugiego bloga? Tak? To on mnie obroni! Możesz rzucić się na niego z młotem, ale wiesz, co się stanie...
UsuńNie tylko ty Bianka uwielbiasz takich Skandian. Jak sobie przypomnę Drużynę i laskę Eraka... To było cudowne.
Cieszę się, że założyłaś konta, bo mam problem z rozróżnianiem anonimów. Tym bardziej w tej całej rozmowie.
Atramentowe serce? Chyba się za to zabierałam, ale nie pamiętam, dlaczego nie przeczytałam. Ty szpiega? To ja wyślę Akariana i resztę ze Strażników Veridianu. Książka super, polecam.
A hokej, cóż, nie lubię wf, ale to moja ulubiona gra. Nie patrzę dookoła tylko lecę za krążkiem i walę jak najmocniej, nie ważne w którą stronę, ale do kogo. Kiedyś trzeba się wyżyć.
Doszłam chyba do drugiego sezonu Vampire Diares. Muszę przyznać, że nie ma serialu o kilku sezonach, którego bym do końca obejrzała. Zatrzymuję się na około drugim i nie mogę ruszyć dalej.
Drogi anonimie... Myślałaś może o założeniu bloga? Bo ja bym chętnie przeczytała taką historię.
A 2 i 3 sezon naj tvd 6 to klapa...anonimy w tej rozmowie to chyba głównie ja...znaczy te nie podpisane.No właśnie kiedyś się trzeba wyrzyc jedyny problem to to ze później ludzie mają waty o siniaki(no cóż smuteczek)właściwie to hockey to jedyna gra w która umiem jakoś grać...nie ma to jak brutalna rozgrywka o poranku.Myślałam o założeniu bloga Ale ja mam taki problem ze nie umiem pisać zazwyczaj dostaje nędzny Ale wg mnie to powinnam dostawać same powyżej oczekiwań bo sam fakt że coś napisałam było powyżej oczekiwan(święta logika bliźniaków...do Gilana mi pasuje)dzięki za polecenie książki bo szukam jakiś fajnych serii
UsuńPonieważ nie umiem połapać się w tych odpowiedziach, piszę nowy komentarz (chyba xD)
OdpowiedzUsuńMentrix, ja mam zawsze wenę, gdy przeżyję coś ciekawego, spacer w deszczowy dzień też się liczy, świeże powietrze dobrze robi na mózg :)
Bianka, Mentrix, macie teraz ferie?
E. (A.)
Ja też tak mam! Jak się sama wybiorę u dziadków do lasu i spaceruję, to ja wręcz widzę jak mi zwiadowca zza drzewa wyskakuje, jak wpadam na jakąś polanę, na której toczy się magiczna bitwa itp.
UsuńJa też nie umiem się połapać i nie wiem co odpisywać. Straciłam nad wami kontrolę. Nie żebym kiedykolwiek ją miała...
Nie, skończyłam już, to był mój pierwszy tydzień do szkoły. Na szczęście nie był ciężki. Rozumiem, że mam do czynienia ze szczęściarą, która jest w ich trakcie?
P.S Jeśli się nudzicie, mogę Wam polecić najlepszego Dramionowego bloga, jakiego znam: http://non-canon-ships-are-better.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńE. (A.)
Sorry, ale nie przepadam za tym paringiem. Ogólnie rzecz biorąc, to jakoś przestałam czytać ff o Harrym. Raczej już o Huncwotach. I czytam w nadziei, że jakiś geniusz wpadnie na cudowny pomysł i ,,przypadkiem" zabije Petera. Remus może go przez przypadek zjeść, gdy się zmieni w wilkołaka, a Peter w szczura.
UsuńJasne, rozumiem, choć nie było to tylko do ciebie :)
UsuńJa też tak uważałam, dopóki nie trafiłam na to ff, jest genialne! Grunt, to dobrze piszący autor, tyle mi trzeba. I ciekawa fabuła też by się przydała, co w tym przypadku masz zapewnione ;)
Przeczytaj choć jeden rozdział (polecam od czytać od początku xD), a ja założę bloga. Jeśli pasuje Ci taki układ, oczywiście.
