Lista utworów

31 grudnia 2017

Dodatek #2

Wystawa przedstawiająca obrazy najsławniejszych surrealistów została otwarta trzy dni temu w Narodowym Muzeum II Wojny Światowej w Nowym Orleanie. Największą atrakcją z pewnością był pożyczony z nowojorskiego muzeum obraz Salvadora Dali. Trwałość pamięci była dziełem szczególnie cenionym ze względu na zawsze aktualny temat przemijania, jaki poruszało. Zachwycało pomysłowością, zaskakującym wykorzystaniem przez artystę nadrealności, pasjonujących zestawień przedmiotów, wszechobecny oniryzm, a także światłocień.
Alaric westchnął ciężko i otworzył oczy. Nie ważne, jak mocno zwizualizowałby sobie Trwałość Pamięci, fakt pozostawał faktem. Przed nim wisiała złota rama, a wewnątrz zionęła dziura. Po obrazie nie został nawet ślad, a Fantom zrobił się na tyle bezczelny, że nawet zrezygnował z podrzucania falsyfikatów. Sierżant Carleton wyczuwał w tym pewnego rodzaju wyzwanie, zachętę do podjęcia gry i dania z siebie wszystkiego.
– Nie miałeś go czasem dopaść następnym razem? – spytał Cedric, przystając koło niego. Właśnie skończy spisywać zeznania pracowników, dowiedział się o użytych zabezpieczenia i alarmach. Minęło ponad pół godziny, odkąd dotarli na miejsce, a Alaric nie ruszył się nawet o krok. Wciąż tkwił przed pustą ramą, a porażka chyba powoli zaczynała do niego docierać.
– A to sukinsyn – syknął przez zaciśnięte zęby. Cedric uniósł brwi w zdziwieniu, ponieważ rzadko kiedy słyszał, jak sierżant rzuca takimi obelgami.
– Niewątpliwie, będziesz mógł go nawet pobić, jak już go złapiemy. Powiemy, że nie chciał się przyznać. Mam zeznania pracowników. Nikt nic nie widział, przed zamknięciem wystawy wszystko było w porządku, zorientowali się rano. Nawet nie możemy ustalić przybliżonej godziny włamania. Sprawdzamy nagrania z kamer, ale żadna nie została uszkodzona. Do sali jest jedno wejście, całą noc stali przy nim dwaj strażnicy. Są na nagraniach. Jedno okno, brak śladów włamania. Do tego alarm na ramie skradzionego dzieła się nie włączył.
– Bo nie ruszył ramy. Wyjął same płótno.
– Taki zabieg drastycznie obniża wartość dzieła. Wątpię, aby tak ryzykował…
– Miał więc kupca i wyznaczoną cenę, więc nie musiał się przejmować. Co tylko utrudnia sprawę. Obraz wystawiony na czarnym rynku da się wyśledzić. Tego już nie znajdziemy, chyba że przeszukamy mieszkania wszystkich bogaczy na świecie. Kamery na zewnątrz coś uchwyciły?
– Przeglądamy je. Kamera przy banku uchwyciła jakąś postać, idącą w stronę muzeum. Jednak stawiam na jakiegoś pijaka, bo porządnie się zataczał i nie miał potrzebnych narzędzi. Nie wiemy, jak tu wszedł, ale sprawdzamy odciski palców, szukamy śladów DNA.
– Nic nie znajdziecie. Jest na to zbyt sprytny.
– Każdy w końcu popełnia błędy.
– Ale nie takie. Musimy się zabrać za to z innej strony. Wiem, jak przyjmuje zlecenia. Poobserwujemy, dowiemy się, jakie dzieło jest jego kolejnym celem. Jeśli będzie trzeba, będę siedział przy nim cały tydzień.
– Wątpię, aby wtedy Fantom się zjawił.
– Przyjdzie. Jest zbyt bezczelny, aby zignorować taką okazję.
– Z tym muszę się zgodzić. Zostawił ci list.

