Lista utworów

07 listopada 2015

Rozdział XX

–Nawet nie wiesz, ile lat czekałam, aby wreszcie ujrzeć ten wyraz twarzy… Prawda boli, zgodzisz się z tym?
     Adriana stała sparaliżowana, wpatrując się w Lilith. Trwała w dziwnym stanie zawieszenia, kiedy serce i rozum próbowały znaleźć rozwiązanie owej sytuacji. To pierwsze podpowiadało, że to nie możliwe, że przed nią stoi jej dawna przyjaciółka. Przecież Lily nie mogłaby ich zdradzić, a dodatkowo umarła razem z jej rodziną tej piekielnej nocy. Jednak zdrowy rozsądek był pewien, że dziewczyna zdradziła i teraz stoi przed zabójczynią z zamiarem odebrania jej życia.
     Wszystkie myśli były nieskładne, nie chciały ze sobą współpracować, tworząc tym samym w głowie dziewczyny niesamowity mętlik.
– Co ty tu robisz, Lily? Przecież umarłaś. Sama widziałam… 
     Odpowiedział jej zimny i szyderczy śmiech. To już nie była dawna przyjaciółka, zmieniła się. A może zawsze taka w głębi serca była, tylko Adriana, mając niecałe pięć lat, nie potrafiła tego dostrzec?
– Nie ufaj temu, co widzą oczy. Twoja magia jest słaba, nie jesteś w stanie przejrzeć moich iluzji. Nawet twoja babka nie była w stanie, przynajmniej do czasu, aż posłałam zakamuflowany sztylet w jej kierunku. Dopiero jak utkwił w sercu tej staruchy, to zdołała zobaczyć prawdę. To była żałosna kobieta…
     Mętlik ustępował miejsca wściekłości i chęci zabicia rudowłosej. A w dodatku obudził dawny ból w sercu, którego myślała, że się pozbyła. Jednak czas nie leczy wszelkich ran. Niektóre pozostają.
– Nie rozumiem, o czym mówisz? Mogłabyś wytłumaczyć? -  pozorny spokój w głosi zabójczyni spowodował, że na twarz wiedźmy wpłynął szeroki uśmiech. Myślała, że będzie miała do czynienia z zapłakaną i rozdygotaną Adrianą, a tu proszę. Dziewczyna szybko się ogarnęła i chyba chciała ją zabić. Szykuje się świetna zabawa.
– Zwykle nie wygaduję się wrogom, ale dla ciebie zrobię wyjątek, Ari. W końcu i tak umrzesz w ciągu godziny – zamilkła na chwilę, chcąc zobaczyć jakieś emocje na twarzy przeciwniczki. Nic. Trudno, miała jeszcze jeden temat, który z pewnością spowoduje jej cierpienie. – To ja was zdradziłam. Podałam Genoweńczykom lokalizację Twierdzy oraz termin, gdy będziecie najbardziej bezbronni oraz zabijałam wraz nimi kolejnych członków Zakonu. Jakoś się tak złożyło, że pierwszy był twój brat i ojciec. Potem przyszła kolej na twoją matkę i babcię. Dalej już nic nie pamiętam, oprócz tego, że było cudownie.
     Z ostatnimi słowami na ustach, machnęła ręką w powietrzu. Od utworzonej bariery odbiły się dwa srebrne ostrza, upadając niegroźnie na ziemię. Adriana stała wciąż na swoim miejscu, ale jej oczy ciskały w stronę Lilith mordercze spojrzenia, a w dłonie zaciskała na kolejnych sztyletach.
– Dlaczego to zrobiłaś?- spytała, a jej oczy śledziły każdy ruch przeciwniczki, szukając najlepszej okazji do ataku. Odpowiedź Lilith mało ją interesowała. To, co powiedziała, wystarczyło w zupełności, aby znaleźć motyw do zabicia jej. Powody, dla których tak postąpiła, nie bardzo dziewczynę interesowały.  Dawniej może byłaby roztrzęsiona wyznaniem, że najlepsza przyjaciółka jest odpowiedzialna za śmierć bliskich, ale od ich śmierci minęło wystarczająco dużo czasu, że wspomnienie o tym, nie wyprowadzało jej z równowagi. Pozostawała chłodna kalkulacja i bystry umysł.
– Pamiętasz może, jak byłyśmy traktowane? Te różnice? – oczywiście, że pamiętała. Dziwny wyraz twarzy przyjaciółki, gdy matka Adriany zabierała ją na wyprawy, o których rudowłosa mogła tylko śnić, liczne prezenty, opowieści, uwaga całego Zakonu spoczęła na Adriannie, a o Lilith mało kto pamiętał.
– Odbywałaś więcej szkoleń, babka nauczała cię magii, poznawałaś największe sekrety naszego klanu, widziałaś wielkie bogactwa, jakie zgromadzili. Byłaś przez wszystkich kochana, każdy się tobą interesował. A ja? Dziecko znalezione na progu śmierci w lesie…
     W sercu Adriany coś drgnęło, morderczy zapał osłabł. Wszystko, co mówiła Lilith było prawdą. Nigdy nie były równo traktowane, zawsze istniała przepaść nie do przekroczenia. Nie miała pojęcia, że coś takiego wpłynie na zachowanie Lilith i doprowadzi do takiej tragedii. Po części była to też jej wina. Może miała pięć laty, ale mogła zauważyć, że z przyjaciółką dzieje się coś dziwnego...
– Lili… - zaczęła łagodnym głosem. Może mogła jej wybaczyć, jeśli bardzo żałowała swoich czynów…
– Chciałabyś, abym tak powiedziała, prawda? Żebym była skrzywdzoną głęboko osobą, która popełniła wielki błąd, nie do końca zdając sobie z tego sprawę?  - w głosie czarownicy wyraźnie dało się wyczuć radość. Chorą radość.
– O czym ty mówisz? – głos Adriany był lekko zduszony. Powoli przestała nadążać za tym co się dzieje. Głos rozsądku wołał, że to właśnie jest celem Lilith, ale uczucia mieszały się ze sobą. Nie wiedziała czy jest wściekła czy zrozpaczona, czy chce zabić dawną przyjaciółkę czy przytulić. Bo tak, Adriana też miała uczucia i w pewnych chwilach nad nimi nie panowała.