Taak, zawsze gardziłam Peterem (czy jest w ogóle osoba, która nim nie gardzi?!). Aż dziwię się, że Rowling go nie uśmierciła.
No, na zakończenie stwiedzam, ze niezły spamik Ci tu robimy. Masz coś przeciwko? ;)
E.
Skoro ma się zmienić w szczura to nie lepiej by McGonagall go zjadła...mogą się zabawić w kotka i myszkę...sorry kotka i przerosnietego szczura(obraża moje kochane szczurki )
UsuńAha! Huncwoci mówicie?
Usuńzakrecone-zycie-huncwotow.blogspot.com
Nie wróżę Peterowi długiego życia...
Ja też nie lubie czytać o Harrym... Ani tym golden trio, ani Draco i tak dalej. Jedynie huncwoci i nowe pokolenie :)
UsuńI założyciele oczywiście :)
UsuńNooo huncwoty naj naj naj <3 <3 <3i mój kochany Syriusz Black(z hp ogolnie najlepsi byli blizniacy...)mogliby napisać książkę jak huncwoty uczyły się w szkole
UsuńJeśli poproszę ładnie(bardzo subtelnie z toporem bojowym...) to Rowling napisze szkolne lata huncwotow a Flanagan szkolenie Gilana???chociaz jeśli zobaczą subtelnego psychola z toporem to zadzwoniaraczej na policję i do szpitala dla umysłowo chorych(oddział stan krytyczny...)
UsuńPomogę ci w tej subtelności! Bo musisz wiedzieć, że ja też jestem bardzo subtelna :)
UsuńA o bliźniakach to łapcie jeden z najlepszych potterowskich ff jakie czytam razu-pewnego-w-hogwarcie.blogspot.com Można się pośmiać. Wszyscy tu obecni mają na tego bloga wejsć. I koniec kropka.
Fred i George to moi ulubieni bohaterowie. Ryczałam, gdy Fred umarł. To był cios poniżej pasa ze strony Rowling.
UsuńMoje drogie, ja się chętnie przyłączę do tego pochodu. Ostatnio oglądam sporo anime, więc mnie natchnęło i chyba zamówię sobie japońską katanę... Będę miała z wami czym grozić! I po drodze można zahaczyć o innych autorów. Tylko nie mogę sobie przypomnieć jakich :) Kurczę, tylko lot do UK a potem do Australii, to drogie przedsięwzięcie. Mnie sponsoruje Tutanchamon, ale wy?
Dobrze, dobrze, Bianka, nie denerwuj się. Wejdę, ale kiedyś, bo teraz mi się nie chce.
A po co płacić za lot...przecież Bianka ma młot Thora to może latać.Japońska katana???ja se już może zarezerwuje miejsce na cmentarzu.Proszę Cię jak Fred zginął to myślałam ze tak jak stoję rusze do rowling i jej wygrane...wylalam na tym momencie morze łez.A zapraszamy do naszego pochodu w grupie raźniej...hehehe będą drżeć na nasz widok (pochód grozy)
UsuńJa zawsze kiedy mam smutne, złe dni płaczę, bo nie ma Freda... To przykre... A na miniaturkę o Fredzie i huncwotach (najlepsze połączenie na świecie) to proszę tutaj http://fandomowe-opowiadania-by-nique.blogspot.com/?m=1 !!!! Włazić n te dwa blogi i nie gadać!
UsuńNo bo bliźniacy są cudowni! To ich ,,A my to co? Sąsiedzi?" Po prostu mnie rozwala. Za kożdym razem kiedy czytam.
Spokojnie, spokojnie. Ja was wszystkich w trymiga podrzuce!
Oj, Mentrix, Mentix... Ty nie wiesz, że ja i Diancecht ostatnio bardzo się polubiliśmy? buhahahahahahaha! Nikt się nie oprze mojemu urokowi osobistemu xd juz go przekabacilam na seoja strone!