***

Lysander przetarł oczy z uporem wpatrując się w leżące przed nim akta Marcusa Treverra. Był pewien, że biznesmen miał powiązania z wyższymi szczeblami jednej z mafii, może nawet był jej szefem. Jednak patrząc na informacje, jakie posiadał komisariat, musiał stwierdzić, że Treverr wydawał się czysty niczym łza. Wszystkiej jego oskarżenia opierały się na przeczuciach, więc nie miał jak tego udowodnić. Potrzebował dowodów, które z pewnością znalazłby w domu podejrzanego. Jednak aby przeszukać posiadłość, musiał zdobyć nakaz, a nie dostałby go bez dowodów winy. Zamknięte koło. Musiał znaleźć inny sposób.
– Fantom znów uderzył – oznajmił Arald, wychodząc do jego gabinetu bez pukania. Mężczyzna stanowił idealne odzwierciedlenie sarkastycznych wyobrażeń typowego policjanta. Niezbyt wysoki, ze zdecydowanie za dużym brzuchem, na którym ledwo utrzymywał się zapięty mundur. I to jego zamiłowanie do pączków. Z drugiej strony był bardziej kompetentny niż połowa wyższych od niego stopniem.
– Doprawdy? A czy sierżant Carleton nie zarzekał się, że tym razem go złapie? – spytał sarkastycznie, nie podnosząc nawet głowy znad papierów. Jak znaleźć podstawy do przeszukania domu bogatego biznesmena?
– Fantom wykradł obraz z Muzeum II Wojny Światowej, a nie z Ogden Museum, jak wcześniej zapowiadał. Nasi ludzie przesiedzieli całą noc w złym miejscu.
– Czyli sobie z nich zakpił?
– Podobno sierżant Carleton jest w szoku i od godziwy wpatruje się w pustą ramę. Tym razem Trwałość Pamięci, Salvador Dali.
– Ile wart?
– Siedemdziesiąt pięć milionów dolarów.
– Przełożeni mnie zabiją… Przyszedłeś mi powiedzieć o tym, czy masz jeszcze jakąś sprawę?
– Prawdopodobnie morderstwo.
– Cudownie! Wreszcie coś ciekawego. Zajmiesz się wypełnianiem formularzy – dodał, poklepując Aralda po ramieniu, łapiąc kaburę z bronią i wychodząc z gabinetu. Policjant westchnął cicho, gdy drzwi za jego przełożonym zamknęły się i pospieszne poskładał porozwalane na biurku papiery. Nie wiedział, co komendant kombinuje, ale lepiej, aby nikt się nie dowiedział, że po raz kolejny przegląda akta jednego z najbardziej wpływowych ludzi w mieście.

