Lenno Caraway,
Dwór Lancasterów,
Dwadzieścia lat wcześniej…
Cień przemknął niezauważony
przez dziedziniec. Strażnicy zajęci rozmową z młodymi pannami, nie zwrócili na
niego uwagi.
Noc była ciepła, minęła
połowa lipca, kończył się czas żniw. Zadowoleni ze zbiorów chłopi bawili się na
wiejskich przyjęciach, niektórzy wreszcie mogli odwiedzić rodziny. Lato okazało
się być bardzo obfite, więc było co świętować. Spichlerze pełne, mieszkańcy
szczęśliwi – tak właśnie wyglądało lenno Caraway, odkąd zarządzał nim sir
David, dawny Mistrz Szkoły Rycerskiej.
Dwór był pełen gości, tych zagranicznych i tych miejscowych. Szlachta przybyła tłumnie, w końcu urodziny
żony Dawida Lancastera, przyjaciela króla, to nie byle jakie wydarzenie.
Przyjazna atmosfera, tak inna od tej przepełnionej spiskami na dworze
królewskim, dodatkowo przyciągała ludzi, którzy byli gotowi przebyć setki mil,
aby się tutaj znaleźć.
Melanie Miramontes odpięła
czarny płaszcz, pozostawiając go na murze. Będzie tylko przeszkadzał, zaczepi
się o liczne dekoracje, a dwór był oświetlony żyrandolami, więc
okrycie nie pomoże jej w ukryciu. Pomimo tego, sytuacja była idealna. Mieszkańcy
i strażnicy rozluźnieni, nieprzygotowani na tragedię. Wszyscy skupiali się
wokół jubilatki, a pan domu stał na uboczu, z uśmiechem przyglądając się żonie.
Lepszego momentu nie mogła sobie wyobrazić.
Ze swojego stanowiska na
murach widziała, jak mężczyzna rozmawia z królewskim doradcą, a potem znika w
drzwiach prowadzących do lewego skrzydła. Schowała miecz i kuszę w ciemnej
wnęce, później po nie wróci. Zaczepiła hak o wyrwę w kamieniu i pociągnęła,
upewniając się, że się mocno zaklinował. Kobieta obwiązała się w pasie cienką
linią i bez zastanowienia spuściła w dół. Odpychając się nogami od muru,
zbliżała się do wejścia dla służby do lewego skrzydła dworu.
Linę zostawiła, nie rzucała
się zbytnio w oczy, a zawsze mogła stanowić ewentualną drogę ucieczki.
Otworzyła spokojnie drewniane drzwi i weszła do pomieszczenia. Wszędzie panowała ciemność. Służba usługiwała przy stołach arystokracji, nie pojawi się tutaj
przez następne kilka godzin. A ona potrzebowała maksymalnie dwudziestu minut,
aby zabić sir Dawida.
Nie wiedziała, czym zawinił,
czy w ogóle zrobił coś nie tak. Lecz dostanie za to zlecenie sporo pieniędzy.
Dopóki klient płacił, ją nie obchodziło, kogo zabija. Czy ma rodzinę, kogoś,
kto będzie po nim rozpaczał… Czy to ważne? Świat był brutalny, nie dawał
wytchnienia, a jeśli ktoś mieszał się w arystokratyczne towarzystwo, z własnej
woli automatycznie narażał się na niebezpieczeństwo. Zabijała już kobiety,
nawet młodych dziedziców majątków, które pragnęli zdobyć ich chciwi krewni. Nie
ważne, ile masz lat, czy jesteś kobietą czy mężczyzną – znajdowałeś się na
liście Melanie Miramontes? Już nie żyjesz.
Korytarz był ciemny, co
ułatwiło jej namierzenie sir Dawida. Spod drzwi po lewej stronie wydobywało się
światło, ciemna sylwetka krążyła po pokoju. Kobieta z zadowoleniem stwierdziła,
że nie słyszy charakterystycznego stukotu, który wydawał miecz, obijający się o
pozłacany pas. Rycerz musiał czuć się tutaj bezpiecznie, więc odłożył broń.
Odetchnęła głęboko,
uspokajając serce, które jak zwykle biło szaleńczym rytmem, choć takie zadania
były jej codziennością. Miała wrażenie, że dziś pójdzie coś nie tak. Wyjęła
sztylet, ostrze było odpowiednio przyciemniane, aby nie mogło się w nim odbijać
światło. Taki błysk mógł zdradzić jej położenie i narazić na niebezpieczeństwo.
Powoli położyła rękę na klamce, przyglądając się, jak cień rycerza zatrzymuje
się w jednym miejscu. Prawdopodobnie usiadł na fotelu, ale głowy nie dałaby
sobie uciąć. Jednak w jej przypuszczeniu utwierdził ją szelest przewracanych
kartek. Idealnie.
Bez wahania nacisnęła klamkę
i otworzyła drzwi. Szybko namierzyła swój cel, Dawid zdążył tylko otworzyć
szerzej oczy, rozpoznając niebezpieczeństwo. Sztylet świsnął w powietrzu,
Melanie rozejrzała się, szukając łupów i oczekując głuchego odgłosu ciała, opadającego na posadzkę. Miecz rycerza stał oparty o ścianę, kunsztowny, ale
pozbawiony szlachetnych kamieni, którymi tak lubili ozdabiać swoje cudeńka
arystokraci. Ostry, bez specjalnych obciążeń. Jej mężowi powinien się spodobać.
Pewnie nawet Ari zaświecą się oczy na jego widok…
– Nie
powinno się odwracać plecami do przeciwnika – mocny głos, choć przerywany
urywanym oddechem. Zabójczyni odwróciła się zaskoczona. Celowała w serce, nikt
nie był tak szybki, aby uniknąć lecącego ostrza. Ale jednak sir Dawid stał
przed nią żywy, a na jego ramieniu znajdowało się tylko małe zadraśnięcie.
Zdążył się uchylić, sztylet wbił się aż po rękojeść w miękką poduszkę fotela.
Mężczyzna wyciągnął ostrze, kierując je w stronę przeciwniczki. Jak mógł być tak
głupi i zostawić miecz na drugim końcu komnaty?