Ja się opre twojemu urokowi...chyba ze masz maliny.Bliźniacy ogólnie mają supi teksty np.my zawsze uwazalismy ze ze wszystkiego powinnismy dostawać powyżej oczekiwań...bo sam fakt że się na egzaminie był powyżej oczekiwań...no właśnie a nauczyciele mają waty ze się nie uczymy.
UsuńA co jeśli do swojego uroku dodam mój młot? Xd
UsuńMaliny życiem!
Okay...kupiłaś mnie tym.
Usuńwiecie ze juz macie kilkaset zgloszen na policje,pogotowie i wariatkowo?
UsuńOne nie są normalne. Chyba muszę napisać szybo nowy rozdział, zanim liczba komentarzy pod tym przekroczy 100. Wtedy będą pisac pod następnym.
UsuńTaaa a Michał to akurat normalny.Ty nie chyba tylko na pewno musisz szybko napisać Nowy rozdział.
UsuńDzięki temu, że nie jesteśmy normalne, świat jest ciekawszy! Zapamiętaj to sobie! W przeciwnym wypadku byłby po prostu nudny!
UsuńŚwięte słowa...ktoś musi być tym NIE normalnym(to poświęcenie )
UsuńPo pierwsze:
OdpowiedzUsuńCo wy na to, żeby Gil był zwiadowcą z takimi kocimi uszkami wystającymi z głowy? Taki mini zmiennokształtny<3
2:
O czym,wy tam jeszcze gadałyście?
3:
Super Rozdział!!! Już nawet wymyśliłam co Ci zrobię!!! Kojarzysz taką książkę: Ullyses Moore???
Tam są takie drzwi, przez które wepchnę Cię na atlantydę. Kiedy się podtopisz, rozprasuję żelazkiem, wysuszę, Wyślę do Narnii, na zamianę w kamień przez tą... BC (biała czarownica)... Przepraszam!!! Na początku miałam Cię zetrzeć na tarce.
A na koniec z tych wiórków co zostaną wkleję w komie napis:
WYDAJ SWOJĄ KSIĄŻKĘ!!!
(mam nadzieję, że w takiej formie, będziesz dalej pisać ;) )
Linya480
1. Z uszkami? O ja cię! Ale nie z kocimi! Lepiej z psimi!
Usuń2. O czym gadamy? O wszystkim. O Gilanie wampirze, o radach dla pewnego Anonimka, który jeszcze nie założył swojego bloga, o Biance, Thorze i ich młocie, o kleju, o huncwotach i uśmiercaniu Petera, o McGonagall, która pod postacią kota pożarła przerośnietnego szczura (współczuje kobiecie), o ołtarzykach dla Gilana, o Skandianach, o lesie, polu, babci, dziadku i wenie i wielu wielu innych...
3. Popieram! I polecam Moora! Zdecydowanie!
A i jescze o faworyzowaniu Willa, odstawianiu Gilana na drugi plan i teorzeniu niepotrzebnego, durnego, nieudanego związku Gilana z Jenny.
UsuńOoo widzę że Nowy towarzysz broni w grozeniu .Witamy w naszych szeregach.pomysł z tarka...GENIALNY!!! <3
UsuńGilan z kocimi uszami??? No ciekawe ale wolę wilki więc wilcze uszy...lub cały może się zmieniać w wilka<3
Do tworzenia głupich związków...no ale na serio jenny jest za grzeczna dla Gilana(za niska też) a o odstawianiu na 2 plan to mnie to strasznie wkurzalo...will i halt się nie zgodzili zostać komendantami to może gilan (z czego na komendanta to już on kompletnie nie pasuje)było jeszcze kilka innych sytuacji a po za tym w corpusie oprócz tej trójki było jeszcze 47 innych zwiadowców a on nich to właściwie nic nie ma(tak nie lubię willa...jego fanki nie bójcie plissss )
UsuńNo Bianka to pakuj młotek ja wezmę topór i klej i jedziemy poskladac subtelne wizyty pisarzą...o Mentrix też zachaczymy.