***

Ciało denatki leżało tuż obok starej kanapy w zasychającej kałuży krwi. Pistolet znaleziono nieopodal ręki kobiety, a ściana została ochlapana krwią i fragmentami tkanki mózgowej. Lysander skrzywił się na ten widok, omijając te makabrycznie dowody sprawy z daleka. Podszedł do trupa z bezpiecznej strony, zakładając jednorazowe rękawiczki.
– Kto to? – spytał Angeline, przykucniętą obok ciała. Ich najlepsza patolog uniosła wzrok i skinęła głową na powitanie. Zaświeciła jeszcze w oczy zmarłej, mrucząc coś niewyraźnie pod nosem, zanim podniosła się i stanęła przy policjancie.
– Alina Afred, lat 53, bezrobotna, brak studiów wyższych. Zamężna, West Afred zmarł trzy miesiące temu, a jego ciało wyłowiono z rzeki. W wersji oficjalnej poślizgnął się na moście, uderzył w głowę i wpadł do wody, gdzie utonął.
– A w nieoficjalnej?
– Podejrzane kontakty z mafią, chyba był im coś winny.
– A dlaczego dowiaduję się o tym dopiero teraz? Macie jeszcze jakieś informacje? – warknął komendant, piorunując wzrokiem przysłuchującym się im technikom. Przecież prosił, aby zgłaszać do niego każdą sprawę, w którą mogła być zamieszana mafia. Jak miał ich pokonać, gdy jego własny personel zatajał informacje?
– Nic więcej nie wiemy. Zanim zdążyliśmy zając się śledztwem, zostało przejęte przez agenta federalnego. Nazwiska nie mamy.
– FBI raczej nie miesza się do zwykłych morderstw – mruknął pod nosem. Dlaczego nikt mu nie doniósł, że w mieście znajdują się federalni?!
– Nieważne. Wszystko wskazuje na samobójstwo. Są jakieś podstawy, aby sądzić inaczej?
– Przyjaciółka znalazła ją około ósmej, gdy wróciła z nocnego dyżuru w szpitalu. Mówiła, że przed domem zaparkowała dziwna furgonetka, a drzwi do domu próbował otworzyć jakiś mężczyzna. Uciekł, gdy ją zobaczył. Pani Adamson weszła do środka, ale ofiara musiała być martwa już od kilku godzin. Dokładniejszą godzinę zgonu podam po analizie próbek.
Lysander skinął głową i cofnął się, aby stanąć w drzwiach do salonu i mieć widok na całe pomieszczenie.
– Wezwijcie sierżanta Carletona. Niech zostawi tą pustą ramę i na coś się przyda.
Wdowa po zadłużonym u mafii mężu, mieszkająca u przyjaciółki. Nie, nie mieszkająca- ukrywająca się. Mafia jej szukała, chciała zwrotu pieniędzy. Z jakiegoś powodu ofiara popełnia samobójstwo, a kilka godzin później pojawi się podejrzana furgonetka. Istniała możliwość, że członkowie organizacji dowiedzieli się o śmierci dłużniczki i postanowili pozbyć się ciała, które można było z nimi połączyć. To by wyjaśniało samochód, który zapewne należał do ekipy sprzątającej. Skąd jednak wiedzieli? Niemożliwe, aby zmusili denatkę do samobójstwa, bowiem wtedy pieniądze przepadały. Czyli to nie mogli być oni, ale jej decyzja musiała być wywołana jakimś wstrząsem, w dodatku związanym z mafią. Kobietę musiał odwiedzić członek przestępczej organizacji, zrobić coś, co odebrało jej wszelką nadzieję i doprowadziło do samobójstwa. Jedyną odpowiedzią wydawały się pieniądze. Bez nich nie mogłaby dalej uciekać, a mafia wciąż miałaby ją na oku. Suma dość duża, by pozwolić ofierze na ucieczkę za granicę, czego nie zrobiła z nieznanych powodów, ale jednocześnie zbyt mała, aby spłacić dług.
– Potrzebowała dużej torby lub walizki do przechowywania pieniędzy. Szafa jest uchylona. Sprawdźcie odciski palców.
Przedstawiciel mafii zabiera pieniądze, oznajmia, że zgłosi się niebawem po pozostałą sumę, a ofierze odbiera tym samym nadzieję na ucieczkę. Nie ma za co wyjechać z kraju, ma wyrzuty sumienia, że nie wykorzystała okazji, jaką miała, że nie powstrzymała męża przed zaciągnięciem długu, że naraziła swoich przyjaciół na niebezpieczeństwo. Ma dość wszystkiego. Wie, że przyjaciółka chowa w sypialni broń. Zwyczajny Colt M1911, kaliber 45. Wyciąga go, waha się, chodzi po domu. W końcu zatrzymuje się w salonie, jej wzrok pada na pustą szafę, jeszcze raz dopadają ją wyrzuty sumienia. Podnosi pistolet i wkłada do ust. Strzela. Samobójstwo i tkanka mózgowa na ścianie naprzeciwko szafy. Colt wypada jej z ręki.
– Sprawdźcie kamery w pobliżu. Muszę wiedzieć, kto kręcił się w okolicy. Szukajcie kogoś z walizką lub dużą torbą.
– Może to nie będzie konieczne, komendancie. Zebraliśmy odciski i mamy je w bazie danych. To Adriana Miramontes.