– Jesteś tak samo głupia jak kiedyś. To dlatego za chwilę zginiesz. Nie potrafisz dostrzec nigdzie potencjału, możliwości zysku. Dowiedziałaś się o Excaliburze, lecz zamiast wykorzystać go do zawładnięcia nad światem, strzeżesz go, jak ci mamusia przykazała. To żałosne!
     Z ostatnimi słowami zniknęła. Adriana kątem oka zauważyła za sobą czerwony rozbłysk, lecz zanim zdążyła zareagować, poczuła mocne uderzenie w kręgosłup. Z jękiem bólu upadła na ziemię, jej nadgarstek wygiął się pod dziwnym kątem. Ignorując ból, sięgnęła do kieszeni, aby wydobyć sztylet. Zaraz jednak zagryzła wargi, aby nie krzyknąć, gdy wiedźma nadepnęła jej na rękę. Sztylet upadł na trawę.
     Lilith szarpnęła jej włosy, unosząc głowę do góry. W odpowiedzi Adriana spiorunowała ją wzrokiem i zarzuciła głową do tyłu, próbując uderzyć nią rudowłosą w szczękę. Błysnęło się, a zabójczyni poczuła nagły skurcz w okolicach szyi, nie mogła poruszyć głową.
– Przeklęte czary – syknęła cicho, z trudem przełykając ślinę. Nad jej gardłem zabłysło światło księżyca, który odbijał się w ostrzu sztyletu. Zamarła, słysząc śmiech Lilith.
– Taa… Czary, w tym akurat nie jesteś mi w stanie dorównać. Parę marnych zaklęć, których babcia cię nauczyła, nie wystarczą, aby ocalić ci życie. Tym bardziej, że dziesięć lat temu znalazłam sobie nauczyciela, najpotężniejszego na świecie.
– Ty… - gdyby wzrok i ton głosu mógł zabijać, Lilith leżałaby już martwa. Teraz jednak szczerzyła zęby w przypominającym uśmiech grymasie, napawając się zwycięstwem. A miała jeszcze jedną informację, która sprawi cierpienie Adrianie, zanim ją zabije.
     Zabójczyni przestała się szarpać, rozważając opcje. Na pomoc nie miała co liczyć, a nie mogła tu zginąć. Na pewno nie z jej ręki. Musi zabić wiedźmę i znaleźć Gilana. To były priorytety. Jedynym wyjściem było przełamanie zaklęcia. Na własne nieszczęście, nigdy nie była dobra w magii, nawet babka jej to przyznała.
     Magia była niczym istota ludzka, kapryśna i samolubna. I jakoś zawsze czuła niechęć do Adriany. Więc rzucanie zaklęć było nie lada kłopotem. Czar unieruchamiający polegał mniej więcej na owinięciu się mocy wokół przeciwnika i wywołaniu przez nią odpowiedniego rezultatu. Jeśli uda się jej zmusić magię, aby chociaż odrobinę ustąpiła, to zaklęcie osłabnie i będzie się mogła wyrwać.
     Tylko, że do tego potrzeba niesamowitej determinacja, a Adriana pomimo nienawiści i chęci zabicia wiedźmy, tak naprawdę czuła się… pusta. Wyznanie Lilith i ta cała sytuacja wywarła na nią większy efekt, niż chciała to pokazać.
 – Możesz zmusić magię do posłuszeństwa. Oczywiście będzie to najwyżej jedno zaklęcie, ale nawet ono może uratować ci życie. Twoja wola musi przewyższyć wolę magii. A do tego potrzebujesz silnych emocji, które tobą pokierują. I muszą być to uczucia pozytywne. Chęć pomocy innym, ratowania własnej rodziny, naprawienia poczynionego zła, miłość, pomszczenie ukochanej osoby. Z nienawiścią, rezygnacją i zrezygnowaniem nic nie zdziałasz. Bo magia z natury jest dobra, więc jeśli będziesz chciała ją wykorzystać do czegoś, co naprawi świat choć w małym stopniu, wreszcie ci ulegnie. Po prostu musisz ją zdominować, Ari. To jedyne wyjście, pamiętaj o tym. W końcu nic nie poradzimy na to, że jesteś beznadziejną małą czarownicą.
Ciepły uśmiech babci i szeroki małej dziewczynki siedzącej jej na kolanach.
     Musiała znaleźć powód. Nie należała do ludzi, który myśleli, że pokonując Lilith przysłużą się światu. Była egoistką, którą obchodziły tylko sprawy z nią związane. Na pewno jest coś, ktoś, kto wywoła odpowiednie emocje.
– Zanim zdechniesz, mam jeszcze dla ciebie mały bonus. Wiesz, co się stało z twoim zwiadowcą?
Adriana zamarła, wszystko, nad czym się zastanawiała, odeszło na drugi plan. Jeśli Lilith…
– Zabiłam go, wiesz? Ale nie od razu. Ten wyraz przerażenia na jego twarzy… Chyba miał nadzieję, że go uratujesz. Zawiodłaś na całej linii, Ari. Miło się za nim goniło po podziemiach, żeby wreszcie zanurzyć sztylet w jego boku. Powoli się wykrwawiał, trochę się jeszcze nad nim poznęcałam. Na koniec błagał o śmierć, więc się zlitowałam. Nie musiał…
     To było niemożliwe. Przecież Gilan nie mógłby… Lilith nie byłaby w stanie go zabić, był zbyt inteligentny, aby dać się zapędzić w podziemne korytarze, gdzie łatwo znaleźć ślepy zaułek.  I pozostać w nim na zawsze. Chyba, że nie zdawał sobie sprawy, gdzie idzie, co było oczywiste. Zanim wyszła, mogła zapoznać go z planek Twierdzy, mogła… On nie mógł…
     Dziewczyna czuła się dziwnie. Pustkę wypełniała rozpacz, desperacja, ale także nadzieja, że to, co mówi czarownica, nie jest prawdą. Adriana miała wrażenie, że gdyby Gilan umarł, mały kawałek jej serca odszedłby razem z nim. A tak się nie stało, więc żył. Musiał żyć. Zbyt się do niego przywiązała.