– Jeszcze
żyjesz? Jestem pod wrażeniem…
W jej dłoniach pojawiły się dwa sztylety. Liczba idealna, jeden
odtrąci broń w ręku młodego rycerza, a drugi przebije serce. Jeśli pierwsze
ostrze będzie rzucone trzy sekundy przed drugim, wtedy zaskoczony pozbawieniem
go broni człowiek nie będzie w stanie się uchylić przed następnym sztyletem.
Nawet ktoś z takim refleksem jak Dawid.
– Nic nie
zrobiłem, dlatego proszę cię, abyś opuściła to miejsce – szlachcic wyprostował
się dumnie i spojrzał na nią z góry. Jak tego nienawidziła i jeszcze to
niezachwiane poczucie pewności siebie. Jednak w oczach mężczyzny zauważyła
strach, choć starał się go ukryć. Więc nie był taki głupi…
– To nie jest istotne. Marnujesz mój czas.
Wszystko musiała zrobić z rozwagą i spokojem. Pierwszy rzut musiał
wytrącić broń z ręki Dawida, ale go nie zranić. Ludzie mieli odruch
przykładania zranionej ręki do klatki piersiowej, co zasłaniało ich serce i
uniemożliwiało czysty rzut. Skoncentrowała się, ustawiła rękę pod odpowiednim
kątem i rzuciła. W tym samym czasie druga dłoń, jakby wiedziona instynktem,
uniosła się do góry, gotowa zakończyć życie rycerza. Raz, dwa, trzy…
– Tato! –
drzwi otworzyły się w tym samym momencie, ręka zabójczyni drgnęła. Sztylet
wyleciał z dłoni Dawida, a jej drugie ostrze upadło przed nogami rycerza, który
natychmiast przydepnął je stopą, zasłaniając przed wzrokiem chłopca, który
uśmiechając się szeroko, wpakował się do pokoju.
Dziecko nie mogło mieć więcej niż cztery latka, zmierzwione
brązowe włosy odstawały na wszystkie strony, a z zielonych oczu powoli
ulatywała radość, gdy zauważyło Melanie. Kobieta wiedziała, że w czarnych
ubraniach i w pasie pełnym sztyletów nie przedstawia miłego widoku. Przecież
Dawid jej teraz nie zaatakuje. Chwyciła ciężki, purpurowy płaszcz, leżący nieopodal na ławie i owinęła się nim szczelnie.
Ten chłopiec nie musiał tego wszystkiego widzieć. Jeszcze nie teraz, kiedyś
będzie musiał zmierzyć się ze śmiercią, ale było za wcześnie.
– Kim jest
ta pani, tato? – spytał, podchodząc do ojca, który dokonał cudu, usuwając
sztylety z zasięgu wzroku syna. Chyba zabójczyni nie zabije go przy dziecku,
prawda?
– Cóż, Gil,
ta pani jest… Jest… - rozejrzał się bezradnie po komnacie, poszukując
natchnienia. Nic nie przychodziło mu do głowy. Gilan był wyjątkowo inteligentny
jak na swój wiek, więc zorientowałby się, że osoba ubrana na czarno nie jest
gościem na urodzinach jego matki. A Dolores zmartwi się, gdy usłyszy od męża
prawdę. Chociaż tak naprawdę Dawid nie wątpił, że nie będzie miał okazji, aby
porozmawiać z żoną. Gdy tylko Gilan wyjdzie, zabójczyni go zabije. Nie mógł
wykorzystać syna, narażałby go na niebezpieczeństwo. Po prostu musiał się z nim
pożegnać, miał mało czasu. Widział zniecierpliwiony wzrok kobiety w czerni i
zaciskającą się na sztylecie dłoń, ukrytą pod płaszczem. Tylko co miał
powiedzieć synowi?
Wybawienie przyszło nagle i ze strony, której się nie spodziewał.
– Jestem
szpiegiem twojego ojca, paniczu. Byłabym wdzięczna, jeśli opuściłbyś pokój, to
ściśle tajne spotkanie.
Melanie starała się nie irytować. Jej przeczucia okazały się
trafne, wszystko się pomieszało. Nie panowała nad sytuacją, dopóki w pokoju
znajdował się ten chłopiec. Nie mogła się przemóc, aby zabić ojca na jego
oczach, choć wcześniej takie sytuacje się zdarzały. Może po prostu zieleń jego
oczu przypominała jej o Ari? Nie chciałaby, aby córka widziała jej śmierć. Umrze
przy wykonywaniu zlecenia, a nie na oczach ukochanych osób.
– Brzmi
fajnie – oczy chłopca spojrzały na nią z zaciekawieniem. – Naprawdę muszę iść?
Spojrzał
pytająco na ojca. Dawid popatrzył na niego z żalem.
– Tak.
Powiedz mi tylko, dlaczego mnie szukałeś.
– Właśnie! –
Gilan był najwyraźniej zadowolony z tego, że ojciec przypomniał mu o ważnej
rzeczy. – Widziałeś może ciocię McRyanard? Zrobiłem to z mamą i chciałem jej dać!
Melanie dopiero teraz zwróciła uwagę na słoik, który chłopiec ściskał
w rękach. Dżem. Malinowy prawdopodobnie. Sir Dawid miał dobrą żonę. Ciekawe, ile
kobieta będzie rozpaczała po stracie męża?
Mężczyzna westchnął i przykucnął, aby zrównać się z chłopcem.
Zmierzwił mu włosy, kątem oka wciąż obserwując wroga.
– Ona już
poszła. Może poprosisz pana Lisendorf, żeby jej to przekazał?
– Nie,
chciałem sam jej to dać. Teraz się zmarnuje – burknął naburmuszony chłopiec.
– Oj, mama
na pewno coś wymyśli – zapewnił Dawid, widząc ponaglające gesty zabójczymi.
Jeśli kobieta straci cierpliwość, to zabije też Gilana. Nie mógł na to
pozwolić, była już na granicy. – Zmykaj już. Kocham Cię.
– Tato? –
chłopiec spojrzał zdziwiony, nie codziennie słyszy się przy świadkach takie
wyznania.
– Możesz
już iść? – zimny głos przeciął powietrze. Melanie wpatrywała się uporczywie w
dziecko, jakby chcąc wymusić posłuszeństwo. Im dłużej tu była, tym większe
prawdopodobieństwo, że zostanie zdemaskowana i złapana. Musiała dokończyć
robotę i się stąd zmywać.