***
Sierżant Alaric Carleton przekroczył próg przytulnej kawiarni na rogu ruchliwej ulicy, posyłając Cassandrze zmęczony uśmiech. Baristka pomachała do niego przyjaźnie, przerywając na moment parzenie kawy dla klienta. Araluen był małą, lecz dobrze znaną w mieście kawiarnią, głównie ze względu na oferowane przez nią znakomite napoje. Przybywali do niej wszyscy, zarówno miejscowi jak i turyści, plotkując podczas przerwy na lunch i wymieniając pozdrowienia wczesnym rankiem, gdy każdy spieszył się do pracy.
Było chwilę po dwunastej w południe, więc stoliki świeciły pustkami. Tylko przy ladzie ustawiła się kolejka młodych ludzi, zapewne spóźnionych na wykłady studentów, którzy zdecydowali się poświęcić lekcje na rzecz porządnej dawki kofeiny. Przedtem Alarica taka nieodpowiedzialność odrobinę irytowała, w końcu niektórzy z nich chcieli zostać lekarzami, a jemu czasem zdarzało się wylądować w szpitalu z raną postrzałową. Nie chciałby, aby przez opuszczenie jednego z wykładów, niekompetentny lekarz pomylił wątrobą z trzustką. Jednak teraz mógł tylko skinąć im znużony głową, w pełni rozumiejąc i popierając ich decyzję. Czasem bez kawy po prostu się nie dało.
Położył płaszcz na stoliku, przez co otrzymał kilka niepewnych spojrzeń od studentów, którzy wpatrywali się w jego mundur. Powinni zdawać sobie sprawę z tego, że obowiązek szkolny ich nie obowiązuje i policja nie interesuje się tym, czy uczęszczają na wykłady, ale dyskomfort pozostawał. Trudno było się pozbyć nawyku z młodzieńczych lat, gdy jako niepełnoletni uczniowie uciekali z lekcji, chowając się przed każdym dorosłym, który stanął na ich drodze.
Alaric prychnął rozbawiony, sięgając po telefon. Odetchnął z ulgą, gdy nie zobaczył żadnej wiadomości od Lysandra. Dzień miał tragiczny, właściwie cały ostatni tydzień. I miesiąc, ale nie o to chodziło. Był zupełnie wykończony, a ten głupi komendant dał mu tylko pół godziny przerwy, co było stanowczo za mało, by dojechać do domu i wrócić, a nie marzył o niczym innym niż prysznic, zmienienie munduru na świeży i porządny posiłek. A tak miał tylko czas, by wpaść do najbliższej kawiarni i zaopatrzyć się w kawę, która umożliwi mu przetrwanie kolejnych godzin na komisariacie, przeglądania papierów i rozmowy z irytującymi świadkami. Zero wdzięczności. Lysander nie dostanie prezentu na urodziny, jeśli dalej będzie się tak zachowywał. Alaric spędził poprzedni dzień, siedząc w biurze od wczesnych godzin porannych i próbować ustalić, jak Fantom zamierza ukraść obraz. Rozważył każdą opcję, przygotował się na każdą ewentualność. Miał ludzi przy każdym wejściu, rozstawionych w środku i dookoła budynku. Pilnowali także okien, dachu, a nawet kanałów wentylacyjnych. Był pewien, że nawet mysz się nie prześlizgnie. Spędził całą noc, czuwając w niewygodnej furgonetce i wpatrując się w zapisy z kamer muzeum, od czego bolały go teraz oczy. Nastał ranek, a obraz był na miejscu, więc wyszedł, aby rozprostować nogi i świętować częściowe zwycięstwo, gdy zadzwonił telefon. Fantom z nich zakpił, tym razem podał fałszywy cel. Oni siedzieli naj głupi, gdy złodziej kradł dzieło Salvadora Dali. Najgorsze było to, że Alaric naprawdę lubił ten obraz. Był tak wściekły, że gdy dotarł na miejsce zbrodni, nie wiedział, za co się zabrać. A potem Cedric pokazał mu list zaadresowany do niego. Całe szczęście, że nikt go przed nim nie czytał.