– Swoją drogą, szkoda chłopaka, jeden z przystojniejszych, jakich widziałam. Ale nie ma co płakać nad rozlaną już krwią. Cierpisz, Adriano? Nie mogłaś go uratować, zawiodłaś. A on na tobie polegał…
     Lilith puściła włosy zabójczyni i ukucnęła przed nią, patrząc się z tryumfem prosto w oczy. Zaklęcie wciąż działało, więc tamta nie mogła się ruszyć. Czarownica była w siódmym niebie. Ostatnia przedstawicielka Zakonu klęczała przed nią na kolanach, a po jej policzkach spływały słone łzy.
     Chciałaś udawać silną, Adriano? Jesteś nikim w porównaniu do mnie, do Marcusa…
     Jednak w zielonych oczach wciąż był jakiś dziwny błysk. Nadzieja. Mała, ale jednak. I zanim zabójczyni opuści świat żywych, i ona musi zniknąć. Rudowłosa machnęła ręką, a mgła wokół nich zgęstniała. Powoli zaczął się formować w niej obraz.
     Adriana patrzyła na to z nienawiścią. To była Retrospekcja, bardzo zaawansowane zaklęcie. Idealnie pokazywało różnice pomiędzy poziomem mocy dziewczyny a Lilith. Z bólem w sercu rozpoznała sylwetki Gilana i rudowłosej. Zobaczyła wszystko i wiedziała, że to jest prawda. Bo Retrospekcja nigdy nie kłamie. Żaden czarodziej nie znalazł jeszcze sposobu, aby oszukać magię, więc ta pokazywała prawdziwe wydarzenia. Nawet to, w którym serce zwiadowcy zostało przeszyte sztyletem.
     Łzy przestały lecieć, w jej ciele narastała furia, ledwo tłumiona. Zemści się, pomści go. Jeśli tylko złamie zaklęcie, Lilith będzie martwa.
– Och, i mam coś jeszcze. Możesz umrzeć , trzymając go w ręce – oznajmiła rudowłosa wstając i rzucając coś przed Adrianę. Dziewczyna skierowała swój wzrok na przedmiot. Srebrny liść zwiadowczy, cały splamiony krwią.
     Ciszę unoszącą się nad polaną przerwał krzyk. Lilith odrzuciło do tyłu, uderzyła w pień drzewa. Zaraz jednak wstała, gotowa rzucić kolejne zaklęcie. Ze zdumieniem wpatrywała się w Adrianą, która stała wyprostowana, chowając srebrną zawieszkę do kieszeni płaszcza. Czarownica musiała przyznać, że jej wzrok nawet ją przerażał.
     Zabójczyni podeszła do miecza, który wcześniej upuściła. Podniosła ostrze, drugą ręką wyciągając bliźniaczą broń. Powoli odwróciła się w stronę przeciwniczki.
– Popełniłaś błąd, wiedźmo. Pokazując mi to, wydałaś na siebie wyrok śmierci. Pozwól, że wymierzę ci karę.
     Lilith ledwo co zdążyła wznieść barierę, gdy dwa miecze uderzyły o nią. Opadły powoli ku ziemi, spod ostrzy sypały się iskry. Zaraz jednak musiała odskoczyć w tył, aby uniknąć nadlatującego ciosu zadanego nogą. Chwilę później uniosła się w powietrze, aby zwiększyć odległość między nimi.
     Adriana warknęła zirytowana, gdy przeciwniczka zniknęła z pola jej zasięgu. Niechętnie schowała oba miecze do pochwy i wyciągnęła sztylety. Musiała się zbliżyć do czarownicy, a długie ostrza tylko by jej przeszkadzały. A sztylety przebijały ciało wroga równie dobrze co miecz.
     Odetchnęła głęboko, nie myślała już, jej umysł przełączył się na tryb walki. Rzuciła się do przodu. Zawahała się przez chwilę, gdy ognisty pocisk przemknął jej obok głowy, lecz to nie trwało długo. Dorwie Lilith, sprawi, że zapłaci za wszystko.
     Rudowłosa wściekła cisnęła w nią kolejną kulą ognia. To była jej pierwsza umiejętność i to ją najlepiej opanowała. Na razie nie chciała korzystać z silniejszych zaklęć, nie wtedy, gdy chodziło o walkę z Adrianą. Pokona ją najsłabszym zaklęciem. Czar unieruchamiający nie działał, jakby wokół dziewczyny wytworzył się jakiś rodzaj muru. Lilith zdawało się, że widzi srebrne iskierki tańczące wokół przeciwniczki. Jeśli to było to, o czym myślała…
     Moment nieuwagi sporo ją kosztował. Adriana pojawiła się przed nią nagle, zamachując się sztyletem. Czarownica zdążyła zasłonić się ręką. Ostrze dotarło do kości i na niej się zatrzymało. Lilith syknęła z bólu. Teleportowała się, ustawiając na drugim końcu polany. Wyszeptała zaklęcie, a mięśnie i ścięgna zaczęły się powoli zrastać. Jednak jej prawa ręka była na co najmniej pięć minut wyłączona z walki, przez co jej zaklęcia nie będą aż tak precyzyjne. Jednak z radością zauważyła, że Adriana także ledwo trzyma się na nogach. Jedną rękę miała wygiętą pod dziwnym kątem, naprawdę, to jak zdołała utrzymać miecz, pozostawało dla wiedźmy sekretem. Policzek miała poparzony, a z szyi ciekła cienka strużka krwi, a do tego utykała na jedną nogę. I nie umiała się leczyć. Fortuna była po stronie Lilith.
     Adriana zacisnęła zęby, walcząc z bólem. Może od niego paść nieżywa, ale najpierw zlikwiduje tą jędzę. Tą zdzirę, która śmiała zabić jej zwiadowcę. Odetchnęła głęboko, zbierając wszystkie siły. Musiała to zakończyć teraz, bo przeciwniczka się już uzdrawiała. Miała może z jakąś minutę…
– Och, tu jesteś, Adriano. Tak myślałem, że słyszałem twój irytujący głos.