Upomnienie od nieznajomej najwyraźniej zadziałało, bo Gilan
skierował się w stronę drzwi. Położył rękę na klamce, jednak po chwili się
cofnął i skierował w stronę zabójczyni. Sir Dawid zamarł, po czym skoczył w
kierunku fotela, aby wydobyć spod niego sztylety, które wcześniej udało mu się
tam schować. To koniec, ta kobieta zabije ich obu.
Melanie myślała tak samo. Chciała już wrócić do rodziny, chłopiec pewnie
się zorientował o co chodzi i chciał pomóc ojcu. Głupie dziecko, zginie.
Przygotowała sztylet, wciąż niewidoczny pod płaszczem. Wbije go szybko i
głęboko, przynajmniej dzieciak nie będzie cierpiał. A potem zajmie się jego
ojcem.
– Proszę –
spojrzała zdziwiona na Gilana. Spodziewała się raczej, że dziecko rzuci się na
nią z małymi piąstkami, jak to zwykle czyniły dzieci, gdy ich rodzicom coś
zagrażało i chciały pomóc. W ten sposób sam nadziałby się na sztylet.
Lecz Gilan patrzył jej prosto w oczy i wyciągał w jej kierunku
słoik z dżemem. Spojrzała na niego pytająco, nawet jego ojciec zamarł.
– Żebyś nie
była głodna, kiedy będziesz szpiegować dla taty. Jest bardzo słodki, więc da ci
dużo energii.
Melanie zdążyła w ostatniej chwili umieścić sztylety na swoim
miejscu, bo chłopiec wepchnął jej prezent w ręce. Lekko się zarumienił,
odwrócił szybko i nie oglądając się za siebie, zniknął za drzwiami.
Zabójczyni była zbyt zaskoczona, aby w jakikolwiek sposób
zareagować. Zaraz po zniknięciu dziecka miała zabić jego ojca, a zamiast tego
zmieszana wpatrywała się w prezent. Czuła się dziwnie, jakieś podejrzane ciepło
w okolicach serca, trochę podobne do tego, gdy dostała od Ari bukiet kwiatów.
W końcu uniosła głowę, pakując słoik do torby. Ari lubiła maliny,
a trudno je było w tym okresie zdobyć. Dawid trzymał w ręku sztylet, wpatrując się
w nią natarczywie, jakby próbował przewidzieć jej ruchy. Co oczywiście byłoby
możliwe, jeśli posiadałby magię. Ale najwyraźniej ród Lancasterów wyrzekł się
jej kilka wieków temu.
Melanie westchnęła ciężko, podejmując decyzję, jakiej jeszcze nigdy
nie podjęła. Odpuści, daruje.
– To lord
Mines chciał cię zabić. Dobrze radzę, zrób użytek z tej informacji i załatw go,
zanim on znajdzie kogoś innego, aby zlikwidował ciebie. I uważaj na syna, Mines
nie ma za grosz honoru i bez zastanowienia może go skrzywdzić. Więc niech
lepiej nie biega po lesie, dopóki nie załatwisz sprawy. Zapomnij, że się
spotkaliśmy.
Skierowała się w stronę okna, wciąż nie mogąc uwierzyć, w to, co
robi. Nie tylko darowała życie ofierze, ale też wydała pracodawcę. W dodatku
nie dostanie pieniędzy za zlecenie, więc w tym kwartale będą musieli zacisnąć trochę
pasa. W lecie raczej nie pojawiały się zlecenia, więc był to dość ciężki czas
dla ludzi, który żyli z zabijania.
– Czekaj! –
odwróciła się, gotowa odeprzeć atak. Jednak w jej stronę nadleciała tylko
skórzana sakiewka. Złapała ją odruchowo, a środku zabrzęczały pieniądze,
więcej, niż dostałaby za jakiekolwiek zlecenie. Otworzyła usta, aby coś powiedzieć,
ale rycerz ją uprzedził.
– Abyś
miała co jeść z mężem i córką – mruknął, kierując się w stronę drzwi.
– Skąd
wiesz, że mam…
– To widać.
Jesteśmy kwita. Nie jesteś taka zła, ale mam nadzieję, że więcej się nie
spotkamy.
Drzwi
zatrzasnęły się z hukiem.
*********************************************************************************
Więc... Przepraszam, przepraszam, przepraszam, że tak długo. W dodatku pewnie jest pełno błędów i literówek, bo ostatnio mam do nich skłonność. Miał być inny rozdział,a ten wątek miał być tylko wspomniany, ale jakoś nie szło mi pisanie, więc postanowiłam napisać to, czekając aż wena powróci. Ostatnio mam ochotę pisać o wszystkim, co nie sjest istotne. Mam nawet wymyślony epilog i jego ostatnie zdanie, a poziom skomplikowania fabuły mnie przeraża, ale co tam.
Jeszcze raz przepraszam i pozdrawiam,
Mentrix
SUPCIO!!!!!no jeśli chodzi o literówki to na serio pobilas rekord (bez urazy)mały gil jest taki uroczy...teraz ja też chce malinowy dżem��powiem szczerze nie spodziewałam się tego KOMPLETNIE!!!takie to ciekawe ze matka ari miała zabić ojca gila i ze gil spotkal jej matke (gdyby tylko wiedzieli co się wydarzy pomiędzy ich dziećmi za 20 lat).Wg śmieszne jest to ze najpierw melani(nie mam pamięci do imion)oczy gila powstrzymaly od zabójstwa a pozniej jej corke (od zawsze wiedziałam że coś w sobie maja)...aaawww Ale z tym sloiczkiem to było takie cute...Brawo Gil uratowales swojego ojca(nawet jeśli nie swiadomie)...A i takie pytanko bo mi to spokoju nie daje: ,,widzial różne rzeczy.Jakaś placzaca dziewczynę ktora stracila ukochanego.następnym razem ta dziewczyna siedziała z jakimś chłopakiem i się śmiali razem..." gilan i ari????? To mi tak nie daje spokoju.Znaczy wiele rzeczy mi nie daje spokoju Ale to najbardziej...jak na razie.