Drogi sierżancie!
Pragnę wyrazić gorące ubolewanie nad tym, że nie stara się Pan wystarczająco. Kradzieże przestają być wyzwaniem, a ja zaczynam się nudzić. Aby Pana zmotywować, zmieniam zasady gry. Przestaję wskazywać swój następny cel. Niech się Pan dwoi i troi, niech Pan nie może zmrużyć oka, zastanawiając się, co będzie następnym razem. Kolejne muzeum? Prywatna kolekcja? A może jakieś tajne dane? Będzie zabawnie, tylko niech Pan przestanie udawać idiotę. Niech Pan sprawi, że kradzieże będą dla mnie wyzwaniem. Inaczej z przykrością muszę oświadczyć, że nasz malutki sekret ujrzy światło dzienne. Mogę też napomnieć, że w więzieniu nie mają ani gorącej czekolady ani tej zwykłej.
Postarasz się, prawda, Alaricu?
Fantom
P.S. Uważaj na przyjaciela. Twój komendant zaczyna interesować się niebezpiecznymi ludźmi.

Groził mu. Nie tak się umawiali. Alaric wierzył w zawarte umowy, nawet za pośrednictwem stron internetowych i nigdy by nie złamał ustalonych wcześniej warunków. Dlatego sam zajął się przeglądaniem kamer, ponownym przesłuchiwaniem pracowników, choć przecież miał do tego ludzi. Ich działania spełzły na niczym, więc zawiedziony skierował samochód do domu, marząc o błogim śnie. Już wjeżdżał na podjazd, gdy zadzwonił telefon, a okropnie uprzejmy technik oświadczył, że komendant oczekuje go w miejscu prawdopodobnego morderstwa. Myślał, że go zabije. Lysandra, oczywiście. Gdy dojechał do małego mieszkania na przedmieściach Nowego Orleanu już trochę się uspokoił. Lecz najwyraźniej los mu nie sprzyjał, skoro w drzwiach zderzył się z wybiegającym w pośpiechu komendantem, który oznajmił mu, że ma pół godziny na odpoczynek, a potem chce go widzieć w biurze, bowiem rozwiązał już sprawę samobójstwa i teraz potrzebuje, aby jego podwładny zajął się czym innym. Ledwo się powstrzymał, aby nie rzucić się na Lysandra i go nie udusić. Zazwyczaj był bardzo pozytywnie nastawiony do przyjaciela, znosił jego dziwne zachowania, obsesję na punkcie mafii, a nawet, choć z bólem, podporządkowywał się jego dominując naturze. Jednak Alaric Carleton także miał gorsze dni, a jeden z nich właśnie trwał.
Dlatego nie był nawet zdziwiony, gdy idąc zamówić kawę, zderzył się z kimś i poczuł, jak ciepły napój przenika przez materiał jego munduru. Przynajmniej będzie miał pretekst, aby wrócić do domu i się przebrać. W końcu teoretycznie poplamiony mundur to hańba każdego gliniarza.
– Cudownie – westchnął ciężko, wpatrując się w powoli poszerzającą się plamę.
– Pardon – mruknął po francusku w tym samym momencie właściciel kawy, odstawiając papierowy kubek na pobliski stolik, chwytając garść serwetek i próbując wytrzeć mundur policjanta. Alaric prawie się roześmiał, mgliście kojarząc podobne sytuacje w setek filmów, do których oglądania zmuszał w swoje urodziny Lysandra.
– Bardzo pana przepraszam. Zwykle patrzę, gdzie idę, ale wciąż jestem pod wrażeniem egzotyki tego miasta i staję się nieuważny – nawijał dalej Francuz po angielsku, jednak z wyraźnym rodzimym akcentem, wciąż próbując dokonać niemożliwego i usnąć plamę po kawie z munduru.
– Spokojnie, nic się nie stało. Ja także powinienem być bardziej uważny – powiedział uspokajająco, odsuwając rękę mężczyzny, bo wycieranie serwetki robiły więcej szkody niż pożytku. Najwyraźniej obcokrajowiec przeraził się, że obraził jednego z funkcjonariuszy, a nie znał amerykańskich przepisów i nie chciał kłopotów.
– Mam nadzieję, że mundur nie został zniszczony… Incroyable! Jest pan sierżantem! I to w tak młodym wieku! Zawsze marzyłem o zastaniu policjantem i pięciu się po kolejnych szczeblach, ale rodzice… - Tym razem Francuz zainteresował się jego odznaką, próbując ją obejrzeć z każdej strony. Alaric zmarszczył brwi. Wolał, aby nieznajomy nie dotykał, a właściwie nie szarpał za jego odznakę, ponieważ miał tylko jedną, a ewentualna naprawa zajmowała kilka dni. A podobno to Włosi byli energiczni i gadatliwi.
– Przepraszam, ale kończy mi się przerwa, a muszę jeszcze kupić kawę – wtrącił, przerywając mężczyźnie opowieść o jego zbyt opiekuńczych rodzicach.
– Och, oczywiście. Przepraszam najmocniej, gdy się denerwuję, to zaczynam mnóstwo mówić. Już nie przeszkadzam.
– Naprawdę nic się nie stało. Miłego pobytu w Nowym Orleanie – dodał policjant, orientując się, że zachował się przed chwilą dość niegrzecznie. Facet był dziwny, ale czasem nic się nie dało zrobić z reakcją na stres. Jedni płakali, drudzy milkli, trzeci się śmiali. Francuz najwyraźniej należał do oddzielnej grupy.
– Z pewnością będzie udany. – Dziwna nuta pojawiła się w głosie mężczyzny, jednak zanim Alaric zdążył to przemyśleć, turysta zniknął za drzwiami, uprzednio pozdrowiwszy Cassandrę. Sierżant pokręcił głową i rzucił się do lady, gdy zorientował się, że zostało mu dziesięć minut. Czyli nici z wypicia na miejscu.
– To co zwykle? – spytała rudowłosa dziewczyna stałego bywalca kawiarni, a jednocześnie dobrego znajomego. Już sięgała po puszkę z gorącą czekoladą, którą zawsze pił Alaric.
– Niestety nie. Dzisiaj kawa, najmocniejsza jaką macie. Na wynos.
– Ciężki dzień? – spytała współczująco Cassandra, chwytając duży papierowy kubek z logiem kawiarni.
– Ciężki tydzień – skwitował policjant, z rezygnacją wpatrując się w wskazówkę zegara, która właśnie przekroczyła pierwszą, tym samym kończąc jego z trudem wywalczoną przerwę.