*********************************************************************************
Przepraszam, że tak długo. I ten rozdział zaczynałam pisać trochę z przymusu, ale dalej jakoś poszło :D Ostrzegam, nie jestem zbytnio w stanie dotrzymywać terminów, mogę się one o tydzień przesuwać. Nic nie poradzę.
Chciała też podziękować za taką liczbę wyświetleń i ponad trzysta komentarzy. Właśnie się zorientowałam, że nigdy za to nie dziękowałam.
Pozdrawiam,
Mentrix

41 komentarzy:

  1. Nienawidzę cię ! Zostawiasz wszystko w takim momencie !
    No może po następnym rozdziale ci wybaczę :D Czekam, ale ostrzegam oby nie za długo xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zeusie, cóż to za negatywne uczucia? Tak, jestem wredna. Jak czytałam opowiadania innych osób, to czułam się podobnie... I teraz postępuję tak samo... Straszne!
      Mam, nadzieję, że wybaczysz :D Ale musisz trochę poczekać, choć może jest ten 11 listopada, to chociaż połową rozdziału wtedy napiszę i zmieszczę się w dwóch tygodniach.
      Mam znaleźć sobie i zatrudnić jakąś firmę ochroniarską? Albo jakiego przystojnego, młodego agenta FBI (kocham służby specjalne, jakby co).

      Usuń
  2. Hej!
    Usunął. Mi. Się. Komentarz.
    Znowu.
    Jak?! Możesz?! Kończyć?! W?! Takim?! Momencie?!
    Ale no, nie mogę się na ciebie długo gniewać, bo piszesz tak cudownie *.*
    Ale ja lubię Ari! ,,Jej zwiadowcę" - uwielbiam jak ona tak o nim myśli xd
    Chociaż wiesz - to i tak jest tylko mój zwiadowca :)
    Ale ja nie cierpię Lily... Jak można było tak okropnie potraktować ludzi, którzy ją przygarnęli... Jak można było tak się znęcać nad przyjaciółką... I jak można było tak pokiereszować Gilana?! Ale my przycież wiemy, że on żyje! :) Buzia mi się cieszy :D
    Także ten, jak zawsze bardzo mi się podoba, czekam na następne i weny życzę!
    Bianka



    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogę, bo mnie na to stać. Eeee... to taki tekst pana od wf: Podejdźmy do okna, bo nas na to stać. Pewnie go nie rozumiesz, ja sama mam z tym kłopot.
      Za każdym razem, gdy zaczynam choć trochę wątpić w swoje umiejętności i mam wrażenie, że wchodzicie tu z litości, to pojawia się taka osoba, która wyprowadza mnie z błędu. Tym razem jesteś to ty. Pięknie dziękuję :)
      Bianka, nie, nie, nie. Co to za insynuacje? Gilan jest mój. Adriana i ty możecie ewentualnie otrzymać kopię pod choinkę. Łapy z dala od MOJEGO zwiadowcy :D Bo będę gryźć. Kabiety mają silne zapędy terytorialne ;)
      Przedstawiamy Lilith w pełnej klasie! Nie zapominaj, że manipulowała i wykorzystywała Michaela. Prawdziwe zło. Chociaż w porównaniu do Marcusa...