OdpowiedzUsuńWięc życzę Ci tej całej głupiej weny która jest jak katar przychodzi kiedy chce A potem znika na nie wiadomo ile i nie wiadomo gdzie(Ale katar jest uporczywy a wena good...)
Pozdrawiam
Właśnie przejrzałam i trochę ich znalazłam. Podłe, mnożą się wszędzie...
UsuńMoja ciocia robi cudowny dżem malinowy, zjadam go nałogowo. Zastanawiałam się, co ma Gil dać Melanie i naszła mnie ochota na właśnie ten dżem. Aż strach pomyśleć, że jak ostatnio byłam u cioci to zapomniałam wziąć kilka słoiczków...
Ach, pomysł narodził się spontanicznie, nie panuję nad tym :D
Powiem ci, że w pewnym sensie, podkreślam, w pewnym sensie, ich rodzice spotkają się ponownie. Spróbuj się domyślić o co chodzi. Hahaha...
Kurczę, faktycznie, jak teraz tak patrzę, to z Adrianą było tak samo, nawet nie pamiętała, dzięki za przypomnienie.
To pytanko... Może tak, może nie, przecież mogło chodzić o kogoś innego. Na przykład pamiętasz, jak wprowadziłam postać Jina (Samaela tak naprawdę) w którymś tam rozdziale? To w nim była zabujana taka księżniczka. Przecież stracić to nie znaczy, że on umiera, nie?
Może tak może nie ale później było ze dołączyli do nich zwiadowcy...wiem ze stracić to nie znaczy umiera mogli się np poklicic,lub stwierdza że nic z tego nie będzie bo on zwiadowca ona assasynka...zakazana miłość się kłania.Do nich to pasuje mi kilka scen S tvd a do Adrianny to ta piosenka i won't say i'm in Love z herculesa...na serio mega pasuje...mmmhhh ich rodzice znowu się spotkają co...nasuwa to mi 2 pomysły...A co do pytania to może jin też bo on widział tam jeszcze jakiś królewski ślub więc tu jest kilka opcji a tak się pytam bo nie które rzeczy mi bardziej zaprzataja myśli inne mniej więc się tak pytam...wg przez Ciebie teraz mam ochotę na malinowy dżem
UsuńTO JEST TAK OKROPNIE UROCZE! KOCHAM!
OdpowiedzUsuńNajpiękniejszy tekst tego tygodnia <3
Zgadzam się...MAILNOWY DŻEM RZĄDZI!!!!!!!!(ciekawe czy Adrianie smakowal)
UsuńDziękuję, a już myślałam, że nie potrafię pisać czegoś takiego. Trochę zapędziłam się w ponure klimaty i chciałam dodać odrobinę czego innego. Ale teraz czas do nich wrócić (ale są w nich docinki Ari i Gila, więc chyba psują ponury klimat :D)
UsuńOch, z pewnością smakował. Jeszcze wyjdzie za Gilana i chłopak będzie jej w kuchni niewolniczo dżemy produkował...
Czyli będzie zakończenie i żyli długo i szczęśliwie???trochę kłopoty prawne mogą być bo teoretycznie gil powinien ja przed oblicze króla sprowadzić za zabójstwa Ale związek bez problemow to jak malinowy dżem bez cukru...zdrowszy ale jak sie przejdzie przez problemy to więzi się jeszcze bardziej zaciskaja...przynajmniej mam taka nadzieje i nie mówi się ze co Cię nie zabije to Cię wzmocni???A po za tym przeciwieństwa się przyciagaja
UsuńTaki gilan:o czesc tato zareczylem się z assasynka która jest córka tej zabojczyni co chciała Cię zabić 20 lat temu...mam nadzieję że nie masz nic przeciwko temu
Hahahahaha! To porównanie do dżemu malinowego... I ta wizja Gilana xd Ale myśę, że nie będzie miał nic przeciwko. W końcu go nie zabiła, co nie?
UsuńSkoro wyjdzie za Gilana, to ja chcę być druhną, drużbą lub świadkiem. Mało mnie obchodzi kim, chcę tam stać, blisko ołtarza i kiedy baron powie ,,możecie się pocałować" popchnąć Gilana na Ari xd Takie marzenia
Hej, hej kochana!
OdpowiedzUsuńSczerze mówiąc, czytało mi się tak cudownie, że literówek nie zauważyłam. Bo mały Gilan jest po prostu cudowny! Takie kochane dziecko! Naprawdę to było takie kochane... No po prostu nie ma takich słów, które mogłyby opisać zarąbistość tego rozdziału xd A początek - cud, miód, malina. Lubię takie mroczne klimaty... Poza tym mamy tutaj kolejną płatną zabójczynię, która ma uczucia ^^ Jednak nie są one do końca przesiąknięte złem. I zna Ari! Coś czuję, że nasza nowa zabójczyni się jeszcze pojawi ^^
Kurczaczki, ten rozdział zbyt szybko się skończył. On po prostu jest za krótki!Kochana. Jeśli nie zepniesz swoich pośladków i nie napiszesz w ciągu dwóch tygodni długiego rozdziału to przyjdę do ciebie. Znajdę cię i wraz z moim przyjacielem młotkiem cię przypilnujemy. Pamiętaj, że ostrzegałam.
Ale naprawdę masz go napisać szybko. (Powiedziała ta, która na chwilę zawiesiła swojego bloga...) No. Bo moim biedym nerwom nie zostało dużo do rozszarpania.
Hmmmm, ten komentarz wydaje mi się jakiś krótki. W każdym razie bardzo mi się podobał, więc nie będę ci już narzekać na długość.
Czekam na kolejny!
Pozdrowionka!
Bianka
Taaa też się zastanawiałam nad wizytą u niej tylko ze stwierdziłam że wolę dusić golymi rękami(moje biedne nerwy już dawno explodowalo)...tak wiem bardzo Cię motywujemy...możesz mieć nadzieje ze pojawi się gil z swoimi pięknymi oczami i sloiczkiem dżemu malinowego i zmiekczy nasze serca...(evil smile :) )
UsuńEmmm... Melanie to matka Adriany...