***

– To co zwykle?
– Niestety nie. Dzisiaj kawa, najmocniejsza jaką macie. Na wynos.
– Ciężki dzień?
– Ciężki tydzień.
Akarian Rosserau uśmiechnął się szeroko, siedząc w swoim Lamborghini kilka przecznic od kawiarni i popijając trochę już wystygłą kawę. Ściągnął słuchawki i przełączył na automatyczne nagrywanie, zanim zamknął laptopa. Jeszcze raz pogratulował sobie pomysłu.
Był prawdziwym geniuszem.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Drodzy czytelnicy!
Z okazji minionych Świąt Bożego Narodzenia, składam spóźnione życzenia. Zdrowia, szczęścia, spełnienia marzeń, zdania wszystkich egzaminów, rodzinnego ciepła i wsparcia oraz mnóstwa cudownych książek i wspaniałej wyobraźni! Abyście odnaleźli swoje miejsce we wszechświecie i potrafili się cieszyć nawet z najmniejszych rzeczy, które się wam przytrafią oraz znaleźli wiernych przejaciół, na których zawsze można liczyć. I oczywiście siły na nadchodzący nowy rok!
Wesołych Świąt (spóźnione, ale muszę to napisać) i szczęśliwego Nowego Roku!
Pozdrawiam,
Mentrix
P.S. Mieli też być w tym rozdziale Adriana i Gilan, ale zbyt polubiłam Alarica i się nad nim rozpisuję, a chciałam się wyrobić jeszcze w tym roku :D Obiecuję, że pojawią siew następnej notce.