      Usuń
  3. Zanim zaczęłam czytać najpierw musiałam się wykrzyczeć z radości.Super rozdział...szczerze w pewnym momencie zrobiło mi się żal lilith Ale to tak na chwilę."zauważyła srebrne iskierki wokół adriany"kobieto ty mnie na serio doprowadzisz do szaleństwa tymi tajemnicami w tym opowiadaniu.wg przeczytałam se ostatnio znowu cała historię i było ze michael miał jakieś dziwne sny...hmmm dziwne sny...może on widzi przyszłość? (Takie tam moje domysly)."och tu jesteś Adriano.Tak myślałem że słyszałem twój irytujący głos..."posyłam Ci swoje mordercze spojrzenie.CZEMU SKONCZYLAS W TAKIM MIEJSCU!!!!!teraz nie będę mogła spać po nocach bo mój głupi mózg będzie ciągle chodził na wysokich obrotach i myślał KTO TO JEEEESSST!!!!!nie znoszę Cię za te długie przerwy ale rozumiem że często nie ma się czasu ani weny itd (sama ciągle coś mam w szkole).
    Życzę mnóstwa weny czasu weny czasu i weny.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niech ci nie będzie żal Lilith, bo ona bez wahania to wykorzysta.Jeśli chodzi o srebrne iskierki i chcesz jakąś podpowiedź, to zajrzyj do rozdziału XVI, może coś znajdziesz. Daj znać, jak się domyślisz :D
      Michael... Zabiję cię, kobieto! Przestań być tak inteligentna. Mhm, nie wyrażę swoje zdania na twoje domysły.
      Wiesz na pewno, kto to jest.Pomyśl chwilę, to jest oczywiste, nie robiłam żadnej tajemnicy z tego. Ale jak się nie domyślasz, to jeszcze lepiej. Będziesz czekać z większą niecierpliwością. Czy ja jestem sadystką?
      Dzięki za komentarz i przepraszam za tak długie przerwy.

      Usuń
    2. ja wiem ze to nasz ukochany i uwielbiany przez wszystkich irytujacy i ciekawski gil<3to mowi ale chcialam zeby bylo dramatyczniej...z adriana to 1 co mi wpadlo do glowy to ze moze ma cos wspolnego z lysandrem(sorry jesli zle napisalam to imie ale z polaka jestem raczje kiepska) ale to raczje nie to wiec jesli moze przyczytam to po raz 7(nie ktore teksty to na pamiec juz znam) to cos mi wpadnie do lba.Zastanawia mnie herb naszego zwiadowcy (taaa znowu wyjezdzam z tym herbem ale coz nic nie poradze ze jest ze mnie ciekawski czlowiek) bo on mial tam zlotego lwa pozerajacego weza a w XIX rozdziale bylo ze marcus ma weza(od razu taki voldemort bez nosa) wiec zbieg okolicznosci...moze tak moze nie ktoz to wiem.No ty wiesz..."wrog okazal sie przyjacielem"to chyba chodzi o michaela albo kogos innego albo jeszcze kogos innego.Ktos zginac tego jestem pewna na 93% moze gil a potem ari go przywroci i bedzie slub jak w snie naszego genowianczyka ktory swoja droga raczej bedzie z angelina albo to byl kogos innego slub w kazdym razie adriana bedzie smutna a potem wesola jestem tez opcja 3 ze zginie...okay koncze swoje domysly itd(niestety mam tendencje do zwracanie uwagi na szczegoly i szukania jak najwiecej o tym...w lotr to chyba cala historie srodziemia przeczytalam a najwiecej o moich kochanych nazgulach<3 okay przyznaje sie komentarz,,przylaczam sie"ja napisalam ale ciekawosc mi juz nie dawala spokoju(swoja droga to chce wiedziec co ten zloty duch pokazal naszemu zlotemu zwiadowcy)no to chyba tyle znaczy mam wiecej domyslow itd ale nie bede juz zameczac wiec powodzenia w pisaniu i masz tu bonus na +1000 weny

      aga

      P.S.PROSZE NIE ZABIJAJ MNIE JA CHCE DOZYC DO KONCA TEJ OPOWIESCI!!!!!

      Usuń
  4. Bądź przeklęty Bloggerze za to że usunąłeś mi komentarz! Skazuje cie na wieczność w Tartarze!
    Hejo!
    Napisałam super długi komentarz i wg i mi sie usunął!Dostajesz wiec marną imitacje tego komentarza.
    "To pierwsze podpowiadało, że to nie możliwe, że przed nią stoi jej dawna przyjaciółka. " Wszystko jest mozliwe choćby tylko jeden wariat w to wierzył...co nie?:)
    "Wszystkie myśli były nieskładne, nie chciały ze sobą współpracować, tworząc tym samym w głowie dziewczyny niesamowity mętlik." jak mi na matmie...
    " Łzy przestały lecieć, w jej ciele narastała furia, ledwo tłumiona. Zemści się, pomści go. Jeśli tylko złamie zaklęcie, Lilith będzie martwa." aż sie prosi by krzyknąć -Avada Kedavra!!;)
    "– Och, tu jesteś, Adriano. Tak myślałem, że słyszałem twój irytujący głos." Gilan?
    Hmmm...czuje pewny niedosyt, ale cóż Wen jest kapryśny jak kobieta w ciąży a ja z koleżanką już bardzo dobrze sie o tym przekonałyśmy.
    Zycze weny i dużo wolnego czasu.
    Pozdrawiam
    Esmi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zrozumiałam, że ty i twoja koleżanka jesteście w ciąży :) xd