UsuńTeraz to chyba nie znajdziesz nigdy takich kochanych dzieci, ja na same wredoty trafiam ;D
Dwa tygodnie powiadasz? I młotek? Pożyczysz od Thora? Mam kota, obroni mnie. Dwa tygodnie - trudne wyzwanie. Jeśli ma być długi, to nie napiszę tylko o tym, co się działo z Ari i Gilem, będę musiała dodać... może coś o Halcie? Zobaczymy. No, ale dwa tygodnie... Mało prawdopodobne. Ale czekaj! To już ferie się zaczną! Spróbujemy :)
Gilan, ratuj! Grożą mi uduszeniem i młotkiem! Nie, motywujecie mnie i wiem, jak się czujecie (tak w przybliżeniu), w końcu też czytam blogi, a na takim jednym, nie pojawił się post od półtorej miesiąca, więc szaleję...
UsuńNie wyślę do was Gilana z dżemem. Dżem byście zjadły i się nawet nie podzieliły. Jeszcze później mi pewni Gila nie oddacie. Ja się nie dzielę :D
Kurczaczki, ona przecież nie żyje... No nie... To także wyjaśnia to ich litościwe zachowanie xd I wszystko stało się jasne. Takie oświecenie.
UsuńNie, nie pożyczę od Thora. To Thor zawsze pożycza go ode mnie xd O będzie Halt! Taaaaaaaak! Ja muszę wiedzieć, co się z moim kochanym Haltem dzieje!
No Halt może się pojawić(ciekawe czy już oszalał czy ma jeszcze resztki zdrowego rozsądku...gil go już chyba nie posiada Ale cóż zrobić zakochał się chlopaczyna)Oczywiście ze się nie podzielimy dżemem...zbyt kocham maliny.A jeśli nie oddasz go po dobroci to użyjemy innych środków...wiesz młotek Thora który jak się okazuje jest bianki (skubaniec se wszystkie zasługi przypisał a skąd co wzial to już nie łaska powiedziec)już mamy to ściganie się jeszcze iron mana czarna wdowe tego lucznika (nie pamiętam imienia)no i oczywiście HALKA będzie oblężenie i się odbije gila i jego dżemy malinowe...jeśli oni nie dadzą rady zawsze można ściągnąć wymarzonego halta zabierze mu się kawę i zwali na cb hehehe oj bój się bój (sorry jestem w bojowym nastroju...ludzie mają blocki i nikt nic nie dodaje to żeby św ulżyć TO obejrzalam kilka filmów wojennych i mi teraz odwala...bardziej niż zwykle a przez ten dżem to już się stałam kompletnym psychopata)
UsuńNo właśnie... Na świecie pojawiły się teraz takie skurczybyki, które tylko zasługi kradną i wmawiają innym, że tylko oni jedyni są godni, żeby podnieść miecz. A nikt tak naprawdę nie wie, do kogo należy młot :( Ale w sumie ja nie pragnę sławy, więc nie mam wątów do Thora. To spoko gość :)
UsuńA co do tego oblężenia... To jest naprawdę świetny pomysł! Nigdy nie usłyszałam czegoś lepszego! :O Z zwerbowaniem Iron Mana i Hulka nie będzie problemów. Obaj mają u mnie dług wdzięczności, więc to jest najwyższy czas, aby go spłacić. A co do czarnej wdowy i tego łucznika... Niestety nie miałam okazji, żeby poznać ich osobiście, ale Thorn powinien ich załatwić :) Na pewno nam pomogą.
Tak Halt powinien ostatecznie złatwić sprawę. O ile nie postradał wszystkich zmysłów -.-
A teraz słuchaj mojego planu. Powiemy im, że podzielimy się z nimi dżemem, żeby ich zachęcić do działania. A potem, kiedy Gilan już do nas przyjdzie i ofiaruje nam w prezencie nasz dżem malinowy, uciekniemy i zjemy go same! Szatański plan, prawda? Buhahahhahaha!!! Jestem taka zła!
Świetny plan...wchodzę w to!!!!!MALINOWY DŻEM!!!!!!
UsuńRozdział świetny :D
OdpowiedzUsuńDzięki, że poinformowałaś mnie o nowym rozdziale. :)
Nie spodziewałam się tego, więc ogromny plus dla Cb. Jestem ciekawa, czy w twierdzy nie było żadnego portretu rodziców Ari, a jak tak, to czy Gillian zorientował się kim był "szpieg" ojca. Czy oni się dowiedzą o tym zleceniu ? Nwm , z jakiegoś pamiętnika ? A może Ari zna prawdę !? Nie raczej nie.
Co będzie dalej ?!
Jestem strasznie niecierpliwa ! Kiedy kolejny ? Oby jak najszybciej pliss... :D
Kocham kombinacje Ari i Gila <3 :*
Ahoj!
OdpowiedzUsuńRozdział super.
Dzem malinowy?Osobiście wolę truskawkowy.Ale mali też może być.
Cóż za ironia losu,matka Ari chciała zabić ojca Gila.
Cóż może im bym sie rozpisała nad komentarzem,ale mi sie nie chce.Kiedyś może popracuje nad swoim leniem,ale na razie mi sie nie chce.
Życze dużo weny i wolnego czasu
Pozdrawiam Esmi
Ps.Czy łacina jest trudna,bo zamierzam iść na biol-chem a tam jest łacina i sie tak pytam...
Ahoj, majtku! Witaj na mym okręcie, co Czarna Perła się zowie...