UsuńAA........ Komentarz się skasował.
UsuńWilla lubię tak średnio, mógłby się zamienić rolami z Gilem. A on i Jenny... Nie, zdecydowanie nie, on potrzebuje kogoś bardziej z charakterem, a nie miłą, niską, słodką kucharkę. Czytał ktoś Wczesne Lata? Padło tam raz imię sir Davida, ojca Gila, a ja zaczęłam piszczeć. Bo jeśli on i Halt to przyjaciele, więc być może w dalszej części, gdy dojdzie do ich spotkania, będzie coś o małym Gilanie.... OMG, to byłoby cudowne!
Gilan z kocimi/wilczymi uszkami? Chcecie, bym padła na zawał?! To zbyt słodkie i urocze wyobrażenie, aby me serce miało to wytrzymać.
Patrzcie, kolejna grozi! Ile to już was jest? I tu jeszcze taka kreatywna... Czytałam Moora, ale to dość dawno, więc zbytnio nie pamiętam. A to na książkę się nie nadaje. Z pewnością.
O czym gadamy? Bianka, dzięki, że wyjaśniłaś, bo nie mam pojęcia. Krótko, zwięźle i na temat. Gdzie była babci i dziadek?
A w ogóle ta Jenny, ona nie chciała wyjść za Gila! Gila! Co za idiotka! Oby Cerber ją pożarł! Zajmę jej miejsce...
Chwila, chwila, moje drogie... W napadzie na innych autorów to chętnie pomogę, jeden, jedyny porządny Rick Riordan pisze to, czego się po nim oczekuje, do niego to z czekoladkami wpadnę. Ale ode mnie z daleka!
Art. 190 § 1 Kodeksu karnego (w skrócie K.k.) stanowi:
Usuń„Art. 190. § 1. Kto grozi innej osobie popełnieniem przestępstwa na jej szkodę lub szkodę osoby najbliższej, jeżeli groźba wzbudza w zagrożonym uzasadnioną obawę, że będzie spełniona, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2”.
Ciekawe, czy w więzieniu mają internet, byście mogły czytać kolejne rozdziały? Jeśli nie... Cóż za dwa lata to opowiadanie będzie już skończone, a wy umrzecie za kratkami z ciekawości.
Też tak uważam zamiana ról, giljen won i będzie git(na serio idiotka a skoro jesteśmy już przy związkach to kiedy gilan i Adriana będą mieli swój moment???).Wybaczylam flanaganowi 12 część bo 13 naprawił wszystko...LOVCIAM TA CZESC <3 <3 <3przy niektórych tekstach to ryczalam ze śmiechu.Myślisz że nastolatek gilan z uszkami jest uroczy? To se go wyobraz jako 4 latka z rozczochrana czupryna i sloikiem dżemu lub Przytulanka...(informujemy że właśnie nastąpiła explozja która wywołała tsunami)albo taki niemowlak z kocimi/wilczymi uszkamk(koniec swiata)no cóż osoby grozace rosną jak grzyby po deszczu.Cudowne to za mało powiedziane...To by był istny raj gdyby Flanagan napisał coś o małym gilu lub jego szkoleniu .może być ze halt przyszedł do Davida jak się gil urodził.Co do babci i dziadka to wspomnialas coś w komentarzu o swojej babci i jej zajepysznym dzemie.Marzenia jak skończymy z wizytami u innych pisarzy to zabierzemy się za ciebie (no może się rozmysle...może nawet kupię ci czekoladki).prawda że kreatywny pomysł z tą tarka???mi też się bardzo podoba.