      Usuń
    2. Bianka, błagam, nie TAKIE związki... :D
      Nawet tego nie sugeruj, cała medycyna by padła, gdyby była to prawda... Przynajmniej może przestaliby w pierwszej klasie liceum uczyć biologii biednych humanistów (tak, jestem bardzo biedna).
      Już druga osoba, której usunął się komentarz? To nie fair. Na pewno miałabym się z czego pośmiać, a tutaj muszę się zadowolić mniejszą dawką. Nie jesteś jedyną, która skazuje Bloggera na Tartar. Możemy razem go skazać na tą czeluść ciemności i zapomnienia.
      ,,Wszystko jest możliwe choćby tylko jeden wariat w to wierzył...co nie?" Nie, z całych sił wierzę, że na następnej lekcji nie ma fizyki/biologii, a jednak jest. Może jestem za małym wariatem? Muszę się zastanowić.
      Proszę, nie wspominaj o matmie, ja na niej tkwię w dziwnym zawieszeniu, jakiś san uniesienia ducha, jak mnie pani do tablicy bierze, to coś piszę, ale nawet nie ogarniam, co za cyferki tam się pojawiają.
      Będzie zaklęcie, które zabija, ale to już wyższa szkoła jazdy. Adriana go nie potrafi, nawet Lilith nie jest w stanie go rzucić. Zgadnij, kto może?
      Ja na szczęście mam jeszcze muzykę, więc wena całkowicie nie odchodzi, ale też nie potrafi się objawić w pełni chwały... Och, więc życzę wam weny!

      Usuń
    3. Przepraszam że mnie źle zrozumiałyście z ta Weną,ale mnie rzadko kto rozumie nawet moja matka.Zagroziła mi raz że zamknie mnie w oddziale zamkniętym dla cieżko chorych umysłowo,bo mi już psycholog nie pomaga(tak byłam już z dwa razy,dostałam lizaka na pożegnanie!Obleśny był..)

      Usuń
    4. Czekaj,czekaj czy z Twojego komentarza dobrze wyczytałam jesteś w pierwszej liceum!?
      Nie odpowiadaj jeśli nie chcesz...

      Usuń
    5. Wiem, o co ci chodziło z tą weną. Ale Bianka zaczęła temat i nie mogłam się powstrzymać :D
      Tak, pierwsza liceum. A którą klasę obstawiałaś? Chyba nie powinnam udzielać osobistych informacji... :D

      Usuń
    6. Szczerze,obstawiałam na drugą- trzecią liceum,a tu takie zaskoczenie!!Jak już zaczęłam ze szczerością to powiem Ci jeszcze szczerze że ja...a zgadnij jestem ciekawa ile mi dasz lat.

      Usuń
    7. Obstawiam 15/16 trafiłam?

      Usuń
    8. Aż taka stara to nie jestem :D Ja obstawiam, no nie wiem, z czternaście? Piętnaście? W końcu musiałaś mieć czas, aby te wszystkie książki przeczytać. Jaka jest prawda?

      Usuń
    9. Mam piętnaście.Brawo!!Dla tych którzy tak myśleli.Dobrze że mnie nie widzieliście pewnie od razu byście dali mi co najwyżej dwanaście.Ja zawsze powtarzam "Jestem mała,wredna i pyskata i dobrze mi z tym!"

      Usuń
  5. Woo... Tak, to odpowiednie słowo, które określa to co teraz czuje. Długo nie było rozdziału, to fakt. Ale jeśli to jest cena za takie arcydzieła, to jestem gotowa ją zapłacić ^^ Tam na końcu to Gilan powie, no nie? Powiedz, że tak xd
    W każdym razie, rozdział jest boski, jak zawsze z resztą! Życzę ci weny i chęci do pisania, bo to najważniejsze! Aby robić coś z chęcią :)
    xoxo Niko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Arcydzieło? Oj, schlebiasz mi, schlebiasz... Uważaj, bo popadnę w samouwielbienie ;D
      Gilan? Tak, to on. I tak każdy się tego domyślił i to nie miała być tajemnica. Po prostu to dość zmienia sytuację i stąd koniec rozdziału w tym momencie.
      A chęć do pisania chyba odzyskałam, z czasem jest gorzej, ale coś się wykombinuje :)

      Usuń
  6. Nie zdążyłam pierwsza...
    Przepraszam za poganianie, ale nie wytrzymałam. Codziennie parę razy.
    Zapiszcie mnie też do psychologa, bo to nie jest normalne.
    Piszesz cudnie.

    Linya

    P.S. Wcześniej ja ciebie poganiałam, ale się nie podpisałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatni będą pierwszymi, prawda? Przynajmniej w tej chwili jesteś ostatnia. Nie przepraszaj, to był taki kop mentalny: Ej, weź się za siebie i coś napisz! Ktoś na to czeka!
      Więc dziękuję za to, masz pozwolenie, aby robić to częściej. To pomaga.
      Mam znajomą panią psycholog, ale może jesteś bardzo ciężkim przypadkiem i ona może sobie nie poradzić....
      To się podpisuj, przynajmniej będę wiedziała, kto pisze. Dziękuję za komentarz.