UsuńJa mam łacinę rozszerzoną i nie wiem, jak to wygląda na biolchemie, bo czy będziecie się tych wszystkich deklinacji i koniugacji uczyć... Zastanawiam się, po co to by było. Ale nawet jeśli, to nie jest taka trudna. Przynajmniej na razie. Ale jak chcesz się więcej dowiedzieć, to chyba mogę cie polecić zapytanie się o to Lakii (patrz komentarz pod spodem, to od niej). Jak widzisz maturę z łaciny pisze, więc więcej ci powie i chyba się nie obrazi, że ją pytasz ;D
Spoko, ale masz pracować nad swoim leniem. Twoje komentarze są zabawne i poprawiają humor, więc chcę taki zobaczyć jeszcze kiedyś. Z lenistwem trzeba walczyć. (Mówi ta, co od 10 godzin zabiera się za naukę EDB)
Kochana moja, Ty to jesteś dla mnie najpiękniejszą przerwą od łaciny :) Właśnie sobie zrobiłam krótką powtórkę przed jutrzejszą maturą próbną i... Ech, szkoda gadać. Strona bierna jest kompletnie dziwaczna. Legeris, ale legitur, leguntur, ale faciuntur, amaberis, ale amabitur... Chyba za dużo popili, kiedy układali te spójki i powciskali je na chybił trafił, bo sensu to tam nie ma za grosz. Także z przyjemnością rzucam notatki w kąt i zabieram się za rozdział (tylko nie mów tego AW) :D
OdpowiedzUsuńZacznijmy od tego, że po prostu kocham, kocham i jeszcze raz kocham wszystkie tego typu retrospekcje. Są po prostu cudowne, zaskakują, dodają świeżości i głębi opowiadaniu, ukazują wielowarstwowość historii. Bardzo się cieszę, że mieliśmy okazję poznać matkę Ari. O jej babci już trochę było, ale rodzice zbytnio nie rzucili mi się w oczy. A ty wiesz, że na początku w ogóle jakoś nie skojarzyłam nazwiska i o co chodzi zorientowałam się dopiero, gdy Gilan wparował do środka? I szczęka mi normalnie odparła. Genialny pomysł i super wykonanie! A w ogóle to mały Gilan jest przeuroczy, przecudowny i przekochany i czy mogę go dostać na jakiejś wyprzedaży? Dżem sam w sobie był świetny, a jak jeszcze go dał Melanie, to po prostu musiałam zrobić "Aw...". No nie dałam rady! I ani trochę nie dziwię się Melanie, że jednak nie wykonała zlecenia. No bo jak można inaczej przy takim słodziaku... I nawet finansowo jej się to opłaciło, choć oczywiście tego akurat nie mogła wiedzieć. Ale generalnie wszystko się świetnie ułożyło, rozdział cudowny i po prostu jestem zachwycona :) Wybacz, że troszkę się streszczam, ale po prostu drugi etap olimpiady wisi nade mną jak miecz Damoklesa... No, kiedyś trzeba przeczytać streszczenia lektur obowiązkowych, nie? ;P
Pozdrawiam i przesyłam uściski,
Lakia
W moim wypadku to trzeba kiedyś lektury przeczytać... Będę milczeć jak grób, AW się nie dowie. Zabiorę twój sekret do grobu. Fakt, ty przecież maturę piszesz! Ja się martwię jak dam radę, a jeszcze ponad dwa lata, a u ciebie tuż, tuż... Przypuszczam, że to, iż piszecie maturę wcale nie będzie powodem do zastępstw itd.?
UsuńCóż, jak się pije wino do posiłku (przynajmniej tak było w Asterixie i Obelixie), to czasem trochę odlecisz na różowe chmurki i to co wymyślisz, nie będzie miało sensu... Trudno, zawinili dwa tysiące lat temu, szkoda nie do naprawienia ;D
O matce Ari potem jeszcze trochę będzie, co do babci nie jestem pewna. Dzięki za uznanie, z twojej strony to niczym pochwała od samego cesarza. Gilan ogólnie jest przecudowny, wątpiłaś, że było inaczej, gdy był dzieckiem? On nie będzie zadowolony...
Czyli osiągnęłam zamierzony efekt (chodzi o to "Aw", nie o AW). Cieszę się, że ci się podobało. I też się streszczam, muszę się nauczyć, bo jeszcze nie zdam z EDB, jak kilka osób z mojej klasy. Jednak wciąż nie rozumiem, dlaczego ona każe mi poprawiać pałę ze spr, jeśli wciąż mam średnią 2.5. Ok, kończę i nie będę narzekać. Ale kogo obchodzą rany kłute i cięte? Przecież jak widzisz rąbaną, to automatycznie mdlejesz...
Też mocno ściskam :)
Brązowe włosy? A Gilan nie był blondynem?
OdpowiedzUsuńCzekaj, sprawdzam... Nie, zdecydowanie nie. Jasnobrązowe.
UsuńTen rozdział był piękny *-* Mały Gil jest taki kochany ^^ i jeszcze ten dżem :D
UsuńTo nic, że nie masz weny! Znam ten ból kiedy zamiast pisać to co się powinno wychodzi ci 'Pewnego dnia kot pił mleko. Koniec.' Wena jest naprawde kapryśna :/ Liczę, że w twoim wypadku będzie łaskawa i odwiedzi cię wkrótce :)
Czy ja jestem jedynym chłopakiem ktory to czyta? :D i tylko dlatego ze mnie siostra bije, dreczy i skacze po lozku (to ta co cie chce udusic golymi rekoma)
OdpowiedzUsuńCiiiiii...
UsuńA po za tym ja Cię wcale nie bije...po łóżku TWOIM to i może skacze ale to dlatego ze swojego nie chce zerwać
UsuńAch, ONA? Współczuję :D Tak, chyb jesteś jedynym chłopakiem. Nie rozumiem, jak można czytać, bo cię siostra zmusza. Aż taka jest straszna?
UsuńDrogi anonimie, który pragnie mnie udusić, apeluję, abyś nie dręczyła swojego brata, bo biedak długo nie wytrzyma. Kogo będziesz wtedy bić? I na czyim łóżku skakać? :)
Ja go nie leje bo mi oddaję 2x mocniej więc mi się to nie opłaca...
UsuńKurczaczki, a ja nie mam rodzeństwa... A chciałabym mieć starszego brata, który by ze mną czytał ukochane blogi... :))))) Takie niemożliwe do spełnienia marzenia...
UsuńTaaa tez bym chciala miec starszego brata a nie mlodszego maniaka gier ale coz chciaz czyta to co ja...rodzenstwo przydaje sie wtedy kiedy sie cos np rozwali(hehe to moje szczescie do pecha)rodzice nigdy nie dojda kto to zrobil(zwlaszcza ze mam 3 siory i brata)...a jesli sie rodzenstwo wykreca to zawsze mozna zwalic na psa.
UsuńRozdział cudowny. Teraz będę chyba jadła tylko malinowy dżem :3 Mam tylko małe pytanko, miała dwa płaszcze? :D, bo na początku napisałaś: ,,Melanie Miramontes odpięła czarny płaszcz, pozostawiając go na murze." A w gabinecie: ,,Chwyciła płaszcz i owinęła się mnie szczelnie."