UsuńO Boże...rozwalilas mnie tym kodeksem (brzuch mnie boli ze smiechu).Jeśli by nie było neta to im prędzej rozwale całe więzienie.choć bardziej prawdopodobne jest to ze wypuszcza nas bo już nie wytrzymają(koleżanka mojej babci ostatnio wyszła wcześniej z urodzin dziadka bo już nie wytrzymała...Ale czego oni się spodziewali jak siedzieliśmy w małym pomieszczeniu gdzie było gorąco nam się nudziło byliśmy zmęczeni i jeszcze się najedlismi ciastek powstaje mieszanka wybuchowa )...nie czujesz się zagrożona prawda? ??na szczęście podpisuje się jako anonim.
UsuńJa tam myślę, że sąd czy policja czy ktoś tam inny nie weźmie moich gróźb na poważnie, bo przecież nie uwierzy, że młot Thora tak naprawdę należy do tak słodkiej dziewczynki, jaką jestem ja...
UsuńCoś było o lesie i przy tym lesie było coś o babci :)
Ja zawsze jestem zwarta i gotowa! Młot pod pachą, klej w dłoni – idziemy na herbatkę do pisarzy!
No dokładnie! Rick pisze dokładnie to, co mu się karze!
Taaaak... Szkolenie Gilaaa... Taaaak! Tak, tak!
Gilan potrzebuje właśnie takiej Ari, a nie Jenny, która nie potrafi nic oprócz bycia miłą i gotowania. Dołączam się do pytania! Kiedy kolejne sceny Ari z Gilem?
Rozbraja mnie ten skrót... Gil. Może od razu glut, smark albo koza, co?
Właśnie! Jak można nie chcieć wyjść za Gila? Jak można nie chcieć wyjść za idealnego, miłego, pomocnego, wysokiego, dobrze zbudowanego, opiekuńczego, nonszalanckiego, irytującego, zabawnego, wesołego, odważnego, przystojnego, doskonałego w każdym calu zwiadowcę?!?!?!!?!??!
Słodka dziewczynka...widzę ze kamuflujez się Bianka.A fakt w opowiadaniu była babcia ari.Gilan czytał list która napisała do adriany ii później go ostrzegla.ciekawscy jesteśmy co.ja też lubię ludzia grzebać w rzeczach tak wiem że nie powinnam Ale niestety ciekawość często bierze gore...a po za tym jak ktoś mówi ze masz tam nie zaglądać lub nie iść to to jest zazwyczaj 1 miejsce które przeszukasz.Skrót gil...tak mnie też rozegraja ...zaczęłam to po prostu inaczej wymawiać A po za tym w angielskim gil nie znaczy glut.Adriana będzie mówić do niego Gil???bo jak na razie to nawet jego imienia nie zwykle rzadko używa. Co do jenny to może ja powinniśmy zamknąć w szpitalu dla umysłowo chorych...chociaż nie bo jeszcze zmadrzeje i go zabierze.
OdpowiedzUsuńEj... Stop, stop, stop!!!
OdpowiedzUsuńPo pierwsze:
Gdy pierwsi raz przeczytałam o Ari, to pomyślałam:
Gilan i ona byłoby lepsze niż Jenny, ale po chwili zmieniłam zdanie...
Ari!!! Uduszę cię i sprasuję żelazkiem!!!
Wybaczcie fanki Ari, za to co jej zrobiłam, ale Gilan jest ZAJĘTY!!!
2:
To w końcu jakie uszka?
Ja zamawiam jeszcze taki milusi ogonek do miziania!!!
Wampir, wilkołak... Przestarzałe!!! Ja myślałam, o smoku, ale will się bardziej nadaje na GADA!!! Zato Gil... Niech pozostanie Gilem z uszkami i ogonkiem!!! *przywiązuje kokardkę do ogona Gila i zajada słoik dżemu ?malinowego?.
2:
Moim fanem (oprócz Gilana) był ten... *śpi*
2:
Topór, klej, tarka... (Bianka!!! Załatw wi-fi za kratki. Przyda się)
Linya480
P.S. Ja już śpię, więc niezrozumiały komentarz być może być *zziewa*
Chcesz udusić Ari?! A kto zadba o to, aby Gilan przeżył? Przecież on o magii nie ma najmniejszego pojęcia...