      Usuń
  7. No i znów z opóźnieniem, jak to ja... Ale chyba wiesz, jak to jest, nie? Szkoła, imieniny wujków/ciotek itp., z przyjaciółmi też trzeba by się od czasu do czasu spotkać i człowiek nagle nie ma pojęcia, kiedy mija mu następny dzień. No ale dobrze, może już zostawię te tłumaczenia na boku i lepiej przejdę do rozdziału. Którego wprost nie mogłam się doczekać! W końcu mamy pojedynek między Lilith!
    Myślę, że świetnie opisałaś uczucia Adriany. Ten szok, to niezrozumienie, ten mętlik w głowie... Przynajmniej na początku. A potem przejście do złości, chęć pomszczenia bliskich i wreszcie to skonfundowanie, czy chce zabić dawną przyjaciółkę, czy ją przytulić... No majsterszyk po prostu! I przyznam, że sama też ciągle miałam mieszane uczucia co do Lilith. Na samym początku, gdy wspominała, jak zabiła babcię Ari, to miałam ochotę urwać jej łeb. Później, gdy mówiły o tym, jak różnie je traktowało, nawet jej współczułam. A gdy doszliśmy go Gilana, to wróciłam do chęci urwania łba. I uduszenia. I posiekania na drobne kawałeczki. Także zaserwowałaś mi cały wachlarz :) A gdybyśmy wcześniej się nie dowiedzieli, że Gilan jest cały i zdrowy, to chyba bym w pierwszej kolejności udusiła Ciebie. Jeszcze pokazywanie tych wspomnień... Masakra. Dla Ari to musiał być prawdziwy koszmar... I zdaję się, że tu właśnie Lilith popełniła błąd. Za bardzo chciała cierpienia przeciwniczki, prawda? Bo właśnie to cierpienie dało Ari siłę, by walczyć dalej. Tak swoją drogą, to spodobało mi się przeskakiwanie w tym rozdziale między perspektywami. Mogliśmy się wczuć zarówno w Lilith, jak i w Ari - ogromny plus za to! No i końcówka... Gilan! To musi być Gilan! W końcu! Och, teraz będzie szczególnie trudno wytrwać do następnego rozdziału... Ale nie pośpieszam! Twórca potrzebuje czasu, by tworzyć ;)

    Pozdrawiam i życzę weny,
    Lakia

    OdpowiedzUsuń
  8. w takim momencie? naprawdę? genialnie piszesz dziewczyno! ale mogę o coś poprosić ? jeśli tak to więcej Willa !!! jeśli nie to trudno, każdy ma swoje marzenia :) sorry że tak krótki jest ten komentarz ale poprzedni mi się usuną, ale co tam, każdy morze mieć pecha w swoim dziwnym życiu, a moje jest co najmniej dziwne. czekam na ciąg dalszy i mam nadzieję ,że będzie tam Will.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie lubię willa...

      Usuń
    2. Will się pojawi, spokojnie. Za jakieś dwa rozdziały... Niestety, nie będzie miał WIELKIEJ roli do odegrania. Ale na pewno jakąś swoją dostanie. Może coś zdradzę: Marcus i Lysander (kojarzysz panów?) mają swoją własną grę. Pamiętasz tą szachownicę u Lysandra? Wieżą jest Will, drugą Wieżą jest Halt, więc muszą coś robić. Ale to trochę później, muszę powprowadzać różne wątki, które będą się z sobą łączyć.
      Dziękuję za komentarz i postaram się gdzieś wcisnąć Willa.

      Usuń
    3. od samego poczatku wiedzialam ze sa wiezami...jestem genialna(tak teoretycznie)
      wiec juz niektorych rzeczy moge byc pewna na 100%(lub nie):
      will/halt:wieze
      kochany i irytujace gil:król/ten kolejny przystojny dziwak mogocy dzierzyc jakas wykalaczke
      cudowna ari:krolowa/straszna przeszlosc/nie moge go stracic/ pani zamknij sie bo zabije/i tu napewno cos jeszcze wielki final ale to jeszcze musze odkryc(te srebne iskierki sa wazne na pewno)
      marcus:zly pan chcacy wszystkich zabic rzadzic swiatem itd
      lysander:cos w stylu dumbledora/gandalfa(tak mi sie przynajmniej wyobraza) ale tu moge sie mylic
      akarian:psychol ktory lubi zabijac
      lilith:wsciekla sexy psycholka ktora lubi zabijac nienawidzi adriany bo zawsze miala wszystko lepiej/pewnie tez chce rzadzic swiatem
      jin:tajemniczy dziwak z blue wlosami i purple oczmi o ktorym prawie nic niewiem po za tym ze chce sie zamscic na NIM a ON jest w siedzibie klaunow w purpurowych pelerynach i kapeluszach wiec moze chodzi o marcusa(byc moze zabil mu rodzine lub cos w tym stylu i teraz chce sie zemscic)/pewnie lubi olafa i cieple usciski
      michael:marionetka/widzi przyszlosc/pewnie bedzie z angelina no on chyba bedzie tym wrogiem ktory okazal sie przyjacielem(tu tez moge sie mylic)
      leonardo:wloski renesansowy malarz, architekt, filozof, muzyk, pisarz, odkrywca, matematyk, mechanik, anatom, wynalazca, geolog...zartuje/epicki spokoj para sie wykanczaniem i cierpieniem ludzi/przeja pewnie wladze nad klaunami po zniknieciu szklanej kuli/pewnie bedzie mial jakas wazna role ale to tez musze jeszcze odkryc
      angelina:fioletowlosa(takie pierwsza mysl:jin i ona rodzenstwo teczowych wlosow)/pomaga lysiowi/zakocha sie w marcusie
      blaze:super hot(blaze:plomien) konik gila
      waz:pupilek murcusia(jak voldemort)pewnie tez cos znaczy
      herb gila:no on musi cos znaczyc-ZŁOTY lew(gil ma zlota aure i zloto zielone oczy i zlote serce no wg zloty chlopak)pozera WEZA(pupil marcusia)
      david:moze cos ukrywa przes gilem(moje wymysly ale ja tam lubie tajemnice rodzinne wiec zawsze je wciskam gdzie sie tylko da)
      reszta bohaterow:pionki drugoplanowe