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Faktycznie, mój błąd. Już poprawiłam. Ej, czy ty masz Lucy na ty zdjęciu, co się przy twojej nazwie pojawia, czy się mylę?
UsuńNie mylisz się. A co?
UsuńNic, po prostu uwielbiam Fairy Tail. Chociaż to Zero, co teraz wychodzi, trochę przeciągane. Podoba mi się, ale wolę Natsu, już tęsknię za jego tekstami...
UsuńJą jestem dopiero w połowie pierwszego sezonu, ale domyślam się, że ten nowy sezon jest gorszy :/
UsuńW połowie pierwszego? To oglądaj, jeszcze wiele przed tobą! Nie jest gorszy, po prostu po zakończeniu sagi Tartaros postanowili pokazać historię założenia gildii, są na razie trzy odcinki. Są jakby wprowadzeniem, ale miło się ogląda, a potem wręcz musi zacząć się dziać, bo w openingu jest Zeref (nie wiem czy doszłaś do jego postaci). I nie waż mi się myśleć, że późniejsze odcinki są gorsze. Śmiem nawet twierdzić, że są coraz lepsze.
UsuńOk,ok po prostu ilość mnie przeraża, a czasu mało. Ale skoro mówisz,że lepsze to zawsze gdzieś się czas znajdzie :3
UsuńNaprawde fajny rozdzial, taka mala odskocznia od fabuly. Dobrze ze darowala mu zycie
OdpowiedzUsuńsuper rozdział. mały gil był przeuroczy, a drzem na pewno smaczny... choć malinowy. życzę weny i genialnych rozdziałów takich jak ten. a co do Gila i Ari to musieli się kiedyś spotkać, to było przeznaczenie.
OdpowiedzUsuńokay po odtanczeniu swojego tanca szczescia(mama chyba chciala zadzwonic do psychologa bo to tanca bynajmniej nie przypominalo...ale kto powiedzial ze musze byc normalna )stwierdzam ze LOVCIAM TEN ROZDZIAŁ<3<3<3<3 taka to mila odmiana przwczytac cos gdzie moja najukochansza postac z RA jest...w jednym kawalku.Ostatnio cos trafiam na same tragedie albo jest torturowany albo jacys kretyni dlu mu cos przez co zabil 13 ludziow i go ducan(a zeby cie szlak)na smierc skazal a fanficow gdzie umiera to chyba z 5 znalazlam(przez h ryczalam jak bobr...i do tego jeszcze musialam sluchac akurat emotional music wiec no moje oczy zaczely sie pocic...taaa niestety zbyt wszystko przezywam).Wiesz co jest smieszne ze kiedy to czytalam to akurat zzeralam kanapke z dzemem malinowym...mmmhhh moze dam tacie sloiczek z dzemem to w koncu zadzwoni tam gdzie go prosze zeby drindna od jakis...9 lat??? szczerze chlopiec z rozczochranymi kłakami to mi sie raczej kojarzy z rebelem lub szalencem ktory przerabia ludzi na dzem...okay koncze z psychopatycznymi fanficami/ksiazkami/filmami.Co ja stworzylam z zwiadowcow to nawet nie bede mowic bo to przechodzi ludzkie pojcie na szczscie zostaje w czeluscich mojej TROCHE dziwnej wyobrazni.Wg co do dzemu to na rajdzie moja siostra jadla dzem nozem wojskowym a kolzanka lezala tak ze jej glowy nie bylo widac no i jakis koles akurat przechodzil kolo samochodu i myslalam ze sie posikam ze smiechu na widok jego miny(sloika tez nie bylo widac)...tylko nie bierz mnie za jakiegos mordujacego psycho plis bo ja jestem w rzeczywistosci bardzo mila tylko czasami mi troche odwala...
OdpowiedzUsuńMama nadzieje ze napadnie cie altyleria weny i odzialy wszystkiego co potrzebne do pisania
may the odds be ever in your favor
Czekaj, gdzie znalazłaś takie opowiadania? Dawaj linka! Natychmiast! Chociaż, jak umiera... Nie i tak podaj.
UsuńProsisz, żeby twój tata gdzieś zadzwonił, a on ciągle tego nie robi? Mam tak z mamą. Żeby dziecko same się domagało, aby rodzic zadzwonił do okulisty...
Och, serio ci się tak kojarzy? Co ty oglądasz... Chociaż ja mogę nie być lepsza. Mi tam bardziej aniołka przypomina, nigdy nie wyobrażałam sobie anioła z przylizanymi włosami.
Popatrz na mnie. Spójrz mi w oczy (lub monitor) i powiedz, że moje postacie ze zwiadowców charakterem przypominają te prawdziwe. Uśmieję się, naprawdę. U Flanagana niby były bitwy, ale nie było opisane jak ludzie się wykrwawiają, a ja znajduję przerażającą zdolność do wciskania zdania: martwe ciało upadło na podłogę, gdzie się tylko da. O ile zwiadowcy byli też dla dzieci w wieku 7 lat, to nie wiem, czy moje opowiadanie by się nadawało. A i tak się wstrzymuję!
Rajd? Z harcerstwem mi się kojarzy. Ja na obozie jak z koleżanką miałam wartę o trzeciej nocy w środku lasu, to skradałam się z wyciągniętą finką (taki nóż), serio, gotowa w razie czego kogoś dźgnąć. A przyjaciółka zwijała się ze śmiechu...
A komu nie odwala? Nie wchodź do mojego pokoju po pierwszej w nocy, bo nie ręczę, że nie wybiegniesz, wzywając psychiatrę.
Właśnie wzięłam lornetkę w poszukuję tej weny na horyzoncie. W końcu musi mi wystarczyć na nowego bloga...
Dziękuję i postaram się nikogo nie zabijać, skoro jesteś taka wrażliwa. Ale i tak chyba się nie powstrzymam.