4 komentarze:

  1. Hejka,
    Zacznijmy od tego, że jestem pod wrażeniem długości Twoich rozdziałów. Gdy ja piszę aż tak długo gubię wątek, a u Ciebie wychodzi tak naturalnie, że po prostu cały czas chce się więcej.
    A przechodząc do treści, wow! Genialnie opisałaś emocje Alarica. Aż sobie wyobraziłam go w policyjnym mundurze, z opadniętą żałośnie szczęką, wpatrującego się w pustą ramę. Aż mi się żal zrobiło...
    Fantom też jest jakąś postacią ze zwiadowców? Może Jin? Pasuje mi na takiego sprytnego złoczyńcę. Chociaż Jin był dobry... I w ogóle nie żyje...
    Lysander idealnie nadaje się na komisarza policji, któremu sprawy z mafią powoli wymykają się spod kontroli. I ta jego obsesja na temat Marcusa, najbardziej wpływowego człowieka w mieście.
    Podstawowe pytanie: co sekret ma Alaric z Fantomem? Mam dziwne przeczucie, ale nie będę teraz go pisać.
    Cassandra w kawiarni "Araluen"? Fajny pomysł. A właścicielem jest jej tato Duncan?
    Akarian śledzi Alarica, oj niedobrze. Może należy do mafii albo współpracuje z Fantomem...Ale co mafia chciałaby od ALarica, skoro to Lysander bardziej się nią zajmuje?
    Niesamowite jest to wszystko. Mam nadzieję, że szybko napiszesz kolejny fragment,
    Pozdrawiam i życzę szczęśliwego Nowego Roku,
    Evanlyn013
    PS U mnie pojawił się już dodatek na Nowy Rok.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział! Umieram z ciekawości, co będzie dalej!

    OdpowiedzUsuń
  3. Komentarz choć spóźniony to jest(szkolne zmęczenie daje się we znaki).
    Choć miałam nadzieje na Gilana i Adriane bo się stęskniłam za ich humorem to Alaric też był świetne.Ogólnie rozdział ciekawie napisany i fajnie że od razu się coś dzieje bo chce się czytać(nie jak w niektórych książkach w których akcja zaczyna się dopiero po 6 dłuuuugich rozdziałach) tylko za końcówke mam ochotę cb poćwiartować.Dlaczego w takim miejscu skończone?!!!!! tak tak wiem trzymamy w napięciu ale i tak cię poćwiartuje.
    "jest w szoku i od godziwy wpatruje się w pustą..."-kartkę.Tak oto wygląda większość ludzi podczas sprawdzianu..."ściana została ochlapana krwią i fragmentami tkanki mózgowej"-a tak wygląda sala po sprawdzianie...albo lekcji z fizyki kiedy pani tłumaczy nowy temat a ty nie rozumiesz jeszcze poprzedniego.
    Adriana zostawiła odciski palców???? ta Adriana? nie spodziewałam się...bedzie musiała mieć dobrą hitoryjke by się wykręcić.
    "– Każdy w końcu popełnia błędy."każdy w końcu zrobi coś bezbłęnie...takie to smutne
    "Przed nim wisiała złota rama, a wewnątrz zionęła dziura"-mózg anonima podczas odpowiedzi z histori muzyki
    Wg Cedric? myślałam że ten chłoptaś z którym chodzi Artez to Cedric...i cała filozofia runeła w gruzach.
    Angelina w roli patologa jest świetnym pomysłem...od razu przypomniał mi się patolog z komisarza alexa no a jak już jesteśmy przy psach to gdzie wierny towarzysz Alarica?swoją drogą to Alarica ze wszystkich postaci to chyba najbardziej lubisz bo zawsze jak jest rozdział z nim to piszesz że ci się go najłatwiej pisze.
    Ostatnią część histori to było jak czytanie własnego dnia od jakieś 1 gim. BEZ KAWY SIĘ NIE DA FUNKCJONOWAĆ!!!!!! i kiedy ma się ochotę na kawe to akurat musiał się automat z nią zepsuć.SKANDAL! ale podoba mi się motyw kawiarni araluen.
    Czekam z niecierpliwością na więcej(w obu historiach) i życze jakże dużo płynu szczęścia i przetrwania w postaci kawy(a ja przez szkołe zbankrutuje na jej kupnie) energi chęci i motywacji do pisania no i siły do uczenia się na mature(moja siostra zdaje i uczenie się do niej mnie przeraża)

    pozdrawiam anonim

    OdpowiedzUsuń
  4. Informuję, że u mnie pojawił się nowy rozdział. :*
    http://evanlyn013.blogspot.com
    Pozdrawiam. :*

    OdpowiedzUsuń

Mia LOG