UsuńAle tutaj się zgodzę, jest ZAJĘTY, moja droga i to przeze mnie, a nie ciebie. Żaby to było jasne.
Och, cały zestaw uszek, gdy będzie pełnia i noc, to wilcze, a tak to kocie. Will na gada? Nic do niego nie mam, ale mnie na kolana nie powalił. Nie uważasz, że lepiej nadaje się do tego Halt? Mógłby rzucać na wszystkich spojrzenia z góry.
Takie więzienia to nie w Polsce, moja droga. Może w Szwecji czy gdzieś na zachodzie takie mają, ale tutaj wifi raczej nie dostaniesz.
Halt jest wystarczajaco przerażający i bez efektów specjalnych(taa a zwłaszcza jeśli ktoś choćby tknie jego kawę...zwiewaj gdzie pieprz rośnie jeśli Ci życie mile).Wi-Fi w polskim więzieniu???proszę Cię tutaj nawet w szkole nie ma porządnego Wi-Fi a co dopiero w więzieniu(a mówi się ze szkoła to więzienie...U mnie nawet kraty są w oknach).Co do smoków to ja w jednej ze swoich zwariowanych historiach zrobiłam blaze smokiem.O magii nie ma najmniejszego pojęcia ...A będzie miał większe??? A tak z innej beczki to będzie jakiś dramat w tej historii taki HUGE!!??? Nwm ktoś się wkurzy poczucie winy,dlaczego mi to zrobiles/as itd.Cały zestaw uszek powiadasz...to jeszcze do kompletu dodaj mu skrzydla(latający wilk <3).jedyne czego ja se nie potrafię wyobrazić to Gilana w zbroi nwm czemu po prostu mi jakoś zbroja do niego nie pasuje ...No ewentualnie w ostateczności taka lekka jak np elrond miał w hobbicie.
UsuńPfffff, Metrix ty chyba się trochę pomyliłaś... Przecież to ze MNĄ Gil spędził walentynki!
UsuńŻadne kocie! Psie uszka! Takie jak miał Syriusz!
Wifi? Nie ma sprawy! Ja mam znajomości, ja wszystko załatwię!
Ari i Gil do siebie pasują, ale... On i tak jest mój, więc nie będę się spierać co do tej kwestii.
Gilan smokiem...? Nieeee... To dla mnie za dużo...
Na rycerza też by słabo pasował, ale cóż...
Rycerze zbyt przestrzegają prawa a Gilan U mnie ma prawo w 4 literach(no zasady są po to by je lamac) a po za tym jak wspomniałam wyżej zbroja mi do niego nie za bardzo pasuje.
UsuńKoty są zbyt samolubne i leniwe...przecież gilan to kompletny wariat(jak psy)
Hej, mam pytanie: kiedy kolejny rozdział? :)
OdpowiedzUsuńCiężko powiedzieć. Napisałam dopiero jedną stronę. Jak usiądę następnym razem, to go skończę, ale nie wiem, kiedy to nastąpi. Myślę, że do niedzieli powinnam się wyrobić. Może wcześniej, bo nie mam wielu lekcji.
UsuńCześć, jestem!
OdpowiedzUsuńNo, cieszę się, że coś w końcu dodasz :)
Moim zdaniem, trochę za mało rozwinęłaś wątek Willa i Alyss. Ogólnie to jakoś mało go :(
Fajnie, że doceniasz Gilana, ale Willa też warto, pamiętaj ;)
Pozdrawiam,
E.
Aaaa tam! Will miał już swój czas w książkach Flanagana... Teraz trzeba to tylko wynagrodzić Gilanowi. Bo jak już ktoś mądrze powiedział – Flanagan go nie docenił.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńnie do końca ogarniam tą całą magię, ale ff zajebiste
OdpowiedzUsuńDziękuję :D
UsuńA magii nie trzeba zbytnio ogarniać, ona po prostu jest, a niektórzy potrafią jej używać.