Nie nie nie jak chcesz to zabijaj...ja to nawet wolę jak ktoś ginie bo jest ciekawiej tylko wiesz z umiarem...najbardziej to mi się chciało śmiać(płakać tez) że szukałam czegoś co się kończy źle A jak już znalazłam to miałam wąty ze się źle skończyło...cała ja.Co do fanfic to one są po angielsku jbc ta jest taka troche depresyjna (on/ona się na serio chyba lubi znacac nad gilem) https://www.fanfiction.net/s/9520999/1/Falling-Astray tu masz 4 gdzie ginie https://www.fanfiction.net/s/7260509/1/Should-ve-Seen-it-Coming https://www.fanfiction.net/s/7003801/1/Fate-s-Tragic-Turn https://www.fanfiction.net/s/11577666/1/If-I-Die-Young(tej to posluchaj sobie z ta piosenka co jest w tytule lzy same leca...przynajmniej mi) https://www.fanfiction.net/s/9059765/1/When-I-Get-Where-I-m-Going a przy tym to najbardziej chyba ryczalam jest jeszcze jedna gdzie ginie ale to jest wplecione w dluzsze opowiadanie lookni se father halt
Usuńhttp://m.thebuystock.org/s/7783392/1/Gilan-goats-and-a-grey-hair
https://www.fanfiction.net/s/6189946/2/Of-Waffles-and-Kleptomaniacs
https://www.fanfiction.net/s/6031988/1/Less-Messy
przy tych z koleji ryczalam ze smiechu...czasami sie tarzalam po podlodze bo mnie brzuch tak bolal
niektore z serii gilan training
https://www.fanfiction.net/s/11279940/1/Gilan-s-Story
https://www.fanfiction.net/s/11208000/1/Too-Early-for-Terror-Plots
i te 2 ponizej sa calkiem ciekawe bo bohaterowie zwiadowcow czytaja zwiadowcow i komentuja itd
https://www.fanfiction.net/s/11286140/1/The-Ruins-of-Gorlan
https://www.fanfiction.net/s/11367344/1/The-Burning-Bridge
z pisarzy to moge ci polecic trust the cloak i the ranger's daughter
jak pewnie zauwazylas jestem maniaczka gila wiec one sie glownie skupiaja kolo niego wiec tu masz linka gdzie sa chyba z 62 str z fanfic o zwiadowcach(rozne i nie wystkie sa good...i jak mowie nie good to na serio nie good ale ich malo jest z tego co widzialam)
https://www.fanfiction.net/book/Ranger-s-Apprentice/ na samym poczatku pojawiaja sie te ktore byly ostatnio upload a im dalej tym starsze troche tego jest moglabym wkleic jeszcze wiecej linkow ale mi sie nie chce(ah to moje lenistwo)
jesli chodzi o rodzicow ktorych trza prosic by zadzwonili do lekarza to witam w klubie od ponad pol roku chodze z rozwierconym zebem do wyrwania i nwm ile razy prosilam ich o to by zadzwonili(tak tak jesne zadzwonie...h pozniej...gdzie ja mialem zadzwonic????)
co ja ogladam...oj rozne rzeczy co mi sie nawinie pod reke
ale mi tam pasuja twoje opisy postaci kocham gila rebela i sama go takim rebelem zrobilam ze ludzkie pojecie przechodzi(taa a jak byl wampirem to zwlaszcza...nie pytaj u mnie byl juz chyba wszystkim)jesli chodzi o krwawe sceny tooo cieszmy sie ze nie pisze...o ile kocham flanagana to jak dla mnie zwiadowcy sa napisani tak sielankowo troche jak opowiesci z narni.
Biegalas po lesie z nozem???O_o w nocy??????(biedni ludzie) okay mi sie to JESZCZE nie zdazylo ale co cale zycie przede mna.Spokojnie nie zdzwonilabym po psychiatre...za bardzo bym sie bala ze mnie tez zabiora.Jak szukkasz weny to zajrzyj pod lozko albo do starych rzeczy powcisanych po katach ja zawsze cos ciekawego znajduje(ostatnio zrobilam generalny porzadek pokoju cale 13 h sprzatalam...ale nastepny taki raz bedzie chyba przy wyprowadze...jak chcesz sie jeszcze posmiac to zobac se parodie hillywood show GENIALNE!!!!<3<3<3behind the scenes tez jest fajne ja mam teraz faze na supernatural parody i te dance z tego tez wkleilam do swoich chorych gil ideas co do mojej wrazliwosci to bywa roznie bo jak np umieral zgredek gdzie prawie wszyscy ryczeli to ja nawet nie mrugnelam za to poryczalam sie na czyms gdzie patrzyli na mnie z mina pt,,co za dziwak''to samo jest ze strachem na sierocie np to sie wg nie balam...balam sie kiedy tata mi stanal pod dzwiami pokoju i zapytal ,,czy posprzatalas pokoj?'' dun dun dun... nie posprzatalam i potem mi sie dziwny sen snil cos z brudnym pokojem tata mowiacym ze mam go posprzatac itd.NO CZLOWKIEKU ZLITUJ SIE I CHOCIAZ MNIE WE SNIE NIE PRZESLADUJ!!!
a i jeszcze 1 te fanfic po przetlumaczeniu na polski nie maja za bardzo sensu znaczy jesli chodzi o hurtowe tlumaczenie...translate pojedyncze slowa good hurtowe trnslate bad
Usuńhttps://www.fanfiction.net/s/7835608/1/Bitten-by-Fate to tez jest fajne
UsuńDopiero dziś natknęłam się na tą stronkę i z przyjemnością przez cały wieczór czytałam przygody Adi. I pomimo tego, że cieszę się, że mogłam poznać twój blog, to jednak w końcu jest ten smutny moment, kiedy nadrobi się już wszystkie zaległości, chciałoby się jak najszybciej poznać losy ulubionych bohaterów, a tu trzeba cierpliwie czekać. Mentrix mam nadzieję, że wena wróci jak najszybciej, i stworzysz takie dzieła że ho ho :) Z niecierpliwością oczekuję kolejnych części, i proszę, nie każ za nimi długo czekać! :) ~V
OdpowiedzUsuńOczywiście musiała pójść literówka. Ari, nie Adi ;) ~V
UsuńDziękuję, postaram się coś jak najszybciej naskrobać i sprostać twoim oczekiwaniom. Ale to oficjalnie zabrzmiało...
UsuńDzieła? Dzieła to ja na sprawdzianie z fizyki tworzę, coś typu: radosna twórczość uczennicy, która nie ma bladego pojęcia o fizyce.