      jak narazie to wszystko polowa jest pewnie moim wymyslem glupimi domyslami itd(a moze nie ktoz to wie)

      pozdrawiam(po raz 4 lub 5 pod tym rozdzialem)i zycze mnostwa weny i nie zabijaj mnie prosze jesli ci cos przewidzialam czego nie mialam

      tak wg to jeszcze do tych snow szkalnej kuli tez mam pomysly ale to moze kiedy inndziej ci napisze

      Usuń
    4. i tak jbc to do fioletowlosej to ona sie pewnie zakocha w michaelu nie marcusie(sorry myla mi sie czasami te imiona)

      Usuń
  9. Okay będę wredna itd i możesz się wkurzyc i no tego...kiedy około będzie Nowy rozdział?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jesteś wredna :)
      Nowy rozdział... Trudno powiedzieć, nawet nie zaczęłam nad nim myśleć. Mogę ci tylko powiedzieć, że w przeciągu dwóch tygodni na pewno się pojawi. Kiedy? Zależy od wolnego czasu i weny :(

      Usuń
    2. trzymam kciuki;)

      Usuń
  10. Jeszcze niczego nie przeczytałam, ale myślę, że blog jest bardzo ciekawy. Na chwilę obecną czytam czwartą część zwiadowców, więc kiedy skończę serię zabiorę się za tego bloga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To czytaj, czytaj i zapraszam. Co do książki - naprawdę warto, mam nadzieję, że to już zauważyłaś ;)

      Usuń
  11. Czyli will będzie? Mimo że rola nie będzie wielka to jednak... szkoda mi horace'a jak sobie bidulek poradzi? Sorry że tak puźno ale nie miałam czasu wejść na twojego bloga :-)
    Z determinacją czekam na kolejny rozdział ♥
    No i to tyle... :-)

    OdpowiedzUsuń
  12. Mam pytanie mianowicie muzyki na Twoim blogu, mianowicie, czy mogłabyś podać link do utworu drugiego i trzeciego?

    OdpowiedzUsuń
  13. 2 to ,,see what i've become" zack hemsey a 3 to ,,united we stand" two steps from hell

    wg chyba pobilas rekord jesli chodzi o liczbe komentarzy pod rozdzialem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, dzięki, że mnie wyręczyłaś :D
      Tak, to chyba rekord. I chyba powinnam zabrać się za pisanie. W końcu za tydzień minie miesiąc od ostatniego rozdziału.

      Usuń
    2. Spk;) (chyba ze to źle ze Cię wyreczylam...jeśli tak to sorrki)a co do nowego rozdziału to ja tu zaraz expoluje z zniecierpliwienia!!!Ale rozumiem szkoła,brak czasu,brak weny i 100000 innych rzeczy...powodzenia w pisaniu♡

      Usuń
    3. 1 Grudnia = nowy miesiąc...
      Śpiesz się moja droga, bo ci urwę głowę...(a może nie, bo nie napiszesz więcej postów?)

      Jak możesz mi to zrobić? Proszę napisz kolejny rozdział. Proszę zlituj się nade mną...

      Linya

      P.S. Poganiam Ciebie, więc pisz...

      Usuń
    4. Urwiemy jej łeb jak skończy pisać hehehe(evil smile)...

      Usuń
    5. Jesteście pewne, że będziecie mi chciały urwać głowę po zakończeniu tej historii? Szkoda, miałam zamiar jeszcze coś napisać... Jakieś dwa opowiadania o trochę innej tematyce, ale cóż...
      Wiem, wiem, przysięgam, że jutro zabiorę się za nowy rozdział. Słowo harcerza!

      Usuń
    6. Nie no nie zabije...Nie znize się do poziomu genowianczykow i nie zabije z zimną krwią.Ale super ze masz zamiar pisać coś jeszcze a ja już się bałam ze jak skończysz to pisać to zwiadowcy pójdą w odstawke.No trzymam cie za słowo...wg ta muzyka(przynajmniej niektóre kawalki) sprawia ze mam wrażenie że będzie coś mega smutnego na czym będę ryczec (jeśli zrobisz coś gilowi to na pewno)albo ze jest jakaś tajemnica która zmieni wszystko lub coś w tym stylu...swoją drogą to już tyle możliwych zakończeń wymyśliłam że sama się polubiłam więc masz pisać szybko bo zaraz expoluje!!!nooo i jeszcze będzie Wielka jatka bo muzyka taka bitewna też jest(chyba)

      Usuń

Mia